Black Mirror/ Czarne lustro – Sezon 1-2 (2011-2013)
Brytyjski serial „Czarne lustro” bazuje na nieprzyjemnej wizji egzystencji współczesnego człowieka. Można rzec, że wybiega w przyszłość, jednak nie wydaje się to przyszłość odległa. Rysuje obraz społeczeństwa obdartego z humanizmu, zawłaszczonego przez technologie.
Gatunkowo możemy mówić tu o sci-fi. Jak dotąd wyemitowano dwa sezony. W tym roku mieliśmy spodziewać się kolejnego, jednak, póki co nie pojawiła się konkretna data brytyjskiej premiery. Każdy sezon liczy zaledwie trzy około godzinne odcinki. Każdy odcinek opowiada inną historię.
Nie ukrywam, że pilot serialu zrobił na mnie największe wrażenie. Gwarantuję więc, że jeśli sięgniecie po ten serial obejrzycie go w całości.
Pierwszy odcinek pierwszego sezonu traktował o przykrym zajściu na wysokim szczeblu brytyjskiej polityki. Brytyjska księżniczka zostaje porwana przez szaleńca. Może się wydawać, że sprawa ma podłoże polityczne jednak żądanie jakie wysuwa sprawca w zamian za uwolnienie dziewczyny uderza w coś więcej niż polityczna stabilność kraju. Facet mierzy wprost w premiera kraju żądając od niego by na oczach narodu dopuścił się aktu zoofilii. Tak, premier wielkiej Brytanii ma uprawiać seks ze świnią, a relacja z tego wydarzenia ma być emitowana na żywo na każdym kanale w kraju w biały dzień. Jeśli tego nie zrobi księżniczka zginie. Znając wagę rodziny królewskiej dla narodu brytyjskiego można powiedzieć, że odmowa owego 'aktu’ jest równoznaczna z personalną odpowiedzialnością premiera za jej śmierć.
Kurczę, rozwalił mnie ten odcinek na łopatki. Już nie mówiąc o samym pomyśle, który jest w gruncie rzeczy prosty, ale o całym socjologicznym kontekście jaki do tego dobudowano.
Szok, przygnębienie, niedowierzanie.
W tym odcinku jak i w zasadzie każdym kolejnym największym czarnym charakterem jest społeczeństwo. Ta ludzka masa, która posiada ogromną siłę. Deprywatyzacja człowieka, tożsamość jednostki wygenerowana przez technologie, przez społeczny nacisk na spełnianie sztucznie napędzanych potrzeb. Wszytko to znajdziecie w tym i innych odcinkach dwóch serii.
Brytyjczyk, twórca serialu, nieuleczalny pesymista, który chyba nie widzi w ludziach już nic pozytywnego wymierza tym serialem policzek. Wszystkie historie posiadają nieco satyryczny wydźwięk. Jednak jeśli się temu przyjrzeć widać tylko politowanie i żałość. Żadnych bohaterów pozytywnych, żadnych szczęśliwych finałów. Każdy ostatecznie przegrywa i to na własne życzenie. Jest w tym tyle bolesnej prawdy.
Poza przebojowym odcinkiem o wyczekującej premiera świni zobaczymy też wizję społeczeństwa gdzie jedyną nadzieją na wybicie się poza szarą (dosłownie) masę ludzi jest udział w talent show. To nic że cie tam sponiewierają i zamiast piosenkarka zostaniesz dziwką, lepsze to niż grupowe pedałowanie.
Odcinek o kontroli wspomnień o możliwości uzyskania całkowitego wglądu w każdy aspekt życia innych ludzi jest nie mniej dołujący.
Drugą serię rozpoczyna odcinek, w którym technologia próbuje pokonać barierę życia śmierci. Nie, nie ożywia zmarłych, ale oferuje żywym substytut osoby którą stracili. Jak bardzo jest to okrutne i pomylone dowiecie się dzięki historii Asha i jego dziewczyny.
Drugi odcinek tej serii odwołuje się do potrzeby wspólnego, społecznego wymierzania sprawiedliwości tym, którzy złamali prawo, dopuścili się czegoś okrutnego. Pomyślcie, jakby było klawo uczestniczyć w niekończące się nagonce na morderczynie niewinnego dziecka. To jak udział w reality show z przesłaniem.
Ostatni jak dotąd wyemitowany odcinek mówi o tym dlaczego wolimy fikcję od prawdy. Mając do wyboru żywego człowieka, z całym bagażem człowieczych zalet i wad wolimy przysłuchiwać się fikcyjnie stworzonym idolom. Żadna nowość, jednak tu posłużono się niewykreowaną przez tv gwiazdką jakby nie patrzeć jednak z krwi i kości, a prymitywną animacją niebieskiego niedźwiadka, który w przedstawionym tu świecie odgrywa większą wolę niż jakikolwiek człowiek. Ba większą niż człowiek, który go stworzył.
Z niecierpliwością czekam na nowe pomysły Charliego Brookera. Zanim zabrałam się za ten serial nastawiłam się na coś w stylu 'rzeczywistość w krzywym zwierciadle’, ale to zwierciadło wcale nie jest krzywe, dobitnie odzwierciedla to kim jesteśmy i dokąd zmierzamy. Jest czarne nie dlatego, że ktoś chciał tak zabarwić obraz, jest czarne bo taka właśnie jest przykra prawda.
Moja ocena:
Straszność:3
Fabuła:10
Klimat:8
Napięcie:8
Zabawa:10
Zaskoczenie: 9
Walory techniczne:8
Aktorstwo:8
Oryginalność:9
To coś:10
83/100
W skali brutalności:2/10
Dodaj komentarz