American horror story – Sezon 4 (2014)
Czwarty sezon serialu „American horror story” nosi podtytuł „Freakshow”. Gdy usłyszałam pierwsze przecieki na temat wątki przewodniego czwartego sezony byłam jak najlepszej myśli. Cyrki zawsze uważałam za miejsca upiorne, wiele osób boi się klaunów, akrobaci dyndający kilka ładnych metrów nad ziemią wydają się ostro rąbnięci, zamykanie w małych klatkach dzikich zwierząt i zmuszanie ich do robienia głupich sztuczek też budzi niemiłe odczucia. Cyrkowcy wiodą bardzo specyficzny tryb życia w swojej małej społeczności więc na pewno znajdzie się tam miejsce na mroczne tajemnice i brudne sekreciki.
Cyrk z „Amrican horror story” w dodatku nie jest zwykłym cyrkiem, lecz cyrkiem dziwów. Przybyła z Niemiec w latach ’40 ubiegłego wieku Elsa Mars przygarnia do swojej gromady najróżniejsze dziwolągi. Kobietę z brodą i jej syna z 'dłońmi homara’, upośledzoną Peper, karlice Ma Petite i wiele wiele innych, którzy swoim wyglądem odstraszają i jednocześnie budzą fascynację.
Elsa pragnie by jej dziwolągi przyciągały publikę, przed którą ona będzie występować jako główna gwiazda. Jej postawa wobec pobratymców jest bardzo ambiwalentna z jednej strony traktuje ich z góry jako wielka diva, wykorzystuje ich i traktuje jak swoje sługi, a z drugiej jest dla nich jak matka, dba o nich, troszczy się, broni przed wrogo nastawionym światem zewnętrznym. W tej roli ujrzymy fenomenalną jak zwykle Jessikę Lange, bez której trudno mi sobie wyobrazić ten serial – a będę musiała, ale o tym później…
Głównym założeniem serialu jest pokazanie, że tak naprawdę każdy jest dziwolągiem, choć czasem z pozoru tego nie widać…
Gdy ujrzymy siostry syjamskie w pierwszym odcinku sezonu najpierw zobaczymy ich dziwną powierzchowność, dwie głowy jedno ciało, ale przy bliższym poznaniu dostrzeżemy, że Bette i Dot mają takie same marzenia jak wszystkie młode dziewczyny – chcą być kochane, chcą się realizować. Oczywiście w końcu trafią do cyrku Elsy.
Podobnie jest z resztą zmutowanych, 'wadliwych’ osobników, wykluczonych przez swoją inność. A co z sama Elsą? Skąd u niej pociąg do dziwactw? Elsa wciąż powtarza, że jest jedną z nich, dlaczego? W którymś z odcinków wyjawia swoją tajemnicę. Brakuje tu jakiegoś schematu prowadzenia fabuły, ale można powiedzieć, że w każdym odcinku poznajemy bliżej innego dziwoląga i jego historię.
Do tego dochodzi tło społeczne, jak zwykle bardzo dobrze nakreślone w każdym sezonie serialu. Od początku widzimy, że serial traktuje o upadku cyrku dziwów Elsy Mars, wiemy, że fabuła będzie stopniowo eliminować każdego z bohaterów, aż w końcu nie pozostanie nic po za pustym namiotem, gdzie dawali swojej występy.
Widzimy iż niektórzy z nich trafili jako eksponaty zatopione w formalnie do niezwykłego muzeum zajmującego się prezentowaniem najróżniejszych mutacji ludzkiego ciała. Zakończenie serii nie jest jednak tak dołujące, jak to było w sezonie pierwszym i drugim, gdzie polały się łzy, przynajmniej w moim przypadku. Ktoś tam przeżyje, możecie być pewni:)
W moim odczuciu finałowi zabrakło mocy, ale cały sezon był jakby odpalony na zwolnionych obrotach. To kolejny sezon, któremu zabrakło siły przebicia. Oczywiście „Freakshow” nie jest aż tak nastkowy jak „Coven” co się chwali, ale brakuje tu autentycznej grozy. Czegoś co zwali z nóg, czegoś co przerazi. Freak’i wcale nie są straszne, bardziej budzą współczucie. Trochę brakuje tu autentycznie czarnych charakterów, w zasadzie jeśli miałabym obstawić to wybrałabym tylko Dany’ego, małego bogacza psychopatę.
Powiem szczerze, że przez większość odcinków po prostu się nudziłam. Ocknęłam się nieco przy 10 czy 11 który nawiązuje do sezonu Asylum, poprzez postać Peper.
Zastanawiam się czemu znowu wyszło to ta słabo? Przecież był pomysł, całkiem dobry, wykonanie też technicznie nie najgorsze, tylko ducha grozy zabrakło.
Serialowa obsada jest w zasadzie ta sama ,co w poprzednich częściach. Dochodzi kilka nowych twarzy, paru osób zabraknie, ale pewno jeszcze wrócą, bo w planach jest kolejny sezon, tym razem ma nawiązywać do formuły klasycznych slasherów z lat ’80, a Jessikę Lange ma zastąpić Jamie Lee Curtis. Jakoś tego nie widzę… Oczywiście pomysł ze slasherem popieram, ale dlaczego bez głównej gwiazdy serialu? Może to tylko plotki, miejmy nadzieję. Oczywiście zamierzam obejrzeć następny sezon, bo nadal wierzę w potencjał tego serialu, ale nie wiem na ile jeszcze starczy mi cierpliwości.
Moja ocena:
Straszność:5
Fabuła:7
Klimat:7
Napięcie:6
Zabawa:6
Walory techniczne:8
Aktorstwo:8
Zaskoczenie:6
Oryginalność:7
to coś:6
66/100
W skali brutalności:2/10
Jamie Lee Curtis może się sprawdzić. W końcu to gwiazda jednego z najsłynniejszych slasherów 🙂
Może się sprawdzić, co nie znaczy, że zastępowanie Jessiki Lange kimkolwiek to dobry pomysł.
A mi się bardzo podobał, w sumie nie wiem czemu. Mało w nim horroru i klimatu z pierwszych dwóch sezonów (3 sezon właściwie wolę zapomnieć:) ale przypadł mi do gustu. Historia mnie mocno wciągnęła i w zasadzie jestem zadowolona.
AHS bez Lange to niestety już nie będzie AHS …
A ja się nawet cieszę z tego, że Ci się podobał mimo iż nie podzielam entuzjazmu, bo gdyby serial przez te dwa słabsze sezony stracił już wszystkich fanów, to nie było by szansy na następny, a tak dalej mogę liczyć na to, że im się poprawi 🙂 Odstrzelenie Lange to chory pomysł, myślę, że uwzględnią opinię widzów i zmienią zdanie.
Może to nie zależy od producentów, tylko od samej Lange, która ma jakieś inne projekty na oku… Jeżeli tak, to myślę, że zwiększenie jej honorarium mogłoby przekonać ją do powrotu w piątym sezonie. Albo już za dużo chciała i postanowili ją kimś zastąpić.
Widziałem jak dotąd tylko pierwszy sezon. Który według Was jest najlepszy?
Trudna decyzja, czy pierwszy czy drugi… ale chyba drugi, choć nie jestem tego stu procentowo pewna.
„Głównym założeniem serialu jest pokazanie, że tak naprawdę każdy jest dziwolągiem, choć czasem z pozoru tego nie widać… „, hehe, to jest dobre 🙂 Ja wcześniejszych sezonów nie oglądałam, ale może warto nadrobić zaległości bo widzę, że sama fabuła na pewno mnie zainteresuje 🙂
Mi zdecydowanie najbardziej się podobał pierwszy sezon. Drugi też bardzo lubiłam ale jednak pierwszy jest moim faworytem.
Co do trójki to jakaś zupełna pomyłka, chociaż postać LaLaurie mnie urzekła 🙂