Czarci most – Anna Bichaska
Mikołaj autor książek dla dzieci (który marzy o napisaniu horroru) wraca w rodzinne strony po śmierci babci, Wandy. W małym miasteczku o wdzięcznej nazwie Czarci most powracają do niego wspomnienia z dzieciństwa. O tym jak przed blisko dwudziestoma latami stracił w niewyjaśnionych okolicznościach siostrę przypomina mu zaginięcie innego miejscowego dziecka, Tomka, syna koleżanki z dzieciństwa. Maria, matka dziecka zostaje brutalnie zamordowana, a Mikołaj i siostra Marii, Jagoda muszą odnaleźć zaginione dziecko zanim podzieli ono los Alicji. Tym czasem na drodze ku rozwikłaniu tajemnicy bohaterzy poznają drugą, nieznaną stronę miasteczka pełną niewyjaśnionych zjawisk, przedziwnych stworów i magii.
O debiutanckiej książce Anny Bichalskiej mogę powiedzieć sporo dobrego, ale jest też wiele rzeczy do których muszę się przyczepić.
Początek książki, wprowadzający nas w niezwykły świat Czarciego mostu, gdy nic jeszcze nie jest wyjaśnione jest całkiem obiecujący. Mamy tajemnicę z przeszłości- zaginięcie ośmioletniej Alicji, konflikt rodzinny pomiędzy ekscentryczną babcią Mikołaja, a jego rodzicami zakończony wyjazdem z rodzinnych stron. Wreszcie tragedia jaka spotyka koleżankę z dzieciństwa bohatera, niewyjaśnione morderstwo i uprowadzenie małego chłopca. Stopniowo na te, może nie zwykłe, ale na pewno nie paranormalne wydarzenia, kladzie się fantastyczna mgła. Robi się ciekawie, okazuje się czym tak naprawdę jest Czarci most.
Pojawiają się jacyś mityczne praistoty i Strażnicy mający pilnować przejścia między światami. Tu muszę pochwalić wyobraźnię autorki, bo chwilami miałam wrażenie, że czytam coś co przypomina opowieści Lovecrafta.
Te wszystkie Myślodrzewa, ptaki z ludzkimi obliczami, Numbaki, które zdecydowanie mnie urzekły i mnóstwo innych godnych uwagi istot.
Niestety wprowadzenie w ten świat przypomina jeden z odcinków Scooby -Doo. Autorka buduje aurę tajemniczości, wprowadzając na planszę często przerażające elementy tylko po to, by za chwilę zburzyć cały nastrój jakimiś głupkowatymi zagrywkami. Czepiam się tu szczególnie dialogów, które w założeniu miały być zabawne. Rozładowanie atmosfery czasem się przydaje, ale tu ten chwyt jest nadużywany. Flirty, zaczepki, drobne uszczypliwości towarzyszą każdej rozmowie niezależnie od tego jak poważna jest sytuacja. To sprawia, że nie da się tego wszystkiego traktować serio.
Szkoda, bo wyobraźnia autorki to istna skarbnica. Ma niesamowite pomysły. Świat przedstawiony oparty na legendach, mitach i baśniach naprawdę potrafił urzec. Nie wiem tylko czemu przez cały czas miałam wrażenie, że autorka strzela sobie w stopę, uśmiercając to co wartościowe na rzec taniego humoru, sentymentalizmu i na siłę 'fajniackich’ kreacji bohaterów.
Miałam wrażenie, że autorka trochę nie może się zdecydować, czy chce pisać bajkę dla dzieci, czy mroczną fantastykę. Jeśli chodzi o mój osobisty odbiór powieści to jeśli mam ją traktować jako bajkę to wypada klawo, jeśli jednak celem było wzbudzenie grozy to plan spalił na panewce. Gdybym miałbym coś poradzić z perspektywy czytelnika, to życzę autorce więcej konsekwencji w budowaniu swoich historii.
Moja ocena: 5/10
Za książkę dziękuję wydawnictwu Videograf:
Lubię powieści, w których występuje motyw drogi. Ciekawa recenzja, mimo, że nie jesteś zachwycona to ja chyba sięgnę po tę pozycję.
Wręcz przeciwnie. Jestem zachwycona, ale tylko tą warstwa baśniową. Warstwa horrorowo- kryminalna kuleje niestety stąd ocena tylko średnia 🙂
W 100% przekonana nie jestem, ale chyba zakupię. Ma akurat uzbierane punkty Payback chce je w Empiku wymienić, więc w razie czego nie będzie mi smutno że wydałam kasę 😉 Tymczasem wracam do pomocy w programie pomocy dzieciom e-deklaracje2014.pl/fundacja-pociecha/
Piszę trochę podobne rzeczy. Chociaż nie czytałem tej ksiązki, ale jak wynika z recenzji jest to horror w rejonach pure-nosnsensu szy surealizmu.
Wiem, że dla horroru to trochę minus ale ciężko współczesnego czytelnika przestraszyć, a bardzo łatwo zanudzić.