Another me (2013)
Nastoletnia Fay boryka się z kłopotami rodzinnymi. Jej ojciec jest nieuleczalnie chory, a mama zabawia się z kochankiem. Jakby tego było mało Fay ma prześladowce. Początkowo sądzi, że to zazdrosna o rolę w szkolnym przedstawieniu koleżanka robi sobie z niej niewybredne żarty, jednak wkrótce sytuacja nabierze innego wymiaru. Wizje, przeczucia, wszytko to doprowadza nastolatkę do rozpaczy, a może i szaleństwa.
Thriller „Another me” został zrealizowany przez hiszpańską reżyserkę znaną raczej z poważniejszego kina niż gatunków rozrywkowych. Temu filmowi też starała się nadać poważniejszy ton, ale nie do końca się to udało. Obraz mieści się raczej w przestrzeni zarezerwowanej dla teen thrillerów niż psychologicznych dramatów.
Aspiracje na wyższą półkę jeśli chodzi o artyzm przekazu są widoczne chociażby w sposobie w jaki przedstawiane zostają wizje Fay. Do pewnego momentu nie wygląda to na histerię nastolatki, ale nic nie trwa wiecznie. W końcu zaczną się bójki i chlastanie się w gabinecie dyrektorki szkoły.
Zdjęcia są jednym z lepszych elementów tego filmu, wybór scenerii też sporo tu zrobił, bo podziemne przejście gdzie wszytko się zaczyna i kończy jest doskonałą przestrzenią dla zbudowania nastroju grozy.
Fabuła jest… prosta. Scenariusz stawia na efekt zaskoczenia, jednak nie sądzę żeby przedstawione tu zagrywki zmyliły kogokolwiek. Jest w filmie punkt, od którego wszytko staje się całkowicie jasne, a finałowe sceny tylko to potwierdzą.
Zagrożenie jakiemu poddawana jest główna bohaterka zogniskowane zostaje wokół motywu sobowtóra, bardzo popularnego w świecie grozy, złego bliźniaka. Sposób w jaki uzasadnione zostaje jego pojawienie się, ostateczne wyjaśnienie, jest boleśnie banalne.
Póki kawa nie zostaje ostatecznie wystawiona na ławę możemy się jeszcze łudzić, choć przypuszcza, że większość z widzów wyczuje o co tu chodzi bardzo wcześnie. Wątki paranormalne nie są tu więc najbardziej udane. Udane jest to w czym reżyserka ma wprawę, czy prowadzenie wątków dramatycznych. Zobrazowanie sytuacji rodzinnej Fay wypada dużo ciekawiej niż sposób na wprowadzenie na arenę tego co nadnaturalne.
Od strony technicznej film wypada bardzo ładnie. Jak wspomniałam zdjęcia budują klimat, posępność otoczenia i przemycana za jego pomocą metaforyka zdaje egzamin. Aktorstwo także jest nie do pogardzenia, jeśli jesteście fanami takich seriali jak „Dynastia Tudorów”, czy „Gra o Tron” rozpoznacie tu rudą Starkównę i pięknookiego Henryczka.
Film ogląda się przyjemnie, tak po prostu. Nie jest to produkcja mogąca wzbudzić wielkie emocje, wielki zachwyt. Jest sympatyczny film, smutny w swojej wymowie, ale na pewno nie straszny, czy zaskakujący.
Moja ocena:
Straszność: 2
Fabuła:6
Klimat:7
Napięcie:5
Zabawa:7
Zaskoczenie:5
Walory techniczne:8
Aktorstwo:7
Oryginalność:6
To coś:6
59/100
W skali brutalności:1/10
Dodaj komentarz