True Story (2015)
Wzięty, jak dotąd, reporter z New York Times zostaje zwolniony z pracy po tym jak odkryto, że w jednym ze swoich artykułów śledczych nagiął prawdę dla wzmocnienia przekazu.
Gdy Michael bezskutecznie poszukuje zatrudnienia otrzymuje telefon informujący go o sprawie pewnego mordercy, który zamordował swoją żonę i dzieci, a po popełnieniu zbrodni w Stanach ukrywał się w Meksyku posługując fałszywym nazwiskiem. Ni mniej ni więcej podawał się za Michaela Finkela, dziennikarza New York Times.
Prawdziwy Michael postanawia spotkać się z tym człowiekiem i dowiedzieć się dlaczego ten podszył się akurat pod niego.
Thriller „True Story” powstał w oparciu o relację amerykańskiego dziennikarza spisaną pod tytułem „Złodziej tożsamości. Historia prawdziwa”. Książki nie miałam okazji przeczytać, nawet o niej nie słyszałam choć ukazała się na polskim rynku. Film jest dziełem nie szczególnie doświadczonych twórców, choć nie odnotowałam w nim rażących uchybień na poziomie wykonawczym. Sama historia, cóż, dość ciekawa. Jej głównym tematem jest spotkanie między doświadczonym i bystrym dziennikarzem a gościem, który zamordował własną rodzinę. Chyba domyślacie się, że ciekawość Michaela nie ograniczyła się do zbadania dlaczego niejaki Christian Lango postanowił się pod niego podszyć. Jego dziennikarski apetyt jest znacznie większy. Mężczyzna postanawia dociec prawdy na temat popełnionej zbrodni, dowiedzieć się, czy Lango zabił, a jeśli tak to dlaczego to zrobił. Aresztowany mężczyzna zgadza się na wywiad na wyłączność, z którego ma powstać książka autorstwa Finkela, ma jednak swoje warunki.
Ta historia w jakiś sposób kojarzy się relacją zawartą w „Szanowny Panie Gacy”, bo opowiada o psychologicznej grze między mordercą za zainteresowanym jego historią 'prawym obywatelem’. Tak jak intencje nastolatka korespondującego z Gacy’m nie były zbyt czyste, bo chciał wykorzystać znajomość do własnych celów, tak samo dzieje się w przypadku Michaela. Jakie intencje może mieć dziennikarz pogrążony w niesławie łatwo można się domyślić, ale o co chodzi mordercy? Tu sprawa jest nieco bardziej złożona. W wielkim uproszczeniu myślę, że facet chciał po prostu być kimś innym, ale to nowe oblicze chyba też ostatecznie go rozczarowało.
Produkcja jest silna w dobra obsadę. Elegancko odchudzony Jonah Hill, którego po raz pierwszy widziałam w niekomediowej roli, śliczna jak zawsze i emanująca kobiecą stanowczością Felicity Jones i wisienka na torcie, czyli James Franco, jak zwykle pyszałkowaty i nie budzący sympatii.
Seans uważam za zadowalający, ale rewelacji nie ma.
Moja ocena:
Straszność:1
Fabuła:7
Klimat:6
Napięcie:6
Zabawa:6
Zaskoczenie:6
Walory techniczne:7
Aktorstwo:8
Oryginalność:5
To coś:6
59/100
W skali brutalności:1/10
Gość: Magda, *.dynamic.chello.pl napisał
Mnie film w ogóle się nie podobał (mimo obecności Franco, za którym przepadam). Książka („Złodziej tożsamości”) była ciekawsza, choć też bez rewelacji ale przynajmniej przybliżyła motywy samej zbrodni. Oglądając film nie udało mi się wyczuć rzekomej więzi, która nawiązała się między Lango a Finkelem.
A pozostając w temacie książek
Czytałaś może „Człowiek o 24 twarzach”? Sprezentowałam sobie ostatnio i polecam, mimo że sama mam dosyć mieszane uczucia.