Johnny Frank Garrett’s Last Word/ Ostatnia klątwa (2017)
Na początku lat ’80 siedemnastoletni Johnny Frank Garret został oskarżony i skazany za gwałt i morderstwo na zakonnicy. Ława przysięgłych skazała go na śmierć, a wyrok wykonano jedenaście lat później, po serii bezskutecznych apelacji i mimo interwencji samego papieża.
Wkrótce po wykonaniu wyroku osoby związane ze sprawą, w tym członkowie ławy przysięgłych zaczęli ginąć. Jedyny z ławników, który kiedykolwiek miał wątpliwości względem winy siedemnastolatka zaczyna wierzyć, że chłopak rzucił na nich klątwę w zemście za niesłuszne osądzenie.
Johny Frank Garret nie jest postacią fikcyjną. Zawarta w „Ostatniej klątwie” opowieść opiera się na fragmentach historii autentycznej. Faktycznie w Teksasie w latach osiemdziesiątych doszło do morderstwa, za które skazano niejakiego Garreta, upośledzonego chłopaka, którego nikt skutecznie nie bronił.
Po tym jak już chłopak dokonał żywota pojawiło się całe morze wątpliwości, ba były one już wcześniej, ale nikt nie traktował ich poważnie. Całą sprawę przybliża dokument „The last word”, zaś „Ostatnia klątwa” skupia się na paranormalnym aspekcie sprawy.
Przed śmiercią natchniony Garret przeklina cały krąg osób, które wini za niesprawiedliwość jaka go spotkała. Treść owej klątwy znacznie wykracza poza możliwości umysłowe kogoś z IQ rzędu 80 punktów, stąd też podejrzenie, że do tego oświadczenia natchnęły go diabelskie siły.
Jak pokazuje rozwój wydarzeń, osoby, które Garret przeklina faktycznie zaczynają ginąć. Zdesperowany ławnik, jak wspomniałam, jedyny, który miał wątpliwości względem winy oskarżonego, rozpoczyna desperacją walkę o oczyszczenie dobrego imienia Garreta wierząc, że w ten sposób ocali siebie i bliskich przez klątwą.
No cóż, osobiście jestem zdania, że sama historia Garreta jest dużo ciekawsza niż legendy jakimi obrosła. Dużo bardziej cieszyło by mnie podążenie śladem błędów sadowych, odkrycie złych intencji teksańskiego systemu sprawiedliwości niż zabawa w pokonywani klątwy. Wówczas film być może nie miałby zbyt wiele wspólnego z horrorem, ale osobiście czułabym mniejszy niedosyt i łatwiej byłby mi zaangażować się w tą historię. Bo cóż, wszystkie zawarte w filmie elementy nadnaturalne trącą przeciętnością i są średnio przekonujące.
Jest średnio, ale nie całkiem źle. Może zmiana aktora wcielającego się w postać 'ostatniego sprawiedliwego’ coś by tu zaradziła, bo uważam, że Mike Doyle średnio sprawdził się w tej roli.
Moja ocena:
Straszność:2
Fabuła:7
Klimat:5
Napięcie:6
Zabawa:6
Zaskoczenie:5
Walory techniczne:7
Aktorstwo:6
Oryginalność:6
To coś:5
55/100
W skali brutalności:1/10
Dodaj komentarz