Get Out!/ Uciekaj!
Chris wybiera się ze swoją dziewczyną Rose do jej rodzinnego domu, by po raz pierwszy spotkać jej krewnych. Chłopak obawia się reakcji rodziny Armitage na jego kolor skóry, ale biała dziewczyna uspokaja go, że krewni i przyjaciele rodziny są jak najdalsi od rasizmu.
Po przybyciu na miejsce chłopak ze zdziwieniem obserwuje reakcje krewnych Rose na jego osobę. W ich entuzjazmie dopatruje się drugiego dna. Jedyni czarnoskórzy w otoczeniu Rose zachowują się co najmniej dziwnie, a Chris z godziny na godzinę czuje się osaczany przez nowych znajomych.
Jak to często się zdarza, patrząc na poprzednie roczniki w świecie horroru, najbardziej udane filmy roku przychodzą z nieoczekiwanej strony. Tym razem takim filmowym objawieniem może się stać „Uciekaj”, debiut Jordana Peele w świecie grozy. Nikomu nieznany, albo znany tylko z komedii, facet ni z tego ni z owego kręci film za lekko ponad cztery banki i ciach, wszyscy pieją z zachwytu.
I krytycy i widzowie, i nawet przekorna ja, są zgodni co do tego, że mamy tu do czynienia z długo wypatrywanym powiewem świeżości w gatunku. Ktoś tam może kręcić nosem, że „Uciekaj” to nie horror lecz thriller psychologiczny, ale jak dla mnie łapie się w ramę kina grozy, jako budzący sporą dozę niepokoju dreszczowiec. Niepokój to uczucie, które winno Wam towarzyszyć w czasie sensu. Niepokój zbudowany nie za pomocą mrocznych kadrów, upiorów z innego świata czy psychopatów.
Fabułę filmu zbudowano na schemacie paranoid thrillera, gdzie główny bohater dopatruje się mrożącej krew w żyłach intrygi w miejscu, gdzie inni widzą tylko sielankę.
Konstrukcja tej opowieści, jej bogactwo w pewną autoironię i społeczną satyrę w połączeniu z psychologicznym niepokojem spokojnie może skojarzyć się z twórczością Iry Lewina, autora „Dziecka Rosemary” i „Żon ze Stepford„.
Nikt nie wykłada tu grozy na stół, ale skrywa się ona pod znaczącymi uśmiechami, strzępkami rozmów i sytuacji pozornie bez znaczenia.
Jordan Peele tak rozgrywa karty by niepokój widza nie słabł, a wręcz rósł, a wszytko to, jak wspomniałam bz użycia topornych zagrywek, bez efekciarstwa i elementów jasno określonych dla świata horroru. Niektórym może przyjść na myśl także skojarzenie ze starym „Society„, ale mimo wszystko jest to bardzo oryginalna historia i powinna Was mile zaskoczyć. Technicznie też mu nic nie brak. Jak dla mnie wszytko w tym filmie jest jak należy, zasługuje na niejedną pochwałę i coś czuję, że będzie to najlepszy straszak roku.
Moja ocena:
Straszność:3
Fabuła:9
Klimat:8
Napięcie:9
Zabawa:9
Zaskoczenie:8
Walory techniczne:8
Aktorstwo:8
Oryginalność:7
to coś:8
77/100
W skali brutalności:0/10
danaet napisał
Oglądnąłem wiedziony tą falą „ochów i achów”. Nie jest to sensu stricte horror, bardziej trhiller z domieszką SF. Nie chcę nikomu spoilerować więc napiszę tak: zakończenie zawiodło mnie na maksa. Widziałem je zupełnie inaczej. Koniec był trochę taki jakby scenarzyści przysnęli nad nim i poszedł taki jaki był.
Jednak dajmy na to 5/6 filmu było nawet więcej niż OK 🙂