You/ Ty (2018)
Joe pracuje w księgarni gdzie wpada mu w oko jedna z klientek. Dziewczyna wydaje się odwzajemniać zainteresowanie. Joe postanawia dowiedzieć się czegoś więcej o Beck, więc sprawdza wszystkie informacje dotyczące dziewczyny jakie ta udostępnia w sieci. Udaje mu się zaaranżować 'przypadkowe’ spotkanie, które daje początek ich romansowi. Joe jest jednak dość specyficznym facetem a jego zaangażowanie w relacje jest wręcz obsesyjne.
Jako fanka tematu psychopatów nie mogłam przejść obojętnie obok nowej serialowej oferty Netflixa. Serial „Ty” został nakręcony na podstawie powieści Caroline Kepnes, ale podobno jest bardzo luźną adaptacją. W każdym razie nie miałam jeszcze okazji się przekonać i nie wiem, czy będę miała.
Z seansu z serialem, którego pierwszy sezon liczy 10 odcinków, jestem zadowolona połowicznie. Początkowe odcinki, samo zawiązanie akcji, przykuło moją uwagę. Później serial przechodzi w rejony nazbyt romantyczne i nie koniecznie w wydaniu, które mogłoby mnie przekonać. Pod koniec znowu następuje zryw akcji z pod znaku thrillera. Nie mogę tym ostatnim odmówić suspensu, czy pomysłowości, ale moim zdaniem akcje trochę niezdrowo przeciągnięto.
Co przypadło mi do gustu? Myślę, że kreacja psychopaty wypada całkiem interesująco. W rolę głównego antybohatera wciela się Penn Badgley, uroczy chłopczyna z „Plotkary” i sądzę, że ten fakt może przyciągnąć damską część publiczności 🙂
Jak na mój gust trochę niezdrowo wychudł, ale mniejsza. Do tej pory widziałam go tylko w remake „Stepfathera” jeśli idzie o gatunek grozy, gdzie nie zabłysnął szczególnie i chyba ogólnie jest raczej przeciętnym aktorem, ale do roli Joego myślę pasował.
W każdym razie Joe jawi się bardzo… niegroźnie. Jak taki mały spragniony miłości szczeniaczek. Ciężko go postawić w jednym szeregu ze zwyrodnialcami zabijającymi kobiety. A jednak jest jednym z nich.
Jego działanie skupia się na uszczęśliwieniu Beck. Paradoksalnie wszytko, co robi, robi w dobrej wierze, wspiera ją w pisarskiej karierze, chroni przed tymi, którzy nie życzą jej dobrze. Sęk w tym, że większość z tych rzeczy robi bez jej woli i wiedzy, mając własną wizję tego, co daje dziewczynie szczęście. Ma też własne… mordercze metody. Joe jest też narratorem całej opowieści dzięki czemu możemy poznać jego punkt widzenia.
Co odnotowuje na minus? Kreacja głównej bohaterki. Odtwórczynie tej roli pamiętam z serialu „Dead of summer„, gdzie już zdążyłam ją znielubić.
Beck jest postacią pełną egzaltacji, emocjonalnie pogubioną i jakąś taką… hym nie szczerą. Wcale nie jawiła mi się jako artystyczna dusza, tylko laleczka z parciem na szkło i skłonnością do wprowadzania w swoje życie elementów dramatycznych. Ciężko było mi się z nią solidaryzować, współczuć, czy kibicować. Raczej zastanawiałam się, czy Joe psychopata naprawdę nie mógł znaleźć sobie wdzięczniejszego obiektu 😉 Myślę jednak, że taka a nie inna charakterystyka bohaterki była zabiegiem celowym. Ostatecznie mogło chodzić o pewien dysonans pomiędzy tym jak Joe postrzegał Beck, a jaka była naprawdę.
Finał sezonu otwiera furtkę dla kontynuacji, ale nie uważam tego za zbyt dobry pomysł. Generalnie serial do obejrzenia, ale bez zbytniej podniety.
Moja ocena:
Straszność:1
Fabuła:7
Klimat:6
Napięcie:6
Zabawa:7
Zaskoczenie:7
Walor techniczne:7
Aktorstwo:7
Oryginalność:6
To coś:6
60/100
W skali brutalności: 1/10
Dodaj komentarz