American horror story- Sezon 5 (2015)
Pierwsze przecieki na temat piątego sezonu sugerowały, że będzie on nawiązywał do konwencji slashera, a w roli głównej Jessike Lange zastąpi Jamie Lee Curtis znana przede wszystkim jako królowa krzyku z „Halloween”. Jak się szybko okazało informacje te dotyczyły zupełnie innego serialu, zupełnie nowego projektu pod szyldem „Scream Queens”.
Następny soczysty news przedpremierowy głosił, że w obsadzie zobaczymy Lady Gage. Myślałam, że to chory dowcip. Już abstrahując od moich muzycznych upodobań, jak najdalszych od Lady Gagi nie mogłam sobie tego pomysłu zracjonalizować. A tu proszę, faktycznie Lady Gaga zastąpiła Jessikę Lange i jeszcze została doceniona Złotym Globem za tą herezję;)
Z tą herezją to żartuje, bo mimo iż brak Jessiki uważam za błąd producentów, to Lady Gaga poradziła sobie z główną rolą bardzo dobrze. Może powinna zmienić branżę, bo jej teatralny styl sprawdziłby się w jeszcze nie jednym filmowym projekcie, gdzie dziwność jest w cenie.
Najnowszy sezon „American horror story” nosi podtytuł „Hotel”, a jego akcja rozgrywa się w starym hotelu w Los Angeles. Tu mogę przytoczy słowa Mike Enslina z „1408„: „Pokoje hotelowe z natury są przerażające, bo ilu z gości zmarło, ilu było chorych etc.” Pasują one do tematu sezonu jak ulał.
Jak zazwyczaj, twórcy serialu swoja fabułę złożyli z kilku połączonych wątków dotyczących słynnych amerykańskich historii budzących grozę. Jedne z nich można uznać za autentyczne, inne tylko nawiązują do faktów, a jeszcze inne stanowią swoiste legendy.
Główną 'osoba dramatu’ jest wampirzyca zwana Hrabiną. To w tą postać wciela się Lady Gaga i na niej skupiamy uwagę przez pierwsze kilka odcinków. Wampiry, jak wampiry nigdy jakoś szczególnie mnie nie kręciły, chyba te z pod znaku XIX wiecznych powieści gotyckich. Podobne wrażenia miałam względem postaci hrabiny, Nie urzekła mnie swoją krwistą seksualnością i mimo iż Lady Gaga poradziła sobie w roli femme fatale to i tak daleko jest do kreacji stworzonych przez Lange. Doceniam ją jednak, bo spodziewałam się istnej katastrofy.
Historia hrabiny jest naznaczoną żądzą władzy, miłością, i krwią. W pewnym momencie pojawia się ciekawe nawiązanie do postaci amanta wszech czasów i gwiazdy kina niemego Rudolfa Valentino i jego ostatniej żony, Nataszy.
Idąc dalej trafiamy na legendarnego reżysera Friedricha Murnau i jego wampiryczne zapędy. Facet był posądzany o wampiryzm tak jak Bela Lugosi i ten moty zgrabnie wykorzystali twórcy serialu. Hrabina niejako scala wszystkie wątki, bo to ona decyduje kto trafi do Hotelu 'Cortes’. Wciąż pojawiają się nowi kochankowie, kochanki i ofiary.
W ten sposób na arenę wkracza postać właściciela hotelu Jamesa Marcha, w tej roli znany z wszystkich wcześniejszych sezonów Evan Peters. Postać Marcha nawiązuje do bodajże- tego nikt nie może być pewien – pierwszego seryjnego mordercy Ameryki H.H Holmes’a, który w swoim hotelu w Chicago mordował ludzi, zazwyczaj hotelowych gości. March jak większość stałych rezydentów hotelu jest duchem, który w noc Halloween zaprasza w swoje skromne progi inne duchy, duchy najsłynniejszych seryjnych zabójców. Tu spotkamy między innymi Gacy’ego, Alien, Ramireza itp.
Wątek seryjnych morderców jest tu bardzo istotny bo wprowadza nam kolejnego, o dziwno żywego bohatera, agenta FBI, który w Los Angeles tropi zbrodnie 'mordercy od 10 przykazań’. Ten bohater przyniesie nam pewną niespodziankę, i wprowadzi kolejnych bohaterów na planszę. Agent John ma żonę i dwójkę dzieci. Niestety kilka lat temu jego synek Holdem zaginął i ups… pewnego dnia odnalazł się w niezmienionym kształcie w hotelu Hrabiny, jako wampirzątko.
Z seryjnym mordercom miała też do czynienia jedna z najzabawniejszych i najsmutniejszych jednocześnie postaci dalszoplanowych, mianowicie pokojówka Hazel. Wierna swemu morderczemu Panu nie radząca sobie z tragedią z przeszłości, kiedy to jej syn padł ofiarą zabójstwa. Ona także jest jednym z uwięzionych tu duchów.
Jeśli już o duchach mowa, nie można zapomnieć o zaćpanej Sally, heroinistce, która dokonała żywota w hotelu i od tamtej pory szuka ukojenia swojej samotności w budynku bez wyjścia. Sally dawała sobie w żyłę wraz z Donovanem, dopóki jego niewątpliwa urodą zainteresowała się Hrabina i uczyniła go swoim kochankiem i wampirem.
Wraz z Donovanem poznajemy jego strapioną matkę, która większość życia poświęciła na bezowocne próby wyciągnięcia syna z nałogu. By móc być przy nim zamieszkałą w hotelu i od tamtej pory pracuje jako recepcjonistka- w tej roli widzimy wymęczoną Kate Bates.
Za ladą recepcji towarzyszy jej, moim zdaniem najsympatyczniejsza postać sezonu, stary transwestyta zwany Liz Taylor lub Cleopatra. Losy wszystkich, tych bohaterów- plus kilku innych których pomijam z braku czasu – łączą siew historii gdzie głównym wątkiem jest życie po śmierci.
Czy ten sezon przypadł mi do gustu? Dosyć, jest na pewno lepszy niż sezon trzeci i czwarty, ale niestety nie zbliża się do wrażeń jakie zafundowały mi dwie pierwsze odsłony serialu.
Sam pomysł na lokalizacje jest tu udany, bo jak wspomniałam, hotele nadają się na siedlisko mrocznych tajemnic, jak żadne inne miejsce. Scenografia, którą stanowi wystrój hotelu jest jednym z najmocniejszych punktów programu.
Martwi mnie tylko jednak rzecz, twórcy coraz więcej uwagi poświęcają formie, a coraz mniej treści. Za dużo tu rozwleczonych scen gdzie ciężko o jakaś treść.
Pierwsze trzy odcinki nie nastroiły mnie pozytywnie i dopiero większe nagromadzenie wątków pobocznych sprawiło, że ta historia zaczęła mnie interesować. Jestem ciekawa, co będzie w następnym sezonie.
Był nawiedzony dom, był szpital psychiatryczny, była szkoła czarownic, był cyrk, był hotel… Może by tak wyszli po za budynki i rozkręcili coś powiedzmy na odludnej drodze? Za miejsce 'przystankowe’ mógłby posłużyć upiorny motelik, czy na wpół opuszczona stacja benzynowa. O Amerykańskich zapomnianych drogach krąży tyle samo legend podszytych zbrodnią co o hotelach, domach i szpitalach.
Jednakże jak do tej pory jedyny znaleziony przeze mnie news z zagranicznej strony poświęconej horrorom głosi, że nowy sezon będzie nosił podtytuł „Summer Camp” co sugeruje nawiązanie do nurtu camp slasherów.
Czy to prawda, czy plotka, czy czyjeś pobożne życzenie, okaże się.
Moja ocena:
Straszność:3
Fabuła: 7
Klimat: 8
Napięcie: 6
Zabawa:7
Walory techniczne:8
Aktorstwo:8
Zaskoczenie:6
Oryginalność:7
To coś:8
68/100
W skali brutalności:2/10
I znowu się nie zgadzamy 🙂 Mi podobał się 4 sezon, Tobie nie- a teraz na odwrót 🙂
Ten sezon mi nie podszedł. Dobre zdjęcia, hotel z potencjałem, barwne postacie… no może właśnie to wszystko było „za fajne”, „za ładne” i zbyt wypacykowane i teatralne. Jakoś nie poczułam klimatu AHS.
Nie twierdzę że 4 mi się nie podobał, jakby tak było to bym go olała. Oceniłam go o dwa oczka mniej niż ten więc nie ma tu dużej różnicy. Przepaść jest między 1 i 2 a następnymi. Myślę że ten swój klimat to ten serial stracił już dawno.