Gone/ Droga donikąd (2007)
Alex wyrusza na wycieczkę po Australii. Wkrótce ma spotkać się ze swoją dziewczyną, Sophie i spędzić z nią romantyczne wakacje we dwoje. Najpierw jednak trafia na innego młodego turystę, Amerykanina, Tylera, który oferuje mu wspólną zabawę z dopiero co poznanymi paniami, a później odstawienie wprost w ramiona ukochanej.
Tak też się dzieje. Impreza udała się bardziej niż Alex przewidział, a nazajutrz Tyler wyrusza wraz z nim do Sophie. Dziewczyna jest zachwycona nową znajomością i chętnie przystaje na pomysł Tylera by podróżowali we troje. Alex jest jednak podejrzliwy. Nie podoba mu się nachalność Tylera i sposób w jaki reaguje na Sophie. Oczywiście złe przeczucia okazują się niczym w porównaniu z właściwą rangą zagrożenia.
Thriller „Droga donikąd” to reżyserski debiut Australijczyka wspieranego przez dwóch bardziej doświadczonych scenarzystów. Jeden z nich odpowiadał za reżyserię dwóch bardzo udanych produkcji, „Kobieta w czerni” (remake) i „Eden Lake„. „Gone” zaś spokojnie można zaliczyć do bezpiecznych średniawek.
Jest to jeden z tych filmów, gdzie widz szybko i bez problemu zlokalizuje zagrożenie i przez resztę czasu pozostaje jedynie obserwowanie tego, jak poradzą sobie z nim niczego nieświadomi bohaterzy.
Niektórych taka forma prowadzenia fabuły może irytować, bo nie wszystkim łatwo przychodzi patrzenie na ludzką naiwność, ale jeśli zagryźć zęby… Ostatecznie co poczęliby psychopaci, gdyby wszyscy protagoniści byli czujni i nieustępliwi;)?
Historia rozpoczyna się w momencie, gdy Alex poznaje Tylera, który niczym dobry Samarytanin zgarnia go z ulicy i oferuje bezinteresowną pomoc. Już w chwili, gdy wyruszają po Sophie, Tyler ma haka na Alexa. Z dnia na dzień bohater coraz bardziej obawia się, że jeśli zrobi coś nie po myśli towarzysza, ten wytoczy ciężkie działa.
Tyler wydaje się mieć bardzo określony cel i stopniowo go realizuje. Nie da się ukryć, że naiwność Sophie i bezradność Alexa bardzo mu sprawę ułatwia. Chwyty jakie stosuje antybohater są coraz brutalniejsze. Pewnym jest, że nastąpi eskalacja.
Ja wspomniałam, nie jest to film obfitujący w niespodzianki. Jedyny zwrot akcji na jaki możemy liczyć to chwila, w której Sophie przejrzy na oczy, a Alex weźmie się w garść.
To taka historia z morałem, by ostrożnie zawierać znajomości, kolejna z serii 'naiwni kontra świat zbrodni’.
Jest opowiedziana w całkiem przystępny sposób i nie mierzi wykonaniem, co nie znaczy, że powali Was klimatem, czy sposobem stopniowania napięcia. Aktorstwo też nie jest walorem godnym wyróżnienia. Ot, kolejny średniak na zabicie czasu.
Moja ocena:
Straszność:3
Fabuła:6
Klimat:6
Napięcie:6
Zabawa:7
Zaskoczenie:4
Aktorstwo:6
Walory techniczne:6
Oryginalność:5
To coś:6
55/100
W skali brutalności:2/10
Dodaj komentarz