W ciemnym zwierciadle – Joseph Sheridan Le Fanu
Odkąd miałam przyjemność obejrzeć film „Moth diaries” (luźno nawiązujący do „Carmilli”) i później polską filmową adaptację „Carmilli„ po głowie chodziła mi wersja literacka tej historii.
Zbierałam się zbierałam… aż wkrótce po premierze „Styrii„, czyli kolejnej filmowej wariacji na temat dzieła Le Fanu, wydawnictwo Zysk i S-ka dało swoim czytelniom szansę na poznanie klasyki horroru gotyckiego wydając zbiór „W ciemnym zwierciadle”.
Wydanie jest naprawdę godne uwagi, zarówno od strony techniczno estetycznej (intrygująca okładka, twarda oprawa) jak i od strony zawartości, bowiem pozycja nie ogranicza się do „Carmilii”, zawiera jeszcze cztery inne opowiadania. Całość liczy sobie 546 stron, a cena jest bardzo przystępna (cztery dychy).
„W Ciemnym zwierciadle” to pięć opowieści zgromadzonych w aktach niejakiego doktora Martina Hesseliusa parającego się sprawami psychiki i metafizyki.
Każda z opowieści opatrzona jest krótkim prologiem uzasadniającym zamieszczenie jej w zbiorze, a także konkluzję, czyli lekkie podsumowanie.
Pierwsze opowiadanie „Zielona Herbata” traktuje o przypadku księdza, wielebnego Jenningsa, którego prześladuje wizja złośliwej małpy, która pojawia się nie stąd ni zowąd w rożnych miejscach, jakby podążając za duchownym. Doprowadza go do prawdziwego kryzysu wiary bowiem małpa ma na celu odciągnięcie mężczyzny od modlitwy i wpędzenia go w paranoje, co zresztą jej się udaje.
Drugie opowiadanie traktuje o urzędniku Sądu, „Sędzim Harbottle”, którego wyrzuty sumienia związane z pewną sprawą, w której wydał niesprawiedliwy wyrok doprowadzają do choroby psychicznej i śmierci.
Pewnego dnia Sędzia otrzymuje list zawiadamiający go o procesie toczącym się przeciw niemu od tamtej pory prześladuje go wizja szubienicy.
„Prześladowca” to ostanie opowiadanie z 'serii nawiedzony, czy chory psychicznie’. Wszystkie wspomniane wyżej opowiadania osobiście interpretowałam jako przypadki chorób psychicznych, ale Le Fanu nie stawia sprawy tak dosłownie. Podobnie jak Grabiński zostawia podejmuje tematy psychologiczne mieszając je z ze strefą paranormalną.
W ten sposób tworzy niesamowity nastrój tajemnicy, niedomówienia i grozy oczywiście. „Prześladowca” to historia kapitana, którego prześladuje karzeł. Dziwnie wyglądający mężczyzna podąża w ślad za swoją ofiarą nie pozwalając zaznać jej spokoju u boku ukochanej.
Co ciekawe, w przeciwieństwie do małpy z „Zielonej herbaty” widzą go także inni bohaterzy, jednak tylko główny bohater widzi w tym groźbę pozbawienia życia.
Najdłuższe z opowiadań „Pokój w Gospodzie Le Dragon Volant” to niejaka zmiana tematu. Bliżej mu do kryminału niż opowieści grozy, choć zawiera ono elementy i jednego i drugiego gatunku. Opowiada o młodym angliku, który zakochuje się w pięknej hrabinie w czasie wycieczki do Francji. Chcąc uchronić ukochaną przed życiem z mężem tyranem pakuje się w nie lada kłopoty.
To opowiadanie bardzo się wyróżnia. Nie tylko swoją złożonością, ale także nowatorskością. Skojarzyło mi się ze stylem Wilkie’ego Collinsa (kumpla Dickensa). Wprowadza ono postać famme fatale i intrygę iście kryminalną, okraszoną dużą porcją romantyzmu w stylu Poego.
I najlepsze na koniec.
„Carmille” z premedytacją umieszczono na końcu zbioru. Wreszcie miałam okazje poznać tę historię w takiej wersji, w jakiej stworzył ją szalony Le Fanu.
Pierwsza kobieta wampiryczna to nie jakaś Belka, lecz słowiański demon gnieżdżący się na terenach Węgier. Polska adaptacja filmowa tej historii jest jej najbliższa z pośród tych, które widziałam do tej pory.
Wszytko zaczyna się do feralnego wypadku pod posiadłością w Styrii, gdzie mieszka angielski hrabia wraz ze swoja jedynaczką, Laurą. Całą historię poznajemy z jej perspektywy. To ona jest narratorką. Wspomina koszmarny sen, który przyśnił jej się jako dziecku, i który spełnia się w momencie, gdy próg jej domu przekracza Carmilla.
Dziewczęta nawiązują dziwna, podszytą erotyzmem więź, która kończy się dla Laury chorobą. Pojawia się tu także watek innej ofiary Carmilli, córki przyjaciela Ojca Laury, który to demaskuje wampira w finale. Świętna, nastrojowa opowieść. Przypadła mi do gustu chyba jeszcze bardziej niż „Dracula” Brama Stockera.
Le Fanu na pewno jeszcze nie raz u mnie zagości. Chętnie poznałabym bliżej inne jego działa czy jakąś dobrze spisaną biografię, bo pisarz wydaje mi się postacią szalenie intrygującą. Podobnie jak Poe, czy Grabiński nie skończył zbyt dobrze. Przez całe życie cierpiał na poważne zaburzenia lękowe. Dręczony wizjami zamarł na atak serca w wieku 59 lat, przez całe życie dzieląc się swoim strachem z czytelnikami.
Moja ocena:10/10
Za książkę dziękuję wydawnictwu Zysk i s-ka
Dodaj komentarz