A Lonely place to die (2011)
Pięcioro alpinistów spotyka się w szkockich górach by wspólnie się wspinać. Podczas wyprawy po szlaku jeden z uczestników wycieczki słyszy dochodzący z głębi lasu głos. Jak się okazuje jest to głos dziewczynki, którą ktoś zakopał w skrzyni po środku niczego. Bohaterzy decydują się pomóc małej. Jak wiadomo każdy dobry uczynek zostanie ukarany, dlatego też należy się spodziewać komplikacji związanych z uwolnieniem dziecka.
Jak się za pewne domyślacie, mała Anna nie znająca nawet słowa po angielsku nie trafiła w szkockie góry sama, a tym bardziej nie zakopała się w lesie. Wkrótce w ślad za dzielnymi wybawicielami zaczną podążać porywacze dziecka. Wszystko to rozegra się w pięknej górskiej scenerii.
„A lonely place to die” jest dziełem twórcy o niewielkim aczkolwiek obiecującym dorobku. Reżyser i scenarzysta w jeden osobie zadbał by jego film okazał się survivalem z prawdziwego zdarzenia. W przeciwieństwie do większości obrazów z tego podgatunku nasi bohaterzy pozytywni nie stawiają tu czoła zdegenerowanej rodzinie mutantów żyjącej z dala od cywilizacji, a zwykłym przestępcom, którzy wybrali niedostępne górskie ostępy na miejsce popełniania przestępstwa.
Największą zaletą obrazu jest nieustanne podtrzymywanie napięcia.
Akcja szybko dochodzi do punktu w którym 'wszytko na dobre się zaczyna’. Alison ie jej przyjaciele znajdują ukrytą w skrzyni pod ziemią dziewczynkę. Wszytko wskazuje na to, że dziecko zostało zabrane z dala od domu, prawdopodobnie z drugiego końca europy. Kto ją tam ukrył i dlaczego? Protagoniści nie mają czasu zastanawiać się na tym, muszą działać.
Z uwagi na miejsce w jakim się znajdują szybkie dotarcie do cywilizacji jest mocno utrudnione, dlatego też ekipa dzieli się na dwie grupy. Dwoje najbardziej doświadczonych wspinaczy pójdzie skrótem, którego nie miałaby szansy pokonać druga grupa, zwłaszcza z wystraszonym dzieckiem na ręku.
Ani jedni ani drudzy nie wiedzą, że już są śledzeni przez dwóch porywaczy, którzy nie mają zamiaru ustąpić. W pewnym momencie zaczną ginąć ludzie. Tylko nielicznym uda się ujść cało.
Twórca nie ustępuje ani na moment, cały czas podgrzewa atmosferę zagrożenia. Z jednej strony trudny teren i zagrożenie płynące z natury z drugiej dwóch uzbrojonych i bezwzględnych typów depczących bohaterom po piętach.
Obiektem troski i strapienia dla widza ma być oczywiście dziecko. Mała dziewczynka w białych rajstopkach, którą ktoś uprowadził.
Kontakt z młodą jest utrudniony, ponieważ nie zna angielskiego. Jest jak wystraszone zwierzątko, mała aktorka obsadzona w tej roli poradziła sobie z nią bardzo dobrze. Najważniejszą postacią jest jednak dzielna Alison, w którą wciela się znana w świecie horroru Melissa George. Nie można mieć względem niej żadnych zarzutów.
Film jest po prostu dobry.
Dużą ozdobą są plenery: Lasy, górskie rzeki i strome szczyty potęgują atmosferę zagorzenia i izolacji.
Tempo akcji jest niezwykle szybkie i nie ma tu miejsca na nudnawe zastoje w fabule, czy bzdurne monologi na temat sensu istnienia, jakie niemal zawsze spotkamy w filmach grozy – najczęściej wstawione w najmniej odpowiednich momentach.
Myślę, że to jedne z tych filmów, który spodoba się każdemu. Jest bardzo uniwersalny i mimo iż przez to traci na oryginalności to z pewności zgromadzi sporo zadowolonych z seansu widzów.
Moja ocena:
Straszność:5
Fabuła:7
Klimat:7
Napięcie:9
Zaskoczenie:5
Zabawa:8
Walory techniczne:7
Aktorstwo:7
Oryginalność:5
to coś:7
67/100
w skali brutalności:2/10
Dodaj komentarz