Twins of evil (1971)
Bliźniaczki Maria i Frida zmuszone są przeprowadzić się z kolorowej Wenecji do ponurej mieściny w Anglii gdzie mieszka ich wuj i obecny opiekun, Gustav. Nastolatki z trudem akceptują nową sytuację. Maria jest przerażona rygoryzmem religijnym jaki rozsiewa wokół wuj, zaś Frida szybko opracowuje plan ucieczki z domu.
Frida jest zafascynowana właścicielem pobliskiego zamczyska hrabią Karnstein, ten z kolei chętnie przyjmuje pod dach młode niewiasty. Jego marzeniem jest zawarcie paktu z diabłem. Z kolei wuj Gustav jest osobą stojąca na straży kościelnych praw, nocami biega po lesie i pali na stosie co ładniejsze laski by w ten sposób pozbyć się szatana. Nie trudno się domyślić, że dwa tak odmienne charaktery czeka pojedynek.
„Twins of evil” jak na produkcję Hammera przystało opiera swoją jakość na groteskowej grozie. Nie zabraknie tu fantazyjnych wątków rodem z piekła, przeklętych wampirów i okazałych biustów. Seks i przemoc jest znakiem rozpoznawczym trylogii do której zalicza się „Twins of evil”. Głównym jej założeniem jest wykorzystanie motywu, który po raz pierwszy stworzył w swojej „Carmili” Le Fanu, mianowicie wampirzyc lesbijek. Czytałam „Carmile” i nie mogę się nadziwić jak Hammer potrafił sprowadzić do parteru prozę tej jakości, ale nie ważne.
Lesbijski wątek w „Twins of evil” jest lichy i praktycznie nie obecny, chyba że ktoś podejrzliwie patrzy na dwie biuściaste królewny śpiące w jednym łóżku.
Hammerowski świat rządzi się swoimi prawami i nie każdemu te prawa przypadną do gustu. Twórcy filmowi pozwalają by groteska przejmowała wodze nad scenariuszem przez co można odnieść wrażenie, że mamy tu do czynienia z parodią.
W tym przypadku parodią wątków takich jak satanizm, inkwizycja i wampiryzm. Pierwszą przejaskrawioną postacią jest wuj Gustav. W tej roli niezawodny Peter Cushing. Jak wspomniałam wuj Gustaw lubi ogniska. Z uwagi, że jest człowiekiem szlachetnych zawsze znajdzie czas by zaprosić na nie jakąś zbłąkaną niewiastę. Chcąc uchronić ją przed doszczętnym upadkiem pali jej nieczyste ciało i wyzwala nieśmiertelną duszę. Szybko możemy odgadnąć, że kryje się za tym seksualna frustracja. Jego pobratymcy są nie mniej zabawni.
Drugim śmiechowym bohaterem jest hrabia Karnstein, znudzony młodzian niestrudzenie poszukujący wrażeń. Gdy już zatapianie nosa w obfitych biustach znudziło go szczętu postanowił poszukać nowych inspiracji w satanizmie. Odpowiedzią na jego modły staje się wampiryzm. Koleżka bardziej kojarzył mi się z jakimś zblazowanym dandysem w stylu Doriana Gray’a niż z hrabim Draculą.
Na koniec mamy tytułowe bliźniaczki. Dwie biuściaste królewny zgarnięte wprost z rozkładówki Playboya z roku 1970. Dziewczyny odnajdują się w hammerowskiej estetyce znakomicie. Aktorkami wybitnymi nie są, ale ostatecznie nikt przed nimi nie stawiał wielkich oczekiwań, takie mam wrażenie. Jedna dobra, druga zła zgodnie z tradycyjnym motywem złego i dobrego sobowtóra.
Wiem, że trochę się nabijam, ale to wcale nie znaczy, że nie lubię tego filmu. Lubię go bardzo. Fajnie się go ogląda, ale raczej nie należy brać go za bardzo na serio, bo można się srodze rozczarować.
Jest tu wszystko czego potrzeba do dobrej zabawy. Fajne laski, obłąkane typy, trochę przemocy, znane i lubiane elementy świata horroru. Technicznie obraz jest dobry. Szczególną uwagę zwraca scenografia i kostiumy, dobrze dobrane do epoki.
Może nie każdemu, ale może się podobać.
Moja ocena:
Straszność: 3
Fabuła:7
Klimat:8
Napięcie:6
Zaskoczenie:5
Zabawa:8
Walory techniczne:8
Aktorstwo:8
Oryginalność:7
To coś:7
67/100
W skali brutalności:1/10
Dodaj komentarz