Tamara (2005)
Nastoletnia Tamara zdecydowanie nie należy do grona gwiazd socjogramu. Ktoś by pomyślał, że dziewuszyna przegrała na genetycznej loterii, tymczasem jest ona zwyczajnie zaniedbana, zapuszczona i nieśmiała. Idealny obiekt drwin dla szkolnych dręczycieli.
Gdy Tamara swoim artykułem w szkolnej gazetce przyczynia się do wyrzucenia z drużyny kilku osiłków, ci w asyście swoich panienek opracowują zemstę. Podstępem zwabiają Tamarę do motelu, gdzie czekać ma na nią obiekt jej wielkiej namiętności, nauczyciel angielskiego. Na miejscu upokarzają dziewczynę. Dochodzi do szamotaniny i ups… Tamara pada trupem.
Wzorem bohaterów „Koszmaru minionego lata” nastolatki zakopują ofiarę żartu w lesie, ona zaś wzorem mściwych bohatera teen slasherów powraca zza grobu.
Ani scenarzysta, ani reżyser nie popisali się inwencją pracując nad tym filmem. „Tamara” to do bólu klasycznych horror o nastolatkach, obleczony w ramy przypowiastki z morałem, nieoferujący niczego ponad zaspokojeniem potrzeby pogapienia się na bandę idiotów przez półtorej godziny.
To takie resztki po bardziej znanych horrorach, jak „Carrie„, czy „Koszmar minionego lata”. Do tego dochodzi wątek czarnej magii, którą namiętnie uprawia bohaterka by zdobyć serce nauczyciela i która sprawia, że powraca ona zza grobu.
Powraca i to w jakim stylu. Z zabiedzonej sierotki przeradza się w seksbombę, ale wcale nie jest wdzięczna swoim oprawcom za dopełnienie rytuału. Ona chce zemsty. I seksu. O ile wyeliminowanie wrogów idzie jej całkiem dobrze to uwiedzenie żonatego nauczyciela jest trudne.
Szatańska moc Tamary wywołuje niemałe zamieszanie i ono stanowi całkiem ciekawa część fabuły. Odrobina makabreski ma stanowić ukłon w stronę starego slashera i nie wychodzi to najgorzej choć gładka oprawa nie sprzyja klimatowi. Nie zabraknie też melodramatycznej pointy i moralizowania.
„Tamara” to horror daleki od moich filmowych upodobań, choć obiektywnie patrząc nie jest filmem złym. Jest po prostu średni i trochę nijaki, ale ogląda się go dobrze.
Moja ocena:
Straszność:3
Fabuła:6
Klimat:5
Napięcie:5
Zabawa:6
Zaskoczenie:5
Walory techniczne:7
Aktorstwo:6
Oryginalność:4
To coś:5
52/100
W skali brutalności:2/10
Film mnie rozczarował. Co prawda nie liczyłem na jakieś wielkie dzieło, a raczej na średnią rozrywkę. W zamian dostałem nudnawy film, o którym szybko chciałem zapomnieć.
Ilsa, oglądałaś może The Shrine? Kanadyjski film z polskim akcentem 🙂
Jestem świeżo po seansie i byłabym ciekawa twojego zdania 🙂
Kiedyś go widziałam. Do tej pory pamiętam recytacje 'wierzę w boga’ – so scary, padłam. Może go sobie odświeżę, dla beki i o nim napiszę.
No ten cały Henryk był najlepszy 🙂 To kaleczenie polskiego miało komiczny efekt 🙂
Ale mi, chyba na przekór wszystkim, nawet się spodobał ten film 🙂 Może dlatego,że po przeczytaniu kilku opinii na FW nastawiłam się na coś znacznie gorszego. Mimo wielu zabawnych momentów jednak całość oglądałam z pewną przyjemnością 🙂
Opini o nim nie czytałam przed seansem więc na nic się nie nastawiałam. Fakt że rozgrywa się w polsce przyjęłam z obawą, ale efekt przerósł moje obawy.