Invitation/ Zaproszenie (2015)
Will i jego nowa dziewczyna Kira dostają zaproszenie na przyjęcie w domu byłej żony mężczyzny. Sprawa trochę śliska, ale Will postanawia się przełamać i po dwóch latach wrócić do swojego domu w charakterze gościa na przyjęciu. Na imprezie spotkają się wszyscy dawniej bliscy przyjaciele rozwiedzionych małżonków, a także nowi pobratymcy gospodyni.
Przyjęcie jest delikatnie mówiąc dziwne, choć wszyscy starają się ignorować gęstą aurę, jaką roztaczają wokół siebie gospodarze. Eden i David starają się udowodnić zaproszonym jak słodkie życie prowadzą mimo tragedii jakie były ich udziałem. Will patrzy na nich z rosnącymi podejrzeniami.
„Zaproszenie” jest jednym z tych filmów, na które przyszło mi długo czekać. Pierwszy raz usłyszałam o nim jeszcze w 2015 roku kiedy to film debiutował na różnego rodzaju festiwalach i skąd doszły mnie słuchy, że jest produkcją bardzo dobrą, pretendującą do tytułu najlepszego filmu roku, mimo iż nie trafił do szerokiej dystrybucji, ani nie doczekał się premiery kinowej w naszym pięknym kraju. Czekałam niecierpliwie by zrewidować te pogłoski i wreszcie jest!
Co mogę o nim powiedzieć? Nie jet tak genialny jak roiłam sobie w oczekiwaniu na niego, nie mniej jednak niszowość bardzo wyszła mu na zdrowie.
„Zaproszenie” nie powstało z myślą o apetytach mas, jednak myślę, że i tak spodoba się sporej ilości odbiorców. Jest to zgrabny paranoid thriller, gdzie główny bohater wpędzony zostaje w kłopotliwą sytuację, której nikt po za nim nie postrzega jako zagrożenie.
Widz podążając za tokiem rozumowania Williama może dać wiarę jego podejrzeniom. Faktycznie jego była żona Eden i jej nowy partner David zachowują się dziwnie, tryskają egzaltowaną radością od której rzygać się chce. Do tego ta para dziwaków przywieziona z podróży do Meksyku, autentyczni przedstawiciele jakiejś chorej sekty.
Z drugiej jednak strony przyglądając się Willowi widzimy faceta rozjebanego emocjonalnie, walczącego z traumą ogromnej straty, człowieka, który nie potrafi się podźwignąć, dlatego szczęście innych tak mocno działa mu na nerwy.
Tak więc kto tu jest szalony?
Cały film to rozgrywka w odbijanie piłeczki. Kiedy już jesteśmy prawie pewni jednej z dwóch możliwości, szala przesuwa się na drugą stronę i wracamy do punktu wyjścia. Dopiero finał rozstrzyga sprawę. Jest szybki, dynamiczny i ostateczny.
Wizualnie film wypada fajnie, choć nie pokuszono się tu o fejerwerki, a raczej skupiono na budowaniu atmosfery, trochę klaustrofobicznej w uwagi na ograniczoną przestrzeń zabezpieczoną środkami bezpieczeństwa.
Kreacje aktorskie, wyśmienite. Główna rozgrywka toczy się między Willem, a jego byłą żoną i to właśnie odtwórcy tych ról włożyli w nie najwięcej starań. Ciężko być normalnym i pierdolniętym w tym samym momencie, a im się to świetnie udało 🙂
„Zaproszenie” to intrygujący obraz, dobrze skonstruowany, wypełnia misję wpędzenia widza w zamęt. Jest zaskakujący, ale nie tak bardzo jak można by oczekiwać. Ostatecznie mieliśmy tu tylko dwie możliwości, dwóch potencjalnych antagonistów i ostatecznie jeden z nich musiał objawić złe zamiary i tak też się stało. Jeśli o mnie chodzi rozstrzygnięcie przebiegło zgodnie z moimi podejrzeniami, ale nie będę Wam kłamać, że ani razu nie dałam się nabrać:)
Moja ocena:
Straszność: 3
Fabuła:8
Klimat:7
Napięcie:8
Zabawa:7
Zaskoczenie:6
Walory techniczne:7
Aktorstwo:8
Oryginalność:7
To coś:8
69/100
W skali brutalności:1/10
Dodaj komentarz