The Dark Hours/ Mroczne godziny (2005)
Doktor psychiatrii Samantha Goodman po ciężkim dniu w pracy wyrusza do domku w lesie, gdzie jej mąż pracuje nad nową powieścią, a pomaga mu w tym młodsza siostra Sam, Melody.
Gdy już cała trójka będzie miło spędzać czas do ich drzwi zapuka nastolatek, który w oczekiwaniu na swoich ziomków szuka schronienia przed mrozem.
Kilka następnych godzin okaże się najgorszymi momentami w życiu trzyosobowej rodziny, a wszytko to za sprawą choroby psychicznej, która trawi filmowego antagonistę.
„Mroczne godziny” oglądałam bardzo dawno temu. Teraz udało mi się wygrzebać płytkę z filmem i postanowiłam go odświeżyć.
Początek filmu, czyli zapoznanie się z sytuacją rodzinną głównej bohaterki i płynne przejście do sytuacji, w której ona i jej bliscy znajdą się pod bronią u jakiegoś małolata natychmiastowo skojarzy się z klasycznymi home invasion, jak „Nieznajomi„, czy „Ils„.
Młodzik nie jest jednak sam, bo po chwili dołączy do niego jego partner. Owym partnerem jest jego starszy kochanek i były pacjent Samanthy, która jak wspomniałam w wstępie zajmuje się leczeniem chorych psychicznie. Co więcej jej pacjenci to wyjątkowo niebezpieczni i zwyrodniali przestępcy seksualni. Harlan jest jednym z nich.
Mężczyzna wyjątkowo źle wspomina współpracę z Panią doktor postrzegając ją jako osobę perfidnie wykorzystującą swoją zawodową pozycję by pogrywać z pacjentami. Teraz on i jego chłopaczek zamierzają zabawić się kosztem Sam i jej bliskich. Będzie to gra sadystyczna i psychologiczna.
Tu niektórzy widzowie zaczną traktować filmowy scenariusz jak powtórkę z rozrywki, czyli kolejną produkcję naśladującą konwencję „Funny games„. Tu muszę Wam zdradzić, że mimo wszystko pozory mylą. Owszem wątek gry może na to wskazywać, ale scenariusz zaserwuje Wam niespodziankę, na którą warto poczekać.
Czytając komentarze ad. tego filmu zauważyłam, że wielu spośród widzów ma wątpliwości w jednoznacznej ocenie sytuacji. Ja w sumie też, ale to nie znaczy, że nie mam w głowie swojej wersji, którą przedstawię w spoilerze. Spoiler jest kierowany do osób, które film już widziały, reszta nie powinna czytać.
SPOILER:
Pod koniec gry, gdy Harlan zasiada obok Sam na kanapie i każe jej obserwować zbliżenie, do którego zmusił jej męża i jej siostrę, ta zaczyna odjeżdżać. Fabuła zawraca do początku w filmu, w którym widzimy jak Sam wchodzi do domku. Tym razem mąż nie wita ja w holu, bo jest zajęty posuwaniem Melody. Sam widzi to, sięga po siekierę i zabija oboje. Na koniec wykańcza psa, którego w pierwszej wersji miał zabić młodzik ze spluwą. Zatem wszystkie wydarzenia związane z atakiem Harlana i jego młodego partnera są wytworem jej wyobraźni. Jej pacjent w rzeczywistości znajduje się w śpiączce po tym jak Sam testowała na nim leki na nowotwór mózgu, którego zarówno on jak i ona są nieszczęśliwymi posiadaczami. Młodzik natomiast w rzeczywistości od dawna gryzie ziemię, bo to właśnie za jego zabójstwo Harlan trafił do szpitala Samanthy. Nikt nie przyszedł do domu Sam, to ona załatwiła swoich bliskich, bo odbiło jej po tym jak zwiększyła sobie dawkę leku który testowała na Harlanie. Zastrzegam, że jest to tylko i wyłącznie moja interpretacja zdarzeń, ktoś może widzieć sprawę inaczej. KONIEC SPOILERA.
Mimo iż okładka filmu kojarzy się raczej z tanim slasherem klasy B, a początek fabuły wskazuje na kalkę innych popularnych obrazów, mamy tu jednak film nie tak jednoznaczny i prosty, jak mogło się wydawać. Nie twierdzę, że rozwiązania fabularne są tu jakieś kosmiczne, nic z tych rzeczy, bywały już takie finały, ale nie znaczy to, że widz nie będzie zaskoczony. Film obfituje w dobrze zbudowane dialogi, wpiera go solidne aktorstwo, a klimat jest dosyć klaustrofobiczny: mały domek w lesie w środku zimy. Myślę, że wszyscy powinni być zadowoleni:)
Moja ocena:
Straszność:6
Klimat:7
Fabuła:8
Napięcie:7
Zaskoczenie:7
Zabawa:7
Aktorstwo:8
Walory techniczne:7
Oryginalność:6
To coś:7
70/100
W skali brutalności:2/10
Dodaj komentarz