Rusalka: Ozero myortvykh / Rusałka: Jezioro umarłych (2018)
Roma i Marina mają wkrótce wziąć ślub. W związku z tym zdarzeniem młody narzeczony uczestniczy w wieczorze kawalerskim, który zostaje zorganizowany w domu nad jeziorem. Ów dom jest w posiadaniu jego rodziny, jednak ta dawno go już opuściła. Roma i Marina mają otrzymać posiadłość w prezencie ślubnym. Narzeczona pragnie zobaczyć dom nim zgodnie z wolą ojca Romy zostanie on spieniężony. Właśnie tam Roma spotyka tajemniczą dziewczynę. Całuje ją i od tej chwili jego los jest już przesądzony.
Cieszyłam się na seans z tą całą „Rusałką”. Jeśli czytacie też recenzje książek, o których piszę, to zauważyliście pewną prawidłowość: poluje na te z wątkami słowiańskiego folkloru. I czekam, aż ktoś robi piękny horror w oparciu o słowiańską mitologię.
„Rusałka”, która dotarła do nas z Rosji rozbudziła moją nadzieję, że może, może… to właśnie to?
Widziałam trzy dobre rosyjskie horrory „Julenkę” , „III” i „Martwe córki„. Nie dociera ich do nas wiele, więc jest to całkiem niezły wynik.
Niestety „Rusałka” została nakręcona całkowicie na modę amerykańską. Przypomina konwencjonalne teen horrory z motywem nadprzyrodzonego zagrożenia, które próbuje wyeliminować młodych bohaterów.
Motywacja tytułowej antybohaterki jest dość oczywista a i z jej historią się nie wysilono. Nie wydaje mi się żeby należycie wykorzystano tkwiący w niej potencjał.
Film niezbyt angażuje, niezbyt ciekawi, ale jest miły dla oka i może stanowić jakąś rozrywkę, szczególnie dla miłośników mainstreamu. Daję plusa za ładną buzię Mariny i za wybór pleneru do kręcenia filmu. I to chyba na tyle 🙂
Moja ocena:
Straszność:1
Fabuła:6
Klimat:7
Napięcie:5
Zabawa:6
Zaskoczenie:4
walory techniczne:7
Aktorstwo:6
Oryginalność:4
To coś:5
51/100
w skali brutalności: 1/10
Dodaj komentarz