The Curse/ Klątwa (1987)
Pewnej nocy na farmie bogobojnego Nathana Hayesa rozbija się meteoryt. Lokalny deweloper zapobiega dokładnemu zbadaniu składu chemicznego znaleziska by nie wzbudzić sensacji mogącej zaszkodzić jego interesom.
Meteoryt znajduje się na famie Hayesa tylko przez jedną noc, po czym znika. Farmer nie wie, że kosmiczny odpad wniknął w jego ziemie niekorzystnie wpływając na wody gruntowe, z których korzysta. Wkrótce okazuje się, że bujne plony jakimi zaowocowały jego uprawy są tak samo szkodliwe dla zwierząt jak i dla ludzi.
Wybierając ten film nie miałam świadomości, że będę mieć do czynienia z kolejną filmową wersją historii spisanej przez Lovecrafta w „Kolorze z przestworzy”.
Widziała ich już parę, jedne lepsze inne gorsze. W przypadku „Klątwy” skojarzenie z twórczością pisarza przyszło dość szybko, bo szkielet fabuły został zachowany na tyle by nie odbiegać dalece od oryginału.
Jak widzicie, jest to jednak obraz z końcówki lat osiemdziesiątych, co ma swoje konsekwencje. Jest to jednocześnie kino niskobudżetowe, co także szybko staje się odczuwalne.
Głównym bohaterem filmu, jest nastoletni Zachary, w tej roli szybko rozpoznacie uroczego Gordona z „Stań przy mnie”, który jest synem wspomnianego farmera i jedynym członkiem rodziny, który przyjmuje do wiadomości, że od rozbicia się meteorytu sprawy przybrały zły obrót. Wyczuwa, że woda z ich studni zmieniła smak, dostrzega w zachowaniu zwierząt hodowlanych niepokojące zmiany, wreszcie widzi co dzieje się z ludźmi, którzy spożywają plony ze skażonej ziemi.
Tak jak w opowiadaniu Lovecrafta, pierwsze oznaki choroby pojawiają się u matki rodziny. Ojciec uznaje że to kara z złe prowadzenie się i unika tematu. Brat Zacharego jest wszystko żerny i poważnie przygłupi, chłopiec skupia się więc na wyratowaniu z opresji młodszej siostry. Jedynym dorosłym mogącym pomóc chłopcu jest miejscowy lekarz.
Całość historii stanowi kompilację kina sci-fi i kina grozy.
Fabularne wygibasy wokół oryginału, nadały filmowi klimat kina klasy B lat 80, gdzie nie wszytko musi być logiczne, grunt żeby dużo się działo. Miejscami efekty godzą w realizm i to w znacznym stopniu, jednak charakteryzacja zachorzałej familii, główny element horroru, jest jak najbardziej zadowalająca.
Film ogląda się całkiem przyjemnie i w zasadzie jest to argument ostateczny, bo czego jeszcze można w tym przypadku oczekiwać.
Moja ocena:
Straszność:3
Fabuła:7
Klimat:7
Napięcie:5
Zabawa:7
Zaskoczenie:4
Walory techniczne:6
Aktorstwo:6
Oryginalność:6
To coś:6
63/100
W skali brutalności:2/10
danaet napisał
Hej, Ilsa! Gdzie w odmętach internetu znaleźć ten film?
ilsa333 napisał
Na cda jest