The Darkness (2016)
Czteroosobowa rodzina Taylorów wraca z kempingu. Będąc w okolicy Wielkiego Kanionu autystyczny syn Taylorów wpadł do ukrytej jaskini skąd przyniósł drobne suweniry w postaci kamieni. Jak się szybko okaże nie były to znowuż takie zwykłe kamienie. Gdy ciemność nadciągnie do rodzinnego domu Petera, Bronny, Stephany i Michaela będą zmuszeni stoczyć duchową walkę.
„Darkness” to wynik współpracy reżysera między innymi „Akolitów” ze scenarzystą oraz reżyserem słynnego „Wolf creak„. Efekt tej współpracy nie jest jednak taki jakiego można by spodziewać się po filmowym dorobku tych trzech Panów, bo zamiast potyczek z mordercami mamy tu do czynienia z ghost story.
Nieznana, i jak się okaże pierwotna siła, przybyła do domu amerykańskiej rodziny by siać zamęt. Oczywiście ciemne moce posłużą się u tradycyjnymi dla tego nurtu horroru emanacjami, ale znacznie więcej uwagi poświęcą emocjonalnemu rozbijaniu członków rodziny niż nadnaturalnym manifestacjom. I to jest pewien plus tego filmu, którym plusów nie znajdziemy w sumie zbyt wiele jeśli spojrzeć surowym okiem. Jest to plus, bo tradycyjne zagrania z duchami/demonami wypadają tu dość słabo jeśli chodzi o wizualny efekt.
Na to konto dostajemy więc wątki dramatyczne. Te może niebyt oryginalne przynajmniej jakoś przyciągają uwagę, co jest zasługą dobrego aktorstwa, niewątpliwie. Doświadczona obsada potrafi być przekonująca. Co więc ich spotka?
Demoniczna, złowroga siła wyciągnie z nich wszystko co najgorsze. U Petera pogłębi jego skłonność do skoków w bok, u jego żony Bronny pociąg do butelki, a u nastoletniej córki autoagresywne zachowania. Nawet autystyczny Michael zacznie zachowywać się jeszcze dziwniej niż zwykle.
Wszystko rozwija się więc w obrębie schematu: rodzina osaczona przez złe moce. Co może nastąpić później? Ano objawienie. Zawsze znajdzie się jakiś członek rodziny o bardziej otwartym umyśle, który spojrzy na sprawę z innej perspektywy i z pomocą internetu rozwikła genezę tajemniczych wydarzeń.
Teraz czas na konfrontacje i to w zasadzie na tyle jeśli chodzi o fabułę filmu. Nic nowego Moi Drodzy, nic nowego. Poszukiwacze mocniejszych wrażeń już pewnie przysypiają. Taki to właśnie film, mało oryginalny, mało tajemniczy, mało straszny i niezbyt angażujący emocjonalnie. Nazwałabym go zwyklakiem i przeciętniakiem, bo na większe cięgi nie zasługuje, ale zachwyty muszę zostawić na inną okazję.
Moja ocena:
Straszność:2
Fabuła:6
Klimat:6
Napięcie:5
Zabawa:6
Zaskoczenie:4
Walory techniczne:6
Aktorstwo:8
Oryginalność:5
To coś:5
53/10
W skali brutalności:1/10
Gość: Aurelia, *.dynamic.chello.pl napisał
A mi się podobał. Coś w sobie ma, może to przez ciekawą historię owych „duchów”. 😉 Fakt, gdyby nie obsada, to moja ocena byłaby znacznie niższa.