The Mothman Prophecies/ Przepowiednia (2002)
Cieszący się uznaniem dziennikarz, John Klein doświadcza czegoś nieoczekiwanego w swym sielankowy życiu, straty ukochanej osoby. Gdy dowiaduje się, że Mary cierpi na nieuleczalną chorobę wierzy, że to złośliwość losu, przypadek. Po pewnym czasie od śmierci żony w jego życiu pojawiają się przesłanki, mówiące o nieprzypadkowości przypadku.
John przybywa do miejsca którego nigdy nie planował odwiedzać, o którego istnieniu nawet nie wiedział. Trafia do Point Pleasant by dowiedzieć się, że to co jego żona widziała przed śmiercią, dziwne złowrogie wizje nie były efektem choroby, a przepowiednią. Wieszczącym nieszczęście zmaterializowanym przeczuciem mówiącym, że coś się zbliża.
Każdego dnia na całym świecie zdarzają się nieszczęścia. Wszędzie tam pojawiają się ludzie, którzy wcześniej o tym wiedzieli. Od człowieka ćmy.
Nigdy wcześniej nie słyszałam o zjawiskach czarnowidztwa bezpośrednio powiązanych z mitem 'Człowieka Ćmy’. Historia, którą opowiada film Marka Pellingtona jest inspirowana opowieściami o ludziach, którzy wierzą iż zwiastunem tragedii jest pojawienie się 'Człowieka Ćmy’. (Zainteresowanych odsyłam do artykułu Cat „Mothman- tajemniczy człowiek ćma„)
Nie myślcie teraz o jakimś potworze z owadzią głową. Nie o to tu chodzi. Człowiek ćma jest jakby bytem z innego świata, złym posłańcem ze stron, w których produkuje się katastrofy i śmierć. Pojawia się jako niewyraźny cień, błysk, albo zatrważająca chwilowa halucynacja. Człowiek ćma ma ludzkie kształty, ale jest jakby cieniem, z którego jarzą się czerwone ślepia. Jest zmaterializowanym złym przeczuciem, które zawsze się sprawdza.
Tuż przed wypadkiem w wyniku którego Mary trafia do szpitala i tam zostaje zdiagnozowana jej choroba, widzi przed szybą samochodu wielką skrzydlatą istotę. Po jej śmierci John znajduje rysunki przedstawiające ową wizję. Im bliższa śmierci była Mary tym bardziej przerażające były jej rysunki. Gdy bohater trafia do miasteczka, gdzie 'coś się szykuje’ napotyka gros ludzi dotkniętych przez spotkanie z Człowiekiem ćmą. Już wiemy, że w tym mieście stanie się coś złego. Im dalej posuwa się filmowa fabuła tym więcej zakręconych akcji pokazujących działanie legendarnej istoty. Niektórzy dostępują nawet zaszczytu porozmawiania z Człowiekiem Ćmą. Do każdego potrafi dotrzeć na swój sposób.
Nie wiem, czemu wcześniej nie trafiłam na ten film. Jest naprawdę wart uwagi. Nie tylko dlatego, że rzekomo opiera się na prawdziwej historii, bo tego jeśli idzie o zjawiska nadnaturalne nigdy nie da się zweryfikować. Osobiście przymykam na to oko, ale nie zmienia o faktu, że uwielbiam opowieści wsparte na legendach. Sprawdzają się w horrorach jak nic innego. Im większa doza tajemniczości wokół takiej historii tym lepszy efekt.
W przypadku „Przepowiedni” zadbano o to by rzeczy sugerować, a nie wskazywać. Nie zobaczymy więc człowieka ćmy w całej okazałości, ale wierzcie mi, odczujemy jego obecność.
Świetny efekt dają 'zeznana świadków’, na których w ogromnej bierze bazuje fabuła. Na głównego bohatera wybrano, tradycyjnie, postać sceptyka, który wczuwa się w misje której celu nie zna.
Reżyser filmu jest znany z tego, że kreci świetne… teledyski. Dobry teledysk to sztuka. Widać, że twórca miał gdzie szlifować formę, bo zarówno dobór muzyki jak i sposób prezentowania obrazu jest niezwykle wprawny. Sceny finałowe robią duże wrażenie, choć style bliższe filmom katastroficznym.
Nawet obsada mi ni przeszkadzała, choć nie przepadam za panem Gere’em, a wciela się tu w głównego bohatera.
Nie mam zarzutów. Fajny, klimatyczny thriller.
Moja ocena:
Straszność:4
Klimat:9
Fabuła:7
Napięcie:6
Zaskoczenie:5
Zabawa:8
Walory techniczne:8
Aktorstwo:6
Oryginalność:6
To coś:7
67/100
W skali brutalności:1/10
Dodaj komentarz