The Second coming (2014)
Rodzina Chen z Singapuru wiedzie spokojne i dostatnie życie. Może małżeństwo nie jest idealne, ale za to dzieci nie sprawiają żadnych problemów. Do czasu…
Gdy do domu rodzinnego na wakacje zjeżdża starszy syn państwa Chan, Sunny, cała rodzina zaczyna zauważać niepokojące zachowanie młodszej z dzieci, Lucy. Wydaje się mieć to związek ze znaleziskiem z okolic domu, które Lucy przytargała do swojego pokoju. Wygląda na to, że jakiś rządny zemsty duch zagnieździł się w dziewczynie, pytanie tylko skąd się wziął i czego chce?
Od czasu do czasu trafiam na azjatyckie horrory rodem z Singapuru i zawsze, ale to zawsze mam wrażenie, że twórcy są bliżsi estetyce kina Amerykańskiego niż Azjatyckiego. Może faktycznie w tym rejonie amerykańska kultura i styl życia wypiera azjatyckie tradycje, a może Singapurskim twórcom bardziej niż ich sąsiadom zależy na zagranicznej dystrybucji swoich obrazów, dlatego ulegają modzie?
Jakiś czas temu pisałam tu o horrorze, również z Singapuru, pt. „Ghost child”. „Second Coming” do złudzenia go przypomina.
„Second coming” rozpoczyna sekwencja scen z dzieciństwa Sunnego. Jego rodzice żyją bardzo skromnie, a matka zachodzi w drugą ciążę. Lekarz odmawia aborcji ze względu na zaawansowany rozwój płodu. Kobieta postanawia pozbyć się problemu na własną rękę. Tu uświadczymy kilku wyjątkowo makabrycznych ujęć.
Samodzielna próba aborcji kończy się krwotokiem. Małżonek wzywa pomoc, ale w drodze do szpitala dochodzi do wypadku. Czy ktoś przeżył? Czy przeżyło dziecko w łonie kobiety? Okazuje się, że tak.
W następnych scenach widzimy już naszą rodzinę piętnaście lat później. Rodzina żyje w okazałym domu, syn studiuje medycynę w Australii, a drugie dziecko, córka jest rozpieszczana przez matkę. Gorzej wygląda sytuacja z ojcem. Traktuje swoją pociechę wyjątkowo chłodno. Dlaczego? Tego dowiecie się z dalszej części filmu, bliżej finału – zakładając, że sami się nie domyślicie;)
Pewnego dnia piętnastoletnia Lucy znajduje w okolicy domu zakopany słoik. Wygląda on dość dziwnie, a gdy dziewczyna otwiera wieczko uwalnia z niego coś na kształt owada. Od tamtej pory jej zachowanie drastycznie się zmienia. Rodzice są bezradni. Żeby przepędzić to, co przyplątało się do Lucy będą musieli zmierzyć się z przeszłością.
Nic w tym filmie nie przypomina skośnego kina. Gdyby nie język, gdyby nie powierzchowność aktorów byłaby przekonana, że oglądam jakąś amerykańską produkcję o opętaniu. Nawet duch wygląda zupełnie inaczej niż 'tradycyjne skośne duchy’. Użyte tu efekty też w niczym nie przypominają tego czym posiłkują się Azjaci. Dla mnie to zupełnie zły kierunek.
Lubię różnorodność, dlatego szukam filmów z różnych zakątków świata i z różnych okresów rozwoju kina. Jeśli widzę takie nachalne naśladowanie amerykańskiej popkultury przez mieszkańców południowo – wschodniej Azji robi mi się źle.
Historia jest bardzo prosta i tylko epilog odwraca kota ogonem i ratuje sytuację.
Nie zrozumcie mnie źle, gdybym zasiadła do seansu oczekując amerykańskiego filmu o opętaniu i dostałbym coś takiego, byłabym zadowolona, a przynajmniej pogodzona z losem, bo właśnie takiej formuły spodziewam się po horrorach ze Stanów. Jeśli jednak sięgam po kino Azjatyckie robię to z rozmysłem, oczekuję czegoś mniej klarownego, bardziej złożonego i nawet jeśli nie do końca rozumiem przesłanie twórcy to ciesze się, że obcowałam z inną kulturą.
Singapur w tej kwestii zawiódł po raz kolejny. No, ale nic… abstrahując od moich oczekiwań i moich wyobrażeń „Second coming” jest przyzwoicie zrobionym filmem. Trochę przypomina „Kronikę opętania„. Jeśli macie ochotę na mało azjatyckie kino azjatyckie to będzie to trafny wybór:)
Moja ocena:
Straszność: 3
Fabuła:7
Klimat:5
Napięcie:5
Zaskoczenie:7
Zabawa:6
Walory techniczne:5
Aktorstwo:6
To coś:5
Oryginalność:4
54/100
W skali brutalności:2/10
Dodaj komentarz