From a whisper to a scream aka The Ofspring/ Od szeptu w krzyk (1987)
Na obraz „Od szeptu w krzyk” składają się cztery filmowe nowele inspirowane twórczością Lovecraft’a.
Twórcą filmu jest reżyser słynący z mało odkrywczych sequeli znanych serii, w związku z czym dużym zaskoczeniem jest oryginalność tej produkcji.
Trafiłam na ten film przypadkiem szukając „Szepczącego w ciemności” i jak się okazało przypadek ten był całkiem fartowny. Na cztery z czterech segmentów każdy jest dobry, każdy ma w sobie coś ciekawego.
Jak w praktycznie każdej filmowej noweli mamy tu element scalający wszystkie historie. W tym przypadku jest to miejsce akcji. Każda z czterech opowieści wydarzyła się w jednym amerykańskim miasteczku, Oldfield. Jego mieszkańcy są wyjątkowo podatni na działanie złych sił, toteż w ich szeregach nie brakuje osób, które doświadczyły tego co nazywamy nadnaturalnym.
Fabułę otwiera historia jednego z sędziwych mieszkańców miasta. Do bohatera przychodzi młoda dziennikarka, która pragnie porozmawia z nim na temat jego siostrzenicy, kobiety skazanej wyrokiem śmierci za dokonane zbrodnie. Julian White wyjaśnia swojemu gościowi, że przyczyn wypaczenia moralności jego krewnej należy szukać w miejscu gdzie się wychowała, w Oldfield.
W rolę narratora wciela się tu Vincent Price. Jest to jedna z jego ostatnich ról, więc warto film obejrzeć chociażby dla jego osoby.
Julian White rozpoczyna opowieść o Oldfield od historii mieszkańca, który żył w miasteczku wraz z siostrą. W pewnym stopniu uzyskamy tu obraz dziwnej rodzinnej relacji między rodzeństwem. Kobieta podkreśla jak silna więź łączy ją z bratem, można powiedzieć, że łączy ich intymność nie typowa dla krewnych. Siostra próbuje wręcz uwieść brata, co daje dosyć groteskowy efekt.
Nie na niej się tu jednak skupiamy. Głównym bohaterem/antybohaterem jest jej brat. Mężczyzna nie potrafi znaleźć ujścia dla swoich seksualnych frustracji co kończy się morderstwem na koleżance i nekrofilskim gwałtem. Jakby to było za mało odjechane po kilku miesiącach w domu nekrofila pojawia się owoc jego miłości z trupem… Tu uświadczymy całkiem dobrego gore.
Druga opowieść White’a dotyczy mężczyzny uratowanego od śmierci przez czarnego pustelnika. Wybawca okazuje się szamanem, który rozwikłał zagadkę nieśmiertelności. Gdy ocalony orientuje się jaką siłą dysponuje jego wybawca postanawia przywłaszczyć sobie magiczne moce. Szaman zmuszony jest interweniować.
Film ma bardzo ciekawe zakończenie. To dość banalna historia opowiedziana w niebanalny sposób. Motywy Voodoo jak zawsze są korzystnym rozwiązaniem dla horroru.
W czwartej historii znowu pozostajemy w świecie czarnej magii. Akcja rozgrywa się w wesołym miasteczku pełnym dziwolągów zgromadzonych przez właścicielkę przybytku. Czarnoskóra opiekunka surowo traktuje swoich podwładnych kontrolując ich za pomocą mało przyjemnych sztuczek.
W tym segmencie zobaczy jak młody cyrkowiec, obdarzony mocą bezproblemowego połykania szkła i metalu zostaje ukarany za niesubordynację. Będziecie mieli okazję zobaczyć jak 'resztki pokarmowe’ dzielnego połykacza opuszczają jego organizm. Tu znowu finał jest popisem gore, bardzo udanego z resztą.
Ostatni opowieść przytoczona prze z White’a podobała mi się najbardziej. Uważam, że spokojnie można by ją rozciągnąć na pełnometrażowy obraz i było by jeszcze lepiej.
Rzecz dzieje się w czasach wojny secesyjnej. Żołnierze Unii odłączyli się do reszty wojsk Shermana i udali na samotne grabieże. Trzech typków trafia w ten sposób na zniszczoną farmę należącej do konfederackiej rodziny. Z rodziny ostały się tylko dzieciaki, dorośli zginęli w czasie walk.Dzieciaki tworzą coś na kształt sekty, a ich ofiarami są unijne przybłędy. Nie inaczej dzieje się w przypadku tej trójki mężczyzn.
Fabularnie można by to podciągnąć pod „Dzieci kukurydzy”, ale jak dla mnie motyw zemsty osieroconych dzieci na najeźdźcach z północy jest ciekawszy niż sama niechęć do dorosłych ogólnie. Pewnie w tym momencie przemawia przeze mnie „Przeminęło z wiatrem”, ale cóż:)
Jak wspomniałam wszystkie cztery historie jak i zamysł na scalającą je klamrę są bardzo udane. Odwołują się do tego, co najlepsze w starym kinie grozy,stanowią kompilacje dobrego gore i sprawnie budowanego klimatu, ale bez banalności i schematyczności. Formą dorównują najbardziej znanym horrorom z lat ’80 i właśnie do miłośników tego rodzaju estetyki kierowany jest ten obraz. Jeśli jeszcze nie widzieliście, nadrabiajcie.
Moja ocena:
Straszność:4
Fabuła:8
Klimat:8
Napięcie:6
Zabawa:8
Zaskoczenie:7
Walory techniczne:8
Aktorstwo:8
Oryginalność:7
To coś:8
72/100
W skali brutalności:2/10
Skąd to wytrzasnęłaś? Od pewnego czasu szukam tego filmu i nic