Absolution/ Rozgrzeszenie (1978)
Ojciec Goddard pracuje w katolickiej szkole męskiej gdzie czuwa nad religijnym wychowaniem jej uczniów, jest też ich spowiednikiem. Jeden z młodych chłopaczków po lekcji religii z Goddardem wpada na pomysł by w niewybredny sposób zakpić z księdza i jego oddaniu roli duszpasterza. W czasie spowiedzi gorszy księdza zmyśloną historyjką o seksualnej orgii w lesie jakiej miał oddawać się wraz z miejscowym włóczykijem 'Blake’m’. Złość księdza tylko nakręca Benjamina do dalszej rozgrywki, w której uczestniczy też inny uczeń.
Historie relacjonowane przez Benjamina w konfesjonale są coraz bardziej makabryczne, co gorsza, coraz bardziej prawdopodobne. Goddard jest w potrzasku, zobowiązany tajemnicą spowiedzi poddaje się manipulacji.
„Rozgrzeszenie” na podstawie scenariusza Anthony’ego Shaffera ma swój początek w autentycznej historii. Tak twierdzą internety, jednak nie udało mi się znaleźć nic co mogłabym Wam przedstawić jako dowód tej tezy.
Liczy się jednak to, że historia faktycznie jest wiarygodna i nie wiem, czy wynika to z faktycznej jej autentyczności, czy raczej zdolności Shaffera, który współpracując z Hitchcockiem („Szał”) doskonale opanował umiejętność mieszania widzowi w głowie.
Na tym w zasadzie bazuje fabuła filmu, na mieszaniu w głowie, na szukaniu prawdy w kłamstwie i na odwrót.
Do samego końca nie wiadomo co się wydarzyło, a co było tylko elementem spisku. Nie wiemy też kogo tak naprawdę trzeba mieć tu na oku, kto tu najbardziej miesza, bo kwestia czarnego charakteru też nie jest tu oczywista.
Wszytko to dowidzi temu, że mamy tu do czynienia z przemyślaną intrygą twórców nastawioną na budowanie suspensu i finalnego efektu zaskoczenia.
Dzieje się tu dużo aczkolwiek nie powiedziałabym, że jest to dynamiczny obraz. Rozwija się powoli, stopniowo dokładane są kolejne cegiełki do budowy.
Niespieszne tempo spodoba się fanom Hitchcock’owskich produkcji. Może kojarzyć się z thrilleram „Wyznaję„, ale moim zdaniem ta historia jest lepsza. Dużo więcej tu psychologii i jakiegoś nieokreślonego mroku, który nieuchronni sprowadza bohaterów ku szaleństwu.
Gwiazdą wieczoru jest tu oczywiście główny bohater w osobie Ojca Goddarda rewelacyjnie wykreowany przez Richarda Burtona. Facet ma taką filmografię, że nie wiem nawet co przytoczyć na dowód jego zajebistości. Ostatnio polecałam Wam „Dotknięcie Meduzy„, tam też go spotkacie.
Mnie film szalenie przypadł do gustu, choć nie daje gwarancji, że miłośnicy bardziej współczesnych form go docenią. Mam na to cichą nadzieję.
Moja ocena:
Straszność: 2
Fabuła:8
Klimat:8
Napięcie:7
Zaskoczenie:7
Zabawa:8
Walory techniczne:7
Aktorstwo:9
Oryginalność:6
To coś:8
70/100
W skali brutalności:1/10
Dodaj komentarz