Kingdom Hospital/ Szpital „Królestwo” – Sezon 1 (2004)
Znany malarz Peter Rickman w wyniku wypadku trafia do szpitala. Jego rokowania nie są najlepsze, ale fakt, że trafił właśnie do tak osobliwej placówki jak Szpital „królestwo” wydaje się dawać nadzieje. Szpital królestwo jest bowiem nawiedzony. Krążą tam duchy dawno zmarłych osób, które szukając pomocy same mogą okazać się pomocne. Cała zgraja bohaterów i tych żywych i tych martwych bierze udział w przedsięwzięciu mającym ocalić „Królestwo” przed zagładą.
„Szpital królestwo” to serial powstały na podstawie innej produkcji, duńskiego miniserialu Larsa von Tiera. Oryginał jest znacznie krótszy, bo pierwszy sezon można zaliczyć w ciągu czterech godzin, zaś wersja amerykańska to zgoła trzynastoodcinkowa przeprawa z czego każdy odcinek to blisko godzina.
Nie mam pojęcia jak fabularnie jeden ma się do drugiego, ale obstawiam w ciemno, że duńska wersja spodobała by mi się bardziej- skandynawski klimat, żadnych Kingowskich dłużyzn, brak hollywoodzkiego zacięcia do efektów specjalnych.
Jednak jak na razie obejrzałam tylko amerykańskie „Królestwo” i jestem dość zadowolona.
To dość przyjemny serial. Wykorzystuje powszechnie lubiane motywy. Z uwagi na to, że autorem scenariusza jest ? Stephen King znajdziemy tu wiele elementów typowych dla jego prozy. Narracja też jest typowo Kingowska. Pewne jest że ortodoksyjni fani jego prozy byliby serialem zachwyceni.
Tematem przewodnim jest tu wątek strapionych dusz. Na pierwszym planie mamy ducha małej dziewczynki Mary Jensen, której wątek rozwija się niespiesznie. Jej historie poznamy tak na dobrą sprawę dopiero w finałowym odcinku.
W międzyczasie obserwujemy dążenia miejscowej medium do nawiązania kontaktu z duchami szpitala królestwo. Z pomocą przyjdzie jej część przychylnie nastawionego personelu, a utrudniać sprawę będzie czarny charakter.
Przekonamy się, że szpital istnieje jakby w dwóch wymiarach: pierwszym rzeczywistym i drugim nadnaturalnym, gdzie korytarzami snuje się mała dziewczynka, jej złośliwy wróg i… olbrzymi gadający mrówkojad. Tak, mrówkojad, bardzo ciekawa postać. Praktycznie w każdym odcinku pojawia się jakaś nowa postać, najczęściej pacjent – trochę jak w serialu „Dr. House”. Wszyscy z miejsca zostają uwikłani w sprawki duchów, ciągani o na jasną to na ciemną stronę Królestwa.
Nie zabraknie tu barwnych postaci. Każdy bohater ma tu swoje za uszami, choć nietrudno wyłonić tu autentycznie czarne charaktery. Pojawia się sporo sytuacji zgoła satyrycznych, komediowych, trącących czarnym humorem.
Jedno co można powiedzieć o „Królestwie”, to jest to zdecydowanie dziwne miejsce.
Kilka elementów fabuły nie było dla mnie do końca czytelnych, ale myślę że to zabieg celowy by pociągnąć temat na drugi sezon. Na drugi sezon, którego już chyba raczej nie będzie, bo od 2004 roku minęło trochę czasu, a produkcja nie zdobyła aż takiej popularności by rozgrzebywać temat po takim czasie.
Moja ocena:
Straszność:2
Fabuła:7
Klimat:8
Napięcie:6
Zabawa:7
Zaskoczenie:7
Walory techniczne:8
Aktorstwo:7
Oryginalność:6
To coś:6
64/100
w skali brutalności:1/10
Gość: mitmi, *.dynamic.chello.pl napisał
Trzeba oglądnąć 🙂
Gość: Katek, *.dynamic.chello.pl napisał
Orginał Larsa von Tiera,lepszy moim zdaniem …