Pride and Prejudice and Zombies/ Duma i uprzedzenie i zombi (2016)
W Hertfordshire szaleje epidemia zmieniająca ludzi w zombie. Siostry Bennet w codziennej potyczce z potworami znajdują jednak czas na miłosne perypetie. Wszystko byłby jak w romantycznym świecie Jane Austen, gdyby nie zombie…
Powiem szczerze, nie chciałam oglądać tego filmu. Pomysł na połączenie klasyki XIX wiecznej literatury romantycznej z konwencją horroru z bardzo współczesnym ujęciem motywu zombie wydał mi się durny już w chwili, gdy usłyszałam o publikacji książki na podstawie której powstał ten film.
Doprawdy nie wiem skąd biorą się te poronione pomysły, „Abraham Lincoln łowca wampirów„, „Jerzy Waszyngton kontra zombie”, obawiam się kto zostanie ośmieszony w następnej kolejności.
Uwielbiam Jane Austen choć nie przystaje to do moich horrorowych upodobań. Natomiast nie przepadam za współczesnymi zombie movie. Oczywiste więc było dla mnie, że połączenie tych dwóch rzeczy odbije się czkawką. Tak też było. Olaboga.
Pierwsza część filmu, który stanowi niemal wierne odwzorowanie ekranizacji „Dumy i uprzedzenia” z 2005 roku, jest całkiem przyjemna. Zombiaki pojawiają się tu na zasadzie przerywnika, akcentu komediowego, czasem bywa nawet zabawnie.
Niestety w miarę rozwoju fabuły pozytywy zostają wyparte. Wątki z powieści Jane Austen są kolejno przekształcane na potrzeby zombie movie. Jedno z drugim coraz mniej współgra. Poczułam więc znużenie i trwałam w nim do końca filmu.
Staram się szukać jakichś plusów tej produkcji, ale poza wysokim budżetem, który pozwolił na zgrabną realizację tego poronionego pomysłu nie dostrzegam tu większych walorów.
Nie będę Was wzywać do bojkotu tego filmu, bo zdaję sobie sprawę, że to takie kino rozrywkowe i wielu osobom przypadnie do gustu – co poradzić.
Pozwolę sobie jednak ostrzec poszukiwaczy grozy- ten film nawet odrobinę nie jest straszny, nastawcie się raczej na komedię.
Moja ocena:
Straszność:1
Fabuła:4
Klimat:4
Napięcie:4
Zaskoczenie:3
Zabawa:5
Walory techniczne: 7
Aktorstwo:6
Oryginalność:3
To coś:3
40/100
W skali brutalności:2/10
Hej Ilsa!
Właśnie przedwczoraj udało się nam obejrzeć ten film – co za zbieg okoliczności 🙂 Fakt straszny (w sensie grozy) nie jest, ale niektóre zombie wyglądały bardzo zacnie. Wpasowywały się w epokę. Pomysł na film szalony, to przyznam, jednak cholera podobał mi się taki mix konwencji a wybredny ze mnie gość. Brakowało mi tylko jednego – napięcia. Szczerze spodziewałem się survival horroru z zombie jako zagrożenia. Sądziłem, że będzie normalna wiktoriańska Anglia, jakiś pojedyńczy przypadek zombie, niedowierzanie, bajania jakiegoś pijaka a potem bum! oblężenie posiadłości, walka o życie w lasach czy coś. Nawet nie było jakiejś epickiej bitwy z truposzami, nie ginie nikt… Szkoda konwencja miała potencjał ale pozostano przy romansie z zombie w tle… cholera durnie to jednak brzmi, że romans oglądałem 🙂 W mojej ocenie mogło być dużo, dużo lepiej ale oglądało się przyjemnie jako taką nowość na rynku.
Jeszcze jedno, mamy tu kilka osób z obsady GoT, Dance i Headley… jak zobaczyłem Sama Riley’a jako Darcy’ego to od razu skojarzył mi się Ramsey Bolton i grajacy go Iwan Rheon… Ciekawie byłoby go zobaczyć w tej roli… to tylko tak odnoście GoT o drugiej w nocy 🙂
Obsadę z „Gry o tron” od pewnego czasu można spotkać wszędzie:)