The Mangler/ Maglownica (1995)
Pralnie Blue Ribbon nawiedza fala nieszczęśliwych wypadków. Zaczyna się od makabrycznej śmierci jednej z praczek, która zostaje wciągnięta do maglownicy i 'wyprasowana’ a jej krwawe szczątki złożone w kosteczkę. Następnie grupa innych pracownic zostaje poparzona przez pare z pompy.
Nic nie zapowiada by na tym miało się skończyć. Miejscowy policjant John Hunton rozpoczyna śledztwo i ze zdziwieniem odrywa, że wszystkiemu jest winna opętana przez demona maglownica.
„Maglownica” to horror nakręcony przez Tobiego Hoppera na podstawie opowiadania Stephena Kinga pochodzącego ze zbioru „Nocna zmiana”. W oryginale jest to bardzo krótka i prosta opowieść oparta na groteskowym pomyśle, bez zbędnych udziwnień i wątków pobocznych. Hopper znacznie rozwija fabułę i w jego wydaniu groteska osiąga pozom sufitowy, czyniąc „Maglownicę” jednym z najbardziej rozpoznawalnych reprezentantów kina klasy B.
Początek opowieści to przebudzenie maglownicy. Młoda dziewczyna rani się w rękę, jej krew spływa na maszynę i w ten sposób budzi demona, który domaga się ofiar.
Przychodzi czas na pierwszą makabryczną scenę, czyli śmierć innej pracownicy. Gore jest tu do prawdy godne uwagi.
W momencie gdy na arenę wkracza inspektor policji następuje zastój atrakcji. Skupiamy się na okultystycznych wymysłach i nieporadnych próbach bohaterów by powstrzymać nieuniknione.
Po nieco nudnawym rozwinięciu następuje apogeum groteski, czyli finałowa walka z ożywającą maglownicą, która rozwalona na części ściga protagonistów po pralni…
Wiadomo już, że głównym antybohaterem jest opętana maszyna jednak pojawia się też bardziej ludzki czarny charakter w osobie właściciela pralni.
W tej roli zobaczymy króla wszelkich horrorowych złoczyńców, czyli Roberta Englunda. Świetnie odnajduje się tej lekko satyrycznej roli. Jego postać to bezwzględny typ, który podpisuje pakt z diabłem w zamian za władzę i bogactwo. To bohater dość ciekawy, także we względu na powierzchowność choć i tak na pierwszym planie jest imponująca maglownica.
Tobe Hopper nie raz i nie dwa w swoich filmach ocierał się o granice groteski i absurdu, jednak to maglownica jest jego szczytowym osiągnięciem jeśli idzie o operowanie estetyką kina klasy B. Na pewno nie jest to mój ulubiony film, ale czasami mam po prostu ochotę obejrzeć coś tak niedorzecznego:)
Moja ocena:
Straszność:5
Fabuła:6
Klimat:7
Napięcie:4
Zabawa:8
Zaskoczenie:4
Walory techniczne:8
Aktorstwo:7
to coś:7
Oryginalność:7
63/100
W skali brutalności:4/10
Gość: Projekt Horror, *.eia.pl napisał
„Coś niedorzecznego” – w stu procentach się zgadzam, ale ten film ma jednak coś w sobie 😀 Osobiście mi się podoba, choć nie jest to jakieś arcydzieło 😀