La Cueva (2014)
Pięcioro znajomych, Ivan, Jaco, Carlos, Begona i Celia wybierają się na kemping na odludnej wyspie. Rozbiwszy obóz blisko plaży spędzają czas popijając i popalając trawkę. Nazajutrz natrafiają na interesujące znalezisko w postaci jaskini. Męska część ekipy postanawia spenetrować to miejsce ciągnąc ze sobą niechętne dziewczyny. Ich plan nie zakładał jednak dłuższej wyprawy jednak szybko okazuje się, że weszli głębiej niż zakładali i ni mniej ni więcej zgubili się.
„La Cueva” z hiszpańskiego znaczy tyle co jaskinia. To właśnie jaskinia będzie tu głównym antybohaterem, jeśli tak to można ująć.
W przeciwieństwie do chociażby bardziej popularnego „Zejścia” i jego sequelu młodzi bohaterzy nie odkryją w niej nic ponad klaustrofobiczne skalne labirynty. Fabuła koncentruje się więc wokół wątków czysto survivalowych: Jak grupa kompletnie nieprzygotowanych osób ma przetrwać w nieznanym miejscu?
Można rzec, że protagoniści są sami sobie winni, bo co to za pomysł by schodzić do jaskini z jedną butelczyną wody, paroma latareczkami i kamerą? Ja jednak w pełni rozumiem ich zapędy, bo sama zwykłam się pchać gdzie nie powinnam i cóż, w świecie horroru zawsze zdarzają się mniej logiczne sposoby na zawiązanie akcji.
Film stanowi reżyserski debiut Alfredo Montero wspieranego przez współtwórcę scenariusza w osobie Javiera Gullón’a. Tego drugiego Pana już powinniście znać i skojarzenia z jego pracą powinny być raczej pozytywne, bo ma na koncie prace przy takich filmach jak „Wyspa zaginionych„. Ostatnimi czasy kręci za oceanem i tu przyczynił się do „Enemy”, czy dramatu „Aftermath”. Ciężko mi ocenić potencjał debiutującego reżysera po jednym filmie, ale instynkt mi podpowiada, że doświadczenie Gullón’a bardzo tu pomogło.
Mamy tu całkiem ciekawy przekrój postaci. Może nie nazwałabym ich charakterystycznymi, ale, mimo że wpisują się w pewien schemat to mogę rzec, że śledząc ich poczynania byłam w stanie wyrobić sobie o każdym z nich jakieś zdanie.
Jak często bywa w przypadku debiutów w świecie horroru reżyser postawił na konwencję paradokumentu, pozornie mniej wymagającego Zamiast klasycznego sposobu kręcenia mamy bohaterów i operatorów w jednym.
Powiem szczerze, że początek seansu nie nastroił mnie optymistycznie, ale moja opinia ewoluowała z minuty na minutę. Od punktu kulminacyjnego kiedy sytuacja naszych bohaterów stała się bardziej dramatyczna, a zagrożenie śmiercią coraz bardziej realne, wzrosło napięcie i moje zaangażowanie w tę historię.
Jak wspomniałam wrogiem grypy młodych ludzi jest tu sama jaskinia. Z czasem, gdy mijają kolejne godziny, a w końcu dni, protagoniście zwracają się przeciwko sobie, a ludzkie odruchy zastępuje zwierzęcy instynkt przetrwania. Tu nie zdradzę szczegółów, ale możecie sobie wyobrazić co też mogło przyjść co niektórym do głowy.
Bardzo przypadł mi do gustu klaustrofobiczny klimat uzyskany za sprawą ciasnej przestrzeni, lichego oświetlenia i tej jednej kamery, która ma oko na wszystko. Wiadomo, że można ponarzekać na stabilność obrazu, ale moim zdaniem nie było wcale najgorzej.
Film odnotowuje jak najbardziej na plus, zarówno pod kątem treści jak i formy. Nie mam zarzutów.
Moja ocena:
Straszność:4
Fabuła:8
Klimat:9
Napięcie:8
Zabawa:8
Zaskoczenie:6
Walory techniczne:7
Aktorstwo:7
Oryginalność:6
to coś:7
70/100
W skali brutalności:2/10
Gość: pio, *.dynamic.chello.pl napisał
Hej. próbowałem znaleźć film the cueva – ale na moich stronach nigdzie go nie ma. Znastanawiam się skąd Ty je bierzesz? Mogła byś dodawać linki do download aby ludzie mogli sobie obejrzeć też i po mniej niż 24h usunąć z dysku 🙂
Gość: pio, *.dynamic.chello.pl napisał
Dzięki za odp!