El guardián invisible/ Niewidzialny strażnik (2017)
Detektyw Amaia Salazar po powrocie ze stanów gdzie miała okazję pracować w szeregach FBI angażuje się w sprawę serii morderstw w swoim rodzinnym miasteczku. Od jakiegoś czasu w Elizando giną młodziutkie dziewczyny, które morderca zabija w myśl swojego rytualnego modus operandi. Amaia zauważa, że już przed laty w dolinie doszło do kilku niewyjaśnionych zabójstw i zaczyna łączyć sprawy. Niestety Elizando nie jest dla niej zwykłym miejscem zbrodni lecz też siedliskiem przykrych wspomnień z czasów dzieciństwa, co bardzo utrudnia jej działanie.
Tytuł „Niewidzialny strażnik” może być Wam już znany za sprawą książki pod tym samym tytułem, która ukazała się w Polsce nakładem wydawnictwa Czarna Owca. Wchodzi ona w skład całej serii przygód naszej detektyw Salazar.
Na scenariusz filmowy przełożył ją scenarzysta „Rec’a” i „Granic bólu„, bardzo sprawny Hiszpan, Lusio Berdejo. Reżyserię powierzono nie mniej doświadczonemu Fernando Molinie, choć zwykł on obracać się raczej w innym filmowym gatunku. Mogę powiedzieć, że efekt ich współpracy jest bardzo udany. Otrzymujemy bowiem dobre kino z pogranicza thrillera i kryminału, którego fabuła skupia się na postaci seryjnego zabójcy. Jest to kino hiszpańskie nie amerykańskie więc mniej tu sensacji, a więcej, bo ja wiem? Uduchowienia?
Klimat filmu ma w sobie coś złowrogiego i baśniowego. Bardzo udane zdjęcia plenerowe ukazują nam Hiszpanię od zupełnie nie słonecznej strony. Pojawiają się złe wróżby tarota i baskijskie legendy o strażniku natury. Tuż obok morderca, który obrał za cel udowodnienie światu swoich przekonań względem dorastających dziewcząt. Według mnie takie połączenie bardzo się udało. Jakby tego było mało na dokładkę otrzymujemy mocne wątki dramatyczne dotyczące Amai i jej relacji z rodziną. Retrospekcje z jej dzieciństwa to taka wisienka na torcie.
Jednoznacznie mogę stwierdzić, że film mi się podobał.
Moja ocena:
Straszność:2
Fabuła:8
Klimat:9
Napięcie:7
Zaskoczenie:6
Walory techniczne:8
Aktorstwo:8
Oryginalność:6
To coś:8
62/100
W skali brutalności:1/10
Dodaj komentarz