Ouija 2/ Ouija 2: Narodziny zła (2016)
Ameryka, lata 60 XX wieku. Alice Zander wraz ze swoimi dwiema córeczkami ratuje budżet domowy parając się szarlatanerią. Kobieta aranżuje seanse spirytystyczne dla żałobników chcących nawiązać kontakt z zmarłymi bliskimi. W tych zabawach nie ma nic groźnego dopóki starsza z córek 'medium’ przynosi do domu tabliczkę Ouija. Gra do wywoływana duchów bardzo interesuje młodszą z córek Alice, Doris, której szybko udaje się nawiązać kontakt z czymś, co bierze za swego zmarłego ojca. To odkrycie napędza interes samotnej matki, która w tym wszystkim nie zauważa, że kontakty córki z zaświatami mają na nią bardzo zły wpływ.
Od premiery pierwszej odsłony „Diabelskiej planszy Ouija” minęły zaledwie dwa lata, więc z pewnością część z Was jeszcze pamięta ten obraz. Ja pamiętam go dość słabo, głównie dlatego, że nie był on szczególnie godny zapamiętania – od zwykły teen horror poczęstowany efektami, o jałowej fabule i bardzo przeciętnym aktorstwie.
Jeśli ktoś dobiera się do sequelowania lub prequelowania słabego horroru może się to skończyć w dwójnasób: albo całkiem się pogrąży, albo wzniesie temat na wyższy poziom. Fartem okazało się, że za druga część „Ouija” wziął się tyle znany co solidny reżyser horrorów Mike Flangan. Jest to twórca, który odnajduje się zarówno w bardzo komercyjnych projektach, jak i w tych które cechuje zdrowy minimalizm.
Mogę powiedzieć, że w przypadku „Ouija 2” znalazł złoty środek. Mimo dużego budżetu, spożytkowanego po części na efekty komputerowe stworzył film, który bardziej przypomina klasyczne horrory z przed lat niż współczesne infantylne opowiastki.
Bardzo ciesze się, że osadził akcję swojego filmu w latach ’60. To posunięcie pozwoliło mu na zatopienie widza w klimacie matowych kadrów, niespiesznej narracji i bez wstydu mógł posilić się znanymi schematami.
Od czasu lektury „Demonologów” – książkę polecam raz jeszcze wszystkim fanom horrorów o nawiedzeniach – jestem bardzo czuła w temacie przebiegu filmowych nawiedzeń. Tu muszę stwierdzić, że scenariusz bardzo zgrabnie korzysta z tego co można nazwać podręcznikowym opętaniem. Pojawiają się tu nawet takie szczegóły jak ból w karku- to tu według Warrenów zagnieżdżają się demony.
Reżyser nie wygłupił się z przesadnymi emanacjami, choć trzeba przyznać, że pokazał całkiem sporo dobrych scen. Najlepsza zobaczycie po napisach końcowych, więc warto na nią poczekać.
Fabuła siedzi w schemacie, ale jak wielokrotnie powtarzam, jeśli film jest dobrze zrobiony schemat wcale mi nie przeszkadza.
Mamy tu typową historię o tym jak zabawa w spirytystę sprowadza na rodzinę nieszczęście. Motorem dla rozwoju takiej problemowej sytuacji jest to co King określa: horrorem ekonomicznym: wszytko zaczyna się od problemów finansowych.
Samotna matka z długami, dwie córuchny utęsknione za zmarłym ojcem i demon pogrzebany gdzieś w murach domu. Bardzo typowo prawda?
Mamy tu sporo zacnych scen z udziałem zjawisk nadprzyrodzonych, ale nie zdominują one całego sensu, pojawiają się tam gdzie trzeba, bez nachalności.
Jeśli więc szukacie oryginalnych fabuł, to trafiliście źle. Jeśli jednak chcecie pocieszyć oko dobrze zrobioną, sprawnie opowiedzianą klasyczna historią o nawiedzeniu, to „Ouija 2” spełnia ten postulat. Dla mnie film na plus.
Moja ocena:
Straszność:3
Fabuła:7
Klimat:8
Napięcie:6
Zabawa:9
Zaskoczenie:5
Walory techniczne:8
Aktorstwo:7
Oryginalność:5
to coś:7
65/100
W skali brutalności:1/10
Dodaj komentarz