Revenge/ Zemsta (2017)
Żonaty kochanek Jen, Richard zabiera ją na upojny wypadzik do swojej willi położonej pośrodku pustkowia. Niestety jego kumple, z którymi zaplanował polowania zaraz po tym jak odstawi swoją lalę, zjawiają się przed czasem. Wspólna impreza zaprawiana alkoholem i narkotykami mocno pobudza wyobraźnie średnio atrakcyjnych kompanów Richarda. Szczególnie Stan wyjątkowo napala się na blondwłose cudo. Korzystając z krótkiej nieobecności Richarda następnego dnia, próbuje dobrać się dziewczynie do majtek. Gdy ta odrzuca jego awanse, rozjuszony Stan gwałci ją na oczach niezamierzającego interweniować Dimitra.
Powrót kochanka nie przynosi Jen spodziewanego ratunku. Richard z obawy o konsekwencje wyskoku kolegi postanawia pozbyć się problemu w postaci zgwałconej dziewczyny. Ta jednak nie poddaje się nawet gdy jej los wydawał się już przesądzony.
Jak już zapewne zorientowaliście się dzięki dużo mówiącemu tytułowi filmu, jest to obraz nurtu Rape&Revenge. Czyli kolejny po serii „Pluję na twój grób” obraz ukazujący walkę skrzywdzonej kobiety ze zwyrodniałymi mężczyznami.
Wielu widzów zaznajomionych ze wspomnianą serią zarzucało jej brak realizmu i logiki. Oczywiście sama nie byłam ślepa na te uchybienia, jednak nie miały one nigdy znaczącego wpływu na mój odbiór tych historii, bo zasadniczo ich przeznaczenie było inne niż dokumentowanie rzeczywistości;) Te filmy mają w sobie coś feministycznego. Pokazują, że kobieta, którą obsadza się z zasady w roli ofiary potrafi tę sytuację odwrócić i …zemścić się, zamiast przez lata leczyć traumę u seksuologa.
Jeśli chodzi o „Revenge” francuskiej reżyserski dodatkowo dochodzą do tego elementy rodem z kina akcji i to takiego gdzie wybuchy zawsze są głośne, rany krwawią podwójnie, za zabicie kogoś wcale nie jest prostym zadaniem.
W „Revenge” wszystko dzieje się bardzo szybko więc jest to w dużym stopniu atrakcyjne dla niecierpliwego widza. Nieustanny pościg, sprzyja montowani szybkich ujęć, a charakter historii sprawia, że napięcie jest mocno wyczuwalne.
Co do logiki zdarzeń, do której wrócę raz jeszcze, wszystko od momentu, gdy Richard i spółka zapędzają Jen na urwisko jest coraz większą fantastyką. Powiem Wam to wprost: laska powinna nie żyć. A jednak.
Można powiedzieć, że narodziła się na nowo. Głupia lala kręcąca tyłkiem przed każdym męskim rozporkiem, przekonana o swojej wyjątkowości zapewnionej przez walory fizyczne, skonała na pustyni. Ta nowa wersja Jen to fighterka, która doznawszy niebagatelnych obrażeń ma siłę by zmierzyć się z trzema uzbrojonymi i bezwzględnymi drapieżnikami. Dziewczyna robi show, Drodzy Państwo.
Męska część publiczności będzie bardzo zadowolona, bo kamera niezwykle często kieruje swoje szklane oko na wypukłości sylwetki bardzo apetycznej aktorki. Rządni krwi pasjonaci mocniejszych efektów wizualnych też narzekać nie powinni. Odstrzelone ucho, szkło w stopie, wydłubane oczy, rozjebany łeb. Wszystkiego urodzaj. Fajnie się to ogląda, a historia mimo niezliczonej ilości logicznych nadużyć trzyma się swojego toru i nie powiem by mnie nudziła choć przez chwilę.
Moja ocena:
Straszność:3
Fabuła:7
Klimat:7
Zabawa:8
Napięcie:7
Zaskoczenie:5
Walory techniczne:8
Aktorstwo:7
Oryginalność:6
To coś:6
64/100
W skali brutalności: 4/10
orfeus82 napisał
Lubię filmy, w których kobieta skrzywdzona z ofiary staje się kimś innym. Pozdrawiam 🙂
Gość: antek, 176.103.168.* napisał
mam to samo, nistety trudno o dobre filmy tego typu