Phobia (2013)
Jonathan od roku nie opuścił swojego domu. Więzią go tam jego własne lęki. Strach przed opuszczeniem bezpiecznego miejsca. Strach przed śmiercią, która na pewno czeka na niego tuż za progiem. Tak, jak na jego zmarłych rodziców i żonę.
Wkrótce przyjdzie mu się przekonać, że nigdzie nie może być bezpieczny, bo intruzi przenikną do jego bezpiecznego świata.
Zacznę od tego, że są dwa filmy z tego samego roku pod tym samym tytułem, obydwa są horrorami, więc nie zdziwcie się, że opis filmu nie będzie pasował do tego obrazu na jaki trafiliście.
„Phobia” to film twórcy o niewielkim dorobku, jednak całkiem sprawnie nakręcony jak na niewielki budżet i doświadczenie.
Fabuła traktuje o mężczyźnie cierpiącym na agorafobię, której nabawił się w wyniku traumy. Jego żona została ranna w wypadku samochodowym. On prowadził i to on sparaliżowany strachem i szokiem nie zdołał jej pomóc. Teraz dręczą go wyrzuty sumienia i potworny lęk przed śmiercią.
Jonathan bierze leki i leczy się psychiatrycznie. Terapia nie bardzo mu pomaga, a w ostatnim czasie nastąpił pogorszenie. Pojawiły się halucynacje, w których mężczyzna widzi kobietę w czerni, swoją martwą żonę, która wciąż powtarza mu, że wszyscy umierają. To nie jedyne objawy i z minuty na minutę jest coraz gorzej.
Wersja z faktycznym nawiedzeniem raczej przez nikogo nie zostanie wzięta pod uwagę zważywszy na potężne dawki psychotropów jakie przyjmuje bohater wersja o załamaniu nerwowym jest bardziej prawdopodobna.
Na arenie pojawia się też przyjaciel Jonathana i nowo poznana dziewczyna, która dorabia sobie robiąc zakupy dla ludzi, którzy nie opuszczają domu. Kobieta w czerni nie pozwoli mu jednak zaznać szczęścia.
Co do filmu mam raczej mieszane uczucia. Spodobał mi się pomysł i minimalizm w ramach, którego został zrealizowany. Sceny mające wzbudzić nerwowe drygnięcia nie są do końca dobrze zrobione, czasami brakuje tu chwili namysłu nad poszczególnym ujęciem, które mogłoby wypaść lepiej gdyby przesunąć kąt kamery.
Bardzo, natomiast przypadły mi do gustu sceny 'klaustrofobiczne’ gdy nasz bohater kitra się po małych pomieszczeniach. Automatycznie następuje wtedy zbliżenie na jego twarz, przerażone, rozbiegane oczy. Od razu robi się ciasno i duszno.
Aktorstwo trąci amatorką i nie ma co tego ukrywać. Nieliczni aktorzy wydają się trochę bezradni, jakby trafili na plan przypadkiem. Często wypadają nienaturalnie, ale jestem w stanie przymknąć na to oko.
Na prawdę nie jest najgorzej, jeśli spojrzymy łaskawym okiem na pewne niedociągnięcia.
Moja ocena:
Straszność:6
Fabuła:7
Klimat:7
Napięcie:7
Zaskoczenie:5
Zabawa:6
Aktorstwo:5
Walory techniczne:6
Oryginalność:6
To coś:6
61/100
W skali brutalności: 2/10
Dodaj komentarz