Wieża – Ahsan Ridha Hassan
„Wieża”, zbiór opowiadań, czy też minipowieści, porównywany do twórczości Gaimana, składa się z pięciu historii z czego każda, to Wam mogę szczerze powiedzieć, jest lepsza od poprzedniej.
Autor ma doświadczenie w pisaniu opowiadań, bo publikował już w Fantastyce i chyba nawet zgarnął jakąś nagrodę za swoją twórczość. Po za pisaniem obraca się w branży wydawniczej jako założyciel Wydaję.pl czyli portalu dla pisarzy, którzy chcą samodzielnie wydać swoją twórczość. Szczytna to działalność, choć podejrzewam, że „Wieża” spokojnie mogłaby zainteresować nie tylko wydawnictwa typu Novae Res, w którym została wydana, ale także te z poza self publishing.A przynajmniej na to w mojej ocenie zasługuje.
Do rzeczy:
Pierwsza tytułowa opowieść „Wieża” to historia aspirującego pisarza, młodego męża kapryśnej żony borykającego się z problemami finansowymi i przede wszystkim z wewnętrznym rozdarciem pomiędzy 'chcę’ a 'powinienem’.
Michał kupuje na potężny kredyt piękny dom z ogrodem na przedmieściach. Z powodu kłótni z teściem – strasznie nieprzyjemny typ – on i żona muszą sami radzić sobie ze spłatą choć liczyli na pomoc.
Michał ucieka od przykrej rzeczywistości próbując tworzyć swoją własną literaturę. Pierwszym objawem nadchodzącej twórczej pasji są halucynacje. Michał widzi w ogrodzie swojego nowego domu wieżę. Z dnia na dzień staje się ona coraz wyraźniejsza. Ma też swojego mieszkańca ale o tym bohater przekona się później. Mężczyzna wykorzystuje zaplanowany urlop na pisanie. W jego wydaniu praca pisarza przyjmuje postać mani, z której trudno wyrwać mu się by zaspokajać potrzeby fizjologiczne, nie mówiąc o pełnieniu obowiązków domowych.
Wielu wielkich autorów pracowało w ten sposób, ale czy któryś z nich posiadał moc tworzenia rzeczywistości wychodzącej po za papier? Michał tak.
„Wieża” to bardzo mroczna, oniryczna i pogmatwana historia. Niby mocno osadzona w realiach zwykłego życia: problemy rodzinne, niespełnienie zawodowe, zdrada… a tuż obok tego wyrasta nagle zupełnie nierzeczywista wieża, którą zamieszkuje wampir. Wampir wysysający życie.
Tak sobie pomyślałam, że ta wieża była niczym innym a projekcją, którą stworzył w swoim umyśle Michał jako symbol wciąż narastających problemów. To oczywiście tylko moja interpretacja.
Dość powiedzieć, że to bardzo dobra historia, najdłuższa z zebranych tu, ale czy najlepsza? Być może. Ode mnie „Wieża” dostaje 8/10
Kolejna opowieść „Pożerany” przenosi czytelnika w świat ludzi nieco młodszych choć również targanych niemałymi zmartwieniami. Bohaterem historii jest Oskar, a właściwie Mateusz zwany Oskarem. Nastolatek mieszkający z rodzicami, mający swoje problemy, głównie z dziewczyną. Chęć zaimponowania szkolnej femme fatale, Klaudii wpędza go w kłopoty finansowe i teraz Oscar musi wziąć udział w drobnym acz szemranym interesie, do którego zachęcają go szkolni koledzy, imponująco obrotni jeśli idzie o moją opinię:) Sprawa wiąże się z lokalną legendą na temat Willi na wzgórzu, pono miejscu przeklętym, pono zabijającym swoich mieszkańców.
W międzyczasie w życiu Oscara pojawi się jeszcze jedna dziewczyna, póki co, istniejąca tylko wirtualnie, ale wkrótce w życie Oskara wkradnie się zgroza….
Finał tej historii jest świetny. Najpierw coś mrocznego, a później coś brutalnie przyziemnego. Szczegółów nie podam, bo liczę, że sami sięgniecie po lekturę. Warto. Ode mnie „Pożerany” dostaje 8/10
„Robaczywy księżyc” to historia młodego marketingowca Oliwera, który pewnego dnia wyjeżdża do Warszawy by walczyć tam o kontrakt i powraca… odmieniony. Subtelne sygnały jakie wysyła nam autor opowieści wystarczą by domyślić się co jest na rzeczy, bo wykorzystuje motyw bardzo popularny w horrorach. Nie robi tego jednak w sposób pretensjonalny, często zbacza w swojej historii na boczne ścieżki zupełnie nie przystające do klasycznej opowieści o(…).
To opowiadanie chyba zrobiło na mnie najmniejsze wrażenie, choć oczywiście nie jest to dla niego żadna obraza, po prostu konkurencja była lepsza:) Ode mnie 6/10
„Doppelaganger” to chyba mój faworyt. Absolutnie oryginale opowiadanie choć trochę zalatujące klasycznym Poe, czy literaturą rosyjską, Nabokovską „Rozpaczą” czy „Sobowtórem” Dostojewskiego. Traktuje o dwóch studentach szkoły filmowej którzy spotykają się po latach.
Marek niedawno rzucił pracę w banku, zapomniał o byciu aktorem. Romek przybywa z Los Angeles, gdzie wiedzie całkiem udane życie mimo iż nie zrobił planowanej kariery reżyserskiej, a wszystkiemu winien jest jego sobowtór: Roman Polański. Ha!
Ten pomysł mnie powalił. Sama uwielbiam twórczość Polańskiego, ale nie o to mi głównie chodzi. Motywem przewodnim opowieści jest jakby nie patrzeć coś w rodzaju skradzionego talentu. Dwóch mężczyzn, dwóch reżyserów, dwóch Romanów, ma identyczne pomysły, znajdują się na podobnych życiowych zakrętach, z tym, że jeden zawsze jest o krok do przodu: Kiedy Roman Polańczyk planuje miejsce akcji Roman Polański już tam jest i kręci swój film.
Ilu twórców doświadcza tego samego? Wpada na super oryginalny pomysł i już chce go wcielić w życie, gdy okazuje się, że ktoś był szybszy. A gdyby tak nemezis był tylko jeden? Co pozostaje gdy próby oddzielenia się nie udają? Podążanie za symbiozą. Moja ocena: 10/10
„Sądny dzień”, ostatnia z opowieści, traktuje o jednym odjechanym dniu z życia pewnego tetryka – rysownika, który bardzo lubił młode kobiety. To taka fantasmagoryczna wizja sądu na duszy nieszczęśnika oprawiona w groteskę i odrobinę absurdu, ale nadal bardzo czytelna i mocna.
Pewnego dnia rysownik Andrzej (od razu skojarzyło mi się z Andrzejem Mleczko) wychodzi z domu ponętnej studentki i dowiaduje się, że ma być sędzią na procesie o nieumyślne spowodowanie śmierci, a raczej o gwałt którego skutkiem była samobójcza śmierć nastolatki.
Jeśli idzie o moją interpretację to jest to taka krótka opowieść o sumieniu, które samo jest sprawca złego, bo wyłącza się w najmniej odpowiednim momencie i popuszcza lejce i jest też sędzią, srogim i nie uznającym żadnej linii obrony gdy przychodzi tytułowy „Dzień sądu”. Niby proste, ale cała oprawa tej historii jest kosmiczna. Moja ocena: 7/10
„Wieżę” warto przeczytać. To rzecz pewna. Nie pewny jest natomiast skutek próby objęcia jej w jakiekolwiek ramy. To potężny miszmasz gatunków, bo jest i horror i sci- fi i groteska i powieść obyczajowa i psychologiczna. Wszytko w tych pięciu mini powieściach/ opowiadaniach. Wyjątkowo dobre, wyjątkowo rzadko spotykane. Aj, polecam.
Moja ocena całości: 8/10
Za książkę dziękuję wydawnictwu Novae Res:
Gość: infokomputer, *.centertel.pl napisał
Bardzo ciekawy artykuł.
placekziemski napisał
Bardzo chętnie przeczytałabym tę książkę. Czuję się zachęcona i zaciekawiona. Ach, mieć ją już w rękach:)