The Addiction/ Uzależnienie (1995)
Doktorantka na wydziale filozofii, Kathleen pisze prace na temat pochodzenia i natury zła. W tym celu namiętnie ogląda traktujące o zbrodniach ludobójstwa, jakie miały miejsce w XX wieku i bacznie obserwuje nocne życie Nowego Jorku przechadzając się jego ulicami. W czasie jednego z takich spacerów zostaje zaatakowana prze kobietę. Ta gryzie ją w szyję czemu Kathleen nie potrafi się przeciwstawić. Napastniczka żegna ją słowami: „Chcesz wiedzieć co się teraz stanie? Zobaczysz” i odchodzi w ciemność.
Nazajutrz ofiara napaści czuje się fatalnie. Nie pomaga wizyta w szpitalu, Kat nie może jeść, choć wciąż czuje palący głód. Wkrótce dowie się, że może go zaspokoić w prosty sposób, atakując drugiego człowieka. Kobieta z czasem zatraca się w niegasnącej żądzy krwi i traci kontrolę.
„Uzależnienie” to bardzo ciekawy film. Jego reżyserem jest kontrowersyjny Abel Ferrara.
W swoim wampirycznym dziele użył, co ciekawe, czarno białych zdjęć. Może to nawiązanie do klasycznych filmów grozy, a może podkładka pod pointe filmu: istnieje dobro i zło, czerń i biel. Świat jest w sumie bardzo prosty(?)
Jego bohaterka chce zbadać korzenie zła, ale obserwowanie zbrodni nie przynosi takich odkryć jak uczestniczenie w nim.
Gdy zmienia się w potwora, wzorem najsłynniejszych oprawców dziejów osiąga władzę absolutną nad życiem innych. Ale czy ma jeszcze władze nad samą sobą?
Przy każdym ataku czeka aż ofiara jej się przeciwstawi, czyli zrobi to, czego ona nie zrobiła, wierząc, że wobec zła jest całkowicie bezradna (a może to kwestia wampirycznego uroku?) Tak się jednak nie dzieje. Mówi do jednej ze swoich ofiar: „To ty miałaś wybór. (…) moja obojętność nie jest istotna, Twoje zdumienie jest bardziej wart uwagi”
Do innej mówi: „Spójrz mi w oczy i kategorycznie każ mi odejść”.
Kathleen szuka kogoś kto przeciwstawi się złu, które ona niesie. Jaki z tego morał?
Zło istnieje, bo nikt mu się nie przeciwstawia? Nie wiem, czy o to chodził Ferrerze, ale tak sobie myślę. Wielu ludzi, którzy robią krzywdę innym lubią przerzucać odpowiedzialność na ofiary. Uzależniona Kat też.
Tę bohaterkę i jej problem można interpretować różnie. W końcu gdyby była uzależniona od czegokolwiek innego czy nie krzywdziła by ludzi ze swojego otoczenia, nie wysysałaby z nich soków?
Wampiryzm może być tu tylko metaforą, dlatego reżyser nie skupia się na paranormalnych aspektach tego zjawiska. Jest strach przed światłem i niechęć do luster, ale kto lubi wyrzucać na światło dzienne swoje zbrodnicze oblicze i mierzyć się z nim patrząc mu prosto w oczy?
W pewnym momencie na swojej drodze kobieta spotyka Peina, jego imię brzmi jak 'Pain’ i to też wydaje się być znaczące, bo ten człowiek zapozna naszą bohaterkę z bólem jaki niesie walka z uzależnieniem, próba przywrócenia sumienia.
W pewnym momencie Kathleen będzie przekonana, że zrozumiała, a zrozumienie ją wyzwoli. Nic z tego…
Bardzo podobało mi się użycie czarno białych zdjęć. Dzięki temu oświetlenie wywiera jeszcze większy wpływ na odbiór obrazu i kształtuje całościowy obiór filmu: światło i cień.
Lilli Taylor nigdy nie była moja ulubioną aktorką, wręcz przeciwnie, ale w tym filmie bardzo mi się podobała. Doceniłam jej urodę i warsztat, może po prostu posłużyła jej kolorystyka i temat? Christopher Walker w roli Peina też wypada świetnie, jego bujna ekspresja świetnie kontrastuje z odrętwieniem partnerki.
Tak, to bardzo ciekawy film. Nie oferuje zbyt wartkiej akcji, raczej senne poruszanie się po planszy. Zadaje bardzo dużo pytań, ale próby odpowiedzenia na nie to już zupełnie inna potyczka.
Ma intrygujący klimat, trochę oniryczny, a już na pewno przygnębiający. Ma bogatą metaforykę i posługuje się masą symboli. Horror jako gatunek wydaje się być tu tylko pretekstem, formą, a treść 'to już inna potyczka’.
Moja ocena:
Straszność:5
Fabuła:8
Klimat:8
Napięcie:6
Zabawa:7
Aktorstwo:8
Walory techniczne:8
Zaskoczenie:5
Oryginalność:8
To coś:7
70/100
W skali brutalności:2/10
Dodaj komentarz