De Behandeling/ Remedium (2014)
Nick jest policjantem i właśnie pracuje nad trudną sprawą. Nieznany oprawca przez trzy dni przetrzymywał w ich własnym domu rodzinę, po ty czasie zostawił małżonków na wpół żywych i zniknął z ich synkiem.
Gdy chłopaczek zostaje znaleziony martwy, a podejrzenia wskazują na to, że działanie mordercy nie było jednorazowym wyskokiem Nick wpadnie na trop. Sprawa zboczeńca okazuje się być dziwniejsza niż ktokolwiek mógłby przypuszczać, co więcej w jakiś sposób wiąże się z uprowadzonym przed laty braciszkiem policjanta.
Kiedy w opisie filmu czytam o trudnej sprawie kryminalnej, która otwiera wciąż żywą ranę w sercu strapionego, samotnego mściciela z policji, zazwyczaj omijam go szerokim łukiem. Powód jest prosty, takie historie zazwyczaj są na siłę ckliwe, starają się wymusić nieadekwatne emocje, przy czym nie ma w nich nic, czego nie można by było zmieścić w ciasnych ramach banału. Ogólnie filmy o seryjnych mordercach już od dłuższego czasu są mdłe i nijakie, powielają te same schematy, a ich tytuły wyparowują z głowy wraz z napisami kocowymi. Jak się okazuje zdarzają się wyjątki. Pierwszym z nich jest „Labirynt„, drugim belgijskie „Remedium”.
Ten film bardzo mile mnie zaskoczył przede wszystkim złożonością filmowych bohaterów, ale też ciągłym komplikacjom jakie stają im na drodze do celu.
Zawsze powtarzam, że najważniejszy jest antagonista. On musi na swoich barkach ponieść cały ciężar fabuły. W tym przypadku są to bardzo obszerne bary i dosłownie i w przenośni. Mimo iż jego szaleństwo mieści się w schemacie fiksacji: seks i przemoc, to jednak jest wiele drobnych smaczków które go wyróżniają. To do prawdy ostry gracz.
Podobnie dobre odczucia maiłam w związku z pozostałymi bohaterami, nawet policyjnym detektywem. Obraz jego bolesnej przeszłości zostaje tu wprowadzony nie na zasadzie ckliwych wspominek, ta przeszłość jest obok niego – i dosłownie i przenośni;) Co do ofiar, to też twardy orzech do zgryzienia, bo po za tymi którzy nie żyją ciężko tu kogokolwiek całkowicie rozgrzeszyć – może nie powinnam tak twierdzić, ale pewne aspekty sprawy wzbudziły we mnie OBRZYDZENIE. Celowo zasunęłam drukowanymi literami, myślę, ze po seansie wyda Wam się to bardziej adekwatne.
Ten film naprawdę budzi nieprzyjemne emocje, zwłaszcza jeśli widz nastawi się na niegroźny thrillerek o dobrym policjancie i złym mordercy.
Bardzo blisko skojarzył mi się z „Labiryntem”, ale nie tyle ze względu na fabułę ile o nastrój, czy jakaś ukrytą wymowę. Zagadce nie brakuje złożoności, dlatego nie bardzo mogę dużo Wam zdradzić. Z tymi, którzy film już wdzieli dzielę się pewnymi wrażeniami w spoilerze.
SPOILER: Moje pierwsze wrażenie po demaskacji modus operandi sprawcy było: O KURWA. W tej kurwie mieści się wszystko, szok, niedowierzanie, obrzydzenie i ogromne współczucie dla ofiar. Wątek zmuszenia ojca do gwałtu na swoim synu zalatuje „Serpskim filmem” z tym, że tym obrazie widzimy to co dzieje się później. Sytuacja w jakiej oprawca stawiał rodziny niejako uzasadnia jego nieuchwytność, bo jaki ojciec przyznałby, że zgwałcił swojego syna, nawet jeśli alternatywą było poświęcenie jego życia?
Co żeby widza jeszcze do końca zdewastować emocjonalnie w finale mamy małego Bjorna, brata Nickiego, który przez lata był przetrzymywany przez pedofila. Widzimy co to z niego zrobiło. I co lepsze widzimy, że teraz już nikt mu nie pomoże, bo jego brat usadził jego opiekunkę. Cóż, nazwać to złośliwością losu, to chyba za mało. KONIEC SPOILERA
Raczej nie będzie to film, do którego będę często wracać, choć przypuszczam, że po którymś razie oglądania nie będzie mnie już tak psychicznie dewastował. Nie wiem też czy Wasze reakcje będą równie intensywne, jeśli nie, to nic. Nawet jeśli nie doznacie niczego z tej gamy nieprzyjemnych uczuć jakie wywołało we mnie działanie porywacza dzieci, to sens dostarczy Wam takich emocji jakich powinien dostarczyć dobry thriller. Będzie trzymał w napięciu, obfitował w zwroty akcji, przydusi przygnębiającym klimatem i uwiarygodni wszystko dobrą oprawą realizatorską.
Na koniec dodam, że film powstał w oparciu o powieść MO Hayder, jeszcze nie wydanej w języku polskim, ale kto wie, może niedługo do nas dotrze.
Moja ocena:
Straszność:4
Fabuła:9
Klimat:8
Napięcie:7
Zaskoczenie:8
Zabawa:7
Walory techniczne:7
Aktorstwo:7
Oryginalność:7
To coś:8
72/100
W skali brutalności:2/10
Gość: , *.neoplus.adsl.tpnet.pl napisał
Polecam dla miłośników thrillera. Dobry mocny film.
Gość: Katek, *.dynamic.chello.pl napisał
Mocny,ponury,ściskający gardło,dobry film ale nie na każdą wrażliwość.
Gość: Katek, *.dynamic.chello.pl napisał
Mocny,ponury,ściskający gardło,dobry film ale nie na każdą wrażliwość.
Gość: Katek, *.dynamic.chello.pl napisał
Mocny,ponury,ściskający gardło,dobry film ale nie na każdą wrażliwość.