Playdate/ Strzeż się sąsiada (2012)
Rodzina Valentine zyskuje nowych sąsiadów. Do domu obok wprowadza się samotna matka, Tamara, z dwoma synami, małym Billym i nastoletnim Titusem. Emily od razu wyczuwa, że z nowymi sąsiadami jest coś nie tak. Jej mąż, Brian bagatelizuje sprawę, a ich córeczka w najlepsze zaprzyjaźnia się z Billym.
Pojawienie się w domu Tamary rozszalałego mężczyzny, który oskarża ją o to, „że zabrała jego dziecko” tylko pogłębia podejrzenia Pani Valentine.
„Strzeż się sąsiada” to thriller wyprodukowany dla TV przez twórców takich produkcji jak „Cyberstalker”, czy „Sam’s Lake”.
Jest to raczej mało ambitne kino, dobre na wieczór w gronie rodzinnym, nie spowoduje koszmaru u dzieci, tata w miedzy czasie może przełączyć na kanał z meczem, a matka będzie mogła w między czasie przygotować kolację, bo fabuła nie zmusza do skupienia i zaangażowania;)
Historia jest prosta i dość przewidywalna.
Wiemy, że antybohaterami są Państwo Moor, nowi sąsiedzi. Nie wiemy tylko kto z całej trójki jest najbardziej niebezpieczny.
Mały Billy, który potrafi zachowywać się agresywnie w czasie zabawy, milczący Titus, czy matka Tamara, która wg. Emily może znęcać się nad chłopcami? Psychotropy, które 'bystra bibliotekarka’ znalazła w łazience Moor’ów wskazują na to, ze ktoś w tej rodzinie cierpi na poważne problemy psychiczne.
Fabułą skupia się więc na rozgryzieniu tego zagadnienia, to po pierwsze. Po drugie, dane nam jest śledzić poczynania podejrzliwej Emilly, która próbuje przekonać swojego męża i córkę do tego, że należy 'Strzec się sąsiadów’.
Aktorstwo jest 'jak cię mogę’. W roli Emilly zobaczymy niegdysiejszą odtwórczynie roli Jesse z „Królowej potępionych” – stąd moje określenie’ bystra bibliotekarka’:) To tyle, jeśli idzie o twarze, które rozpoznałam.
Najlepiej wypada odtwórczyni roli Tamary, ale to chyba bardziej zasługa samego wyglądu aktorki niż jej warsztatu. Niezły jest też mały Billy. Najgorzej moim zdaniem poradził sobie odtwórca roli Titusa, był niewiarygodnie nijaki.
Co się tyczy rozwiązania samej zagadki, to efekt końcowy zabił wszelkie pozytywy jakie mógł. Najgorsze co można zrobić w thrillerze to olać postać mordercy. Posłużyć się jakimś banałem. Tak zrobili twórcy, w moim odczuciu otarli się tu niemal o nonsens. „Nie chciałem ich skrzywdzić tylko zabić”, co to za tekst?! W tym momencie cała z mozołem i bólem tworzona intryga wokół tajemnicy rodzinnej Moor’ów upada. W tym momencie widz ma prawo poczuć się oszukany.
Skopany doszczętnie finał tej historii wyautował film do niższej rangi. Mogłam go nawet nazwać przyjemnym średniakiem, teraz nie mogę tego uczynić.
Moja ocena:
Straszność: 2
Fabuła:6
Klimat:5
Napięcie:5
zabawa:6
Zaskoczenie:4
Aktorstwo:6
Walory techniczne:6
Oryginalność:4
To coś:4
48/100
w skali brutalności:1/10
Dodaj komentarz