Luna de miel/ Miesiąc miodowy (2015)
Isabel wpada w oko swojemu sąsiadowi Jorge. Zamężna kobieta nie zwraca jednak na niego uwagi. Jorge marzący o poślubieniu ukochanej postanawia więc przejść do bardziej drastycznych metod i ostatecznie Isabel ląduje w piwnicy jego domu. Szybka ceremonia zaślubin i można przejść do miesiąca miodowego…
„Luna de miel” to horror prosto z Meksyku wykorzystujący znany z latynoskich telenowel motyw wielkiej namiętności, oczywiście w bardziej drastycznym wydaniu.
Jest zrobiony poprawnie choć widać, że twórcy nie mają wielkiego doświadczenia. Fabuła oparta jest na znanym schemacie psychopaty, który rości sobie prawo do posiadania wybranej przez siebie kobiety choćby wbrew jej woli.
Szkielet historii jest więc bardzo prosty i w zasadzie nie ma tu miejsca na elementy zaskoczenia. Widzowi pozostaje jedynie śledzenie nierównej walki pomiędzy oprawca a ofiarą. Mimo dużej dozy oczywistości jest tu parę elementów, które można pochwalić, jak chociażby pomysłowość antagonisty. Jorge, trzeba mu przyznać doskonale przemyślał system kar i nagród dla swojej oblubienicy i sądziłam, że sprawa rozwinie się w stronę syndromu sztokholmskiego, jednak nic z tego. Isabel pozostaje fight’erką do końca, a nasz psychol pozostaje psycholem. Psychologia postaci nie rozwija się tu praktycznie wcale i nie uzyskamy głębszego wglądu w tą sytuację.
Zamiast tego suche fakty, cały proces dręczenie i karania Isabel za nierespektowanie małżeńskiej przysięgi. Dziewczyna jest rażona prądem, jej palce zostają precyzyjnie obdarte ze skóry, etc. Mamy tu więc sporo nieciekawych widoków i w pewnym stopniu jest to plus, bo gdyby nie dosadna wizualizacja nie byłoby w tym filmie już nic interesującego. To na bazie tej dosłowności budowana jest cały filmowy nastrój, obfitujący w przemoc i brud. Finał historii wzmocniony na siłę w imię kolejnego schematu.
Na pewno nie jest to film dla każdego, nawet ja nie jest do niego przekonana. Obejrzeć można, ale nie zaspokoi on większych apetytów.
Moja ocena:
Straszność:3
Fabuła:6
Klimat:6
Napięcie:6
Zabawa:5
Zaskoczenie:4
Aktorstwo:6
Walory techniczne:5
Oryginalność: 4
To coś:5
50/100
W skali brutalności:4/10
danaet napisał
Fakt, poza momentami dręczenia i katowania bohaterki nie było nic nadzwyczajnego. A najbardziej denerwujący był odgłos krzyku jaki wydawała 🙂 Poprostu nie znalazłem w pamięci innego filmu gdzie ofiara darłaby się jak jakieś zwierzę 😀 Film obejrzany i zapomniany, nie jest to kamień milowy thrillerów 🙂