Stranger Things – Sezon 2 (2017)
Minęło już sporo czasu odkąd Will Byers wrócił z Drugiej Strony ukrytej gdzieś w małym Hawkins. Uznany za zaginionego a w końcu zmarłego powrócił niczym z za grobu, a takie powroty nigdy nie obywają się bez konsekwencji.
Minął rok, a Will zwany przez rówieśników 'zombiaczkiem’ boryka się z upiornymi wizjami pochodzącymi z Drugiej Strony. Jego koledzy nie wiele mogą na to poradzić, matka Willa szuka pomocy gdzie się da. Tymczasem Mike tęsknie wypatruje Jedenastki, która przepadła bez wieści. W końcu ich drogi znowu się skrzyżują by zamknąć to, co zostało otwarte.
Pytanie za milion, nad którym łamią sobie głowę krytycy: Czy drugi sezon „Stranger Things” jest lepszy, czy gorszy od pierwszego?
Zwykli widzowie tacy jak ja też pewnie się nad tym zastanawiają. Jeśli chodzi o mnie to nie otrzymacie jednoznacznej odpowiedzi. Po prostu strasznie się cieszę z tej kontynuacji i już wypatruję sezonu trzeciego.
Wiadomo, pierwsza część to było takie „WOW”, wszyscy rozpływali się nad sentymentalnym duchem tej produkcji, która to przenos nas do lat ’80. Wiadomo, że w przypadku kontynuacji tego efektu „WOW” nie będzie, bo to nie pierwsza wizyta w świecie przedstawionym „Stranger Things”. Wiemy też już sporo na temat tego co na początku było wielką niewiadomą i na to można urągać. Oczywiście pojawiają się nowe zagadki i scenariuszowi pod tym względem nie można zarzucić nudy, ale nie da się ukryć, że już wiemy czego mniej więcej możemy się spodziewać. Czy to minus? Nie do końca, bo można to potraktować jak ponowne włożenie wygodnych kapci, kiedy przychodzi kolejny sezon chłodów.
W związku z faktem, że główna tajemnica Hawkins została nam przedstawiona, poznaliśmy już bohaterów, przychodzi czas na pogłębienie wszystkiego. Tu skupiamy się szczególnie na naszych przesympatycznych bohaterach. Każdemu z nich poświecono tu więcej uwagi niż było to w sezonie pierwszym. Według mnie ta kwestia poszła w bardzo dobrą stronę. Ktoś może stwierdzić, ze przez to wątki obyczajowe wypierają te horrorowe, ale to nie jest do końca prawda. Równowaga, moim zdaniem, została względnie zachowana. Bardzo podobał mi się wątek Darta, postać Boba Newby’ego, czy motyw reakcji Jedenastki z komendantem Hopperem.
Myślę, że każdy kto miał okazję zobaczyć pierwszy sezon, sięgnie tez po drugi i nie wydaje mi się by ktokolwiek tego żałował.
Moja ocena:
Straszność:3
Fabuła:7
Klimat:10
Napięcie:7
Zaskoczenie:6
Zabawa:9
Walory techniczne:10
Aktorstwo:9
Oryginalność:7
To coś:8
76/100
W skali brutalności:1/10
danaet napisał
He, he Stranger Things 2 oglądnęliśmy w jedną sobotę. Jeszcze, jeden! Jeszcze, jeden! to już nie było skandowanie podczas meczu. Zarwaliśmy praktycznie noc z żona i córką (po 3 nad ranem skończyliśmy ostatni odcinek) i w dodatku młodej się podobało tak samo jak sezon 1 🙂 Coś jest w tym serialu tak nostalicznego, że aż chce się wrócić do czasów dzieciństwa. Fakt u nas w Polsce amerykańskie lata ’80 nastały dopiero w latach ’90 i były lekko wykrzywione, ale to i tak jest ten klimat 🙂 Super produkcja i niezła historia. Dla mnie duuuuży plus dla Netflixa i aktorów z ST. A swoją drogą córcia poznała świat bez internetu, komórek i całej tej globalnej wioski 🙂
danaet napisał
I nieśmiertelni Ghost Busters! – zapomniałem dodać 🙂