The Woman in Black 2: Angel of Death/
Kobieta w czerni 2: Anioł śmierci (2014)
W 2012 roku książka Susan Hill „Kobieta w czerni” doczekała się pierwszej kinowej adaptacji. Choć wielu widzom i tak bardziej utkwiła w pamięci adaptacja dla TV, niezwykle klimatyczny film z lat ’80, to i tak można mówić o sukcesie nowego filmu, który na pewno trafił do szerszej grupy odbiorców. W dwa lata po premierze „Kobiety w czerni” doczekaliśmy się sequela. Po co? Nie wiem, ale jest, więc obejrzałam.
Historia „Anioła śmierci” (kocham takie wyświechtane tytuły) rozgrywa się w czasie drugiej wojny światowej. Dwie nauczycielki postanawiają przyjść z pomocą osieroconym dzieciom i zabrać je z bombardowanego Londynu na wieś. Jako schronienie obierają opuszczony od lata dom na Węgorzowych Moczarach. To właśnie tam grasuje duch tytułowej kobiety w czerni, którą mieliśmy okazję poznać, czy to za sprawą powieści Susan Hill, czy to za sprawą którejś z filmowych adaptacji.
Pierwsza połowa filmu całkowicie poświęca się warstwie dramatycznej. Scenarzyści, w tym autorka książki Susan Hill, podsuwa widzom tragiczny obraz losu dzieci, a także ich opiekunki, Evy. Oczywiście co się tyczy przeszłości nauczycielki, scenariusz stara się okryć ją tajemnicą, ale robi to na tyle nieudolnie, że po pierwszej scenie z koszmarem sennym wiemy już co nasza bohaterka ma wspólnego z kobietą w czerni. Element zaskoczenia nie wypalił, ani ten, ani następny.
Druga połowa filmu, na której, przyznam, ucięłam sobie drzemkę (niektóre filmy wywołują u mnie objawy narkolepsji) to 'horror właściwy’, czyli wszelkie sceny z udziałem zmory i desperackie próby ratowania dzieci przed złym duchem.
Scenariusz uderza w bardzo dramatyczne tony, podobnie, jak to było u schyłku pierwszej części tej historii. I podobnie wydaje mi się to przesadne. Niestety miejsca na przerażenie tu nie ma.
W takiej sytuacji zazwyczaj wspominam o zbyt dużej liczbie bohaterów na planszy. Pamiętacie chyba, że w „Kobiecie w czerni” była to rozgrywka na jedną parę. Tu mamy jeszcze dwie nauczycielki, lekarza i chmarę dzieciaków. Tak na prawdę nie jest dane nam przywiązać się do kogokolwiek, toteż śledzenie ich losów jest mniej angażujące. Irytowała mnie tez nad ekspresja odtwórczynie roli Ewy. Jeśli chodzi o efekty to nie jest najgorzej, widać, że twórcy nie mieli węża w kieszeni. Co za pewne jest zasługą oczekiwanego sukcesu filmu. Nie wiem tylko na jakiej podstawie się go spodziewali, bo film lichy. Jedyne co może przyciągnąć widza to wspomnienie o pierwszej „Kobicie w czerni” .
Zdziwiło mnie nazwisko autorki książki, jako współtwórczyni scenariusza. Z tego, co udało mi się wyhaczyć, to nie brała ona udziału w żadnej z poprzednich adaptacji i może lepiej? Szczerze mówiąc jej książka nie zrobiła na mnie oszołamiającego wrażenia. Dużo bardziej podobała mi się fabuła przekształcona na potrzeby filmu, i jednego i drugiego.
Film na pewno znajdzie swoich zwolenników, bo przyciąga wspomnieniem o filmie z 2012. Stara się też wypełnić niszę na klasyczne brytyjskie horrory gotyckie, ale czy robi to w sposób godny pochwały to śmiem wątpić.
Moja ocena:
Straszność: 4
Fabuła:6
Klimat:7
Napięcie:5
Zaskoczenie:3
Zabawa:5
Oryginalność:4
To coś:5
Aktorstwo:6
Walory techniczne:8
53/100
w skali brutalności:1/10
Dodaj komentarz