Extremely wicked, shockingly evil and vile / Podły, okrutny, zły (2019)
Liz, samotnie wychowująca córkę młoda kobieta poznaje w studenckiej knajpie przyszłego prawnika Ted’a Bundy’ego. Młodzi zakochują się w sobie i wkrótce tworzą już zgraną rodzinę. Sielanka trwa do chwili gdy ukochany Liz zostaje oskarżony o porwanie z zamiarem gwałtu na Carol DaRoch.
Liz chce wierzyć w niewinność Ted’a, ale gdy zaczynają pojawiać się kolejne oskarżenia pod jego adresem kobieta zmuszona jest skonfrontować się z całkiem nowym obrazem ukochanego mężczyzny.
„Podły, okrutny i zły” to kolejny film sławiący zbrodniczą karierę najgłośniejszego seryjnego zabójcy Ameryki. Chociaż nie. W zasadzie nie tyle jest to film o Bundy’m, co o jego dziewczynie. Liz Kendall napisała książkę „The Phantom Price – My life with Ted Bundy”, w której opisała jego historię ze swojej perspektywy. To właśnie ona w dużej mierze inspirowała scenarzystę tego filmu.
Nikogo nie zaskoczę stwierdzając, że o seryjnych mordercach opowiedziano już wszystko. Rozłożono ich na czynniki pierwsze, ba, nie tylko ich, ale także osoby, które odpowiadały za ich wychowanie, przez wielu postrzegane jako współodpowiedzialne. Ale co z życiowymi partnerami tych zwyrodnialców? Ci zwykle trzymają się w cieniu, może z powodu wstydu, może z poczucia winy. Często to właśnie partnerki morderców były najbliżej zbrodni w momencie jej popełniania. Tym bardziej ich spojrzenie na sprawę ciekawi.
Oglądałam zarówno filmy dokumentalne, jak i te fabularyzowane dotyczące Budny’ego i tu muszę stwierdzić, że gdyby zebrać to wszytko razem znajdą się takie, które wzajemnie sobie przeczą.
O ile dobrze pamiętam to w jednym z takowych pokazano, że Bundy nie był normalnym kochankiem i lubił gdy jego dziewczyna udawała w łóżku zwłoki. W przypadku „Podły, okrutny, zły” nie ma o tym mowy. Tu Bundy jest ideałem. Żadnych wątpliwości aż tu nagle… bum. Dlatego też uważam, że perspektywa Liz jest tu dominując.
Ona naprawdę widziała w nim ideał, tymczasem był on psychopatą niezdolnym do miłości. Bundy, którego widzimy na ekranie ma twarz Zacka Efrona, którego kariera zaczęła się od ról wymuskanych przystojniaków ze szkolnej drużyny.
Ten cały czar, wszystkich postaci, w które wcielał się aktor jakby spłynął na jego kreację Teda. Filmowy Ted prezentuje się tu jako typowe ciacho, do tego elokwentny i niezwykle pewny siebie. Taki co to każda Niunia jego. Naprawdę idzie się nabrać. Nawet w chwilach gdy filmowy Ted występuje w sądzie, nawet gdy z premedytacją kłamie. Idzie mu uwierzyć. To chyba dowodzi sukcesowi filmu w kwestii sportretowania jego sylwetki w takim kształcie jak mogło odpierać go społeczeństwo nieświadome jego czynów.
„Podły, okrutny, zły” dobrze sprawdza się jako filmowy dramat, ale osoby, które oczekiwały wizualizacji gwałtów i mordów mogą być rozczarowane. Widzimy tu to co widziała Liz Kendall, a ona widziała fantomowego księcia.
Moja ocena:
Straszność:1
Fabuła:7
Klimat:7
Napięcie:6
Zabawa:7
Zaskoczenie:5
Walory techniczne:8
Aktorstwo:9
Oryginalność:6
to coś:6
62/100
W skali brutalności: 0/10
Dodaj komentarz