Freaks/ Dziwolągi (1932)
Objazdowy cyrk dziwów Madame Tetrallini zarabia na szokowaniu obywateli, spragnionych mocnych wrażeń.
Nie chodzi tu tylko o siłaczy i akrobatów, główną atrakcją cyrku dziwów są ludzie pokrzywdzeni przez naturę, cierpiący na wszelakie wrodzone przypadłości objawiające się anomaliami w budowie ciała.
Spotkamy tu kobietę z brodą, człowieka -kadłubka pozbawionego wszystkich kończyn poruszającego się ruchem wężowym, człowieka bez nóg chodzący na rękach,Hermafrodytę, kobiety dotknięte deformacjami czaszki,mężczyznę o zdeformowanych rękach, karły i co tylko dusza zapragnie.
Wszyscy oni zepchnięci na margines społeczny tworzą swoją własną społeczność. Mają swoje własne problemy, z którymi radzą sobie wg. swoistego kodeksu dziwolągów. Z jedną z takich historii, o zemście dziwolągów mamy do czynienia w legendarnym filmie Toda Browninga.
„Dziwolągi” to bardzo głośny film. Przez trzydzieści lat był zakazany w większości krajów, a jego premiera w Stanach położyła się cieniem na karierze reżysera „Draculi” z Bellą Lugossim.
Browning do swojego projektu zatrudnił bowiem prawdziwe dziwolągi. Nie posłużył się charakteryzacją. Większość ekipy filmowej stanowili wyłapani w słynnych cyrkach dziwów okaleczeni ludzie. Nakręcił więc horror do bólu prawdziwy.
Każdy kto zna biografie pierwszego odtwórcy roli Hrabiego Draculi wie, że ten reżyser oczekiwał od obsady autentyczności o poziomie dziś niespotykanym w kinie.
Stąd szok i oburzenie publiczności, która mimo iż ochoczo toleruje tanią groteskę chce mieć pewność, że fikcja pozostanie w świecie fikcji.
Fabuła filmu opiera się na retrospekcji. Przewodnik oprowadzający tłumek gapiów po muzeum potworów snuje opowieść o jednym z nich. Jest nim, a raczej była 'królowa przestworzy’ akrobatka zwana Kleopatrą. Piękna i zepsuta kobieta, rezydentka cyrku dziwów, rozkochała w sobie karła Hansa by uśmiercić go i przejąć jego majątek.
Szczęśliwie przyjaciele Hansa w porę ratują rozkochanego mężczyznę i wymierzają Kleopatrze karę w sposób najdotkliwszy z możliwych- czyniąc ją jedną z nich – dziwolągiem.
Walorów czysto horrorowych we współczesnym ich rozumieniu nie uświadczymy tu zbyt wielu – Jeśli nie liczyć samego widoku upośledzonych genetycznie ludzi i jednej sceny finałowej, gdy widzimy jak nocą w strugach deszczu dziwolągi napadają na chciwą piękność.
Dziś „Freks” nikogo nie z szokuje do tego stopnia, co w początku ubiegłego wieku. Dziś znamy medyczne uzasadnienia schorzeń jakie powodowały taki a nie inny efekt wizualny, możemy więc szok przełożyć na racjonalizm.
We mnie ta historia wzbudziła raczej współczucie, choć nie da się ukryć ze pokrzywdzeni przez los mutanci potrafili działać brutalnie. Pojawia się jednak pytanie, czy to natura uczyniła ich potworami, czy bezwzględność otoczenia?
W filmie pojawia się masa scen jednoznacznie pokazująca położenie grupy dziwolągów. Ukazanie losu takich osób było chyba nadrzędnym celem twórcy filmu, mimo iż jego chęci zostały odebrane, tak a nie inaczej.
Jeśli jesteście fanami serialu „American Horror story”, szczególnie sezonu „Freakshow” z pewnością po seansie z „Dziwolągami” zauważycie jak mocno twórcy serialu czerpali z historii jaką opowiada film Toda Browininga. Postaci dziwadeł, które pojawiają się w serialu zostały skrojone na wzór i podobieństwo tych w starym dreszczowcu.
„Freaks” polecam całym sercem. Miłośnicy starego kina grozy dostaną tu to czego oczekują. Jest klimat, jest historia, są wrażenia wizualne i morał do przemyślenia. To dobry, a nawet bardzo dobry film.
Moja ocena:
Straszność:3
Fabuła:8
Klimat:9
Napięcie:6
Zabawa:8
Zaskoczenie:4
Walory techniczne:10
Aktorstwo:10
Oryginalność:9
To coś:9
76/100
W skali brutalności:1/10
Dodaj komentarz