La Mano che nutre la morte/ Ręka, która karmi się śmiercią (1974)
Masha i Alex są w podróży poślubnej. Pech chce, że ich pojazd ulega wypadkowi, a oni zostają ocaleni przez miejscowego lekarza, doktora Nijinskiego. Na miejscu po za osobliwą historią teścia lekarza, barona Rosimova i jego córki Tanji, poznają młodą pisarkę, która również gości w okazałym domostwie. Kobieta przekonana jest, że doktorek dopuszcza się w swym domu nieludzkich eksperymentów, które wymagają ofiar w ludziach – jedną z nich miała być siostra pisarki.
„Ręka która karmi się śmiercią” to przykład włoskiego giallo solidnie poczęstowanego gore. Fabuła, czego nie wypierał się sam reżyser luźno opiera się na wątkach znanej francuskiej produkcji, „Oczy bez twarzy”. Nikogo nie zaskoczę stwierdzając, że pierwowzór jest o wiele lepszy, ale muszę tez przyznać, że nowsza produkcja również ma swój urok.
„Ręka która karmi się śmiercią” to bezsprzecznie bardzo włoski film. Wszytko co typowe dla dla kina grozy z tego kraju możemy zaobserwować w tej produkcji.
Jest znacznie bardziej brutalny w formie niż „Oczy bez twarzy”. Tam nawet w czasie ujęć ze stołu operacyjnego nie mieliśmy okazji obcować z tęgim gore. Włosi są w tym jednak nieustępliwi. Zobaczymy tu dużo krwi. Ekspozycja okaleczonej twarzy córki barona jest tu jednym z mocniejszych elementów. Pojawia się nawet scena gwałtu.
Szkielet fabuły nie różni się bardzo od tego co wcześniej zaproponował francuski reżyser. Mamy tu przeklęte domostwo, gdzie szalony naukowiec próbuje przeszczepić twarz młodej okaleczonej dziewczynie.
Przez większość filmu kobieta skrywa swoje oblicze pod czarną chustą i obszerną czarną suknią, nie widzimy więc nawet zarysu jej sylwetki. Chusta godnie zastępuje maskę choć nie daje już takiego efektu.
Mamy tu także większą ilość bohaterów do uśmiercenia ewentualnie skatowania, toteż Włoch mógł sobie poszaleć. Aktorstwo typowo włoskie, okrzyki przerażenia nasuwają skojarzenia z filmami porno, co jest wręcz nagminne u tej nacji aktorów.Wśród nich na wyróżnienie zasługuje tylko Klaus Kinski ze swoim upiornym czołem i nader czytelnym obłędem w oczach;)
Psychologia postaci, tak ważna u francuzów została tu zepchnięta na dalszy plan, oczywiście jakoś tam sobie istnieje, ale nie ma szansy wyjść na prowadzenie, ba została znacznie spłaszczona. Króluje przepych, stosowny dla filmów kostiumowych osadzonych w wielkopańskich willach i brutalność włoskiego gore. Jak wspomniałam, ma to swój urok, ale w zależności co kto lubi.
Moja ocena:
Straszność:2
Fabuła:6
Klimat:7
Napięcie:5
Zabawa:7
Zaskoczenie:5
walory techniczne:8
Aktorstwo:6
Oryginalność:5
To coś:6
57/100
W skali brutalności:3/10
Dodaj komentarz