Odwykownia – Mieczysław Łuksza
Polska, lata ’80. Na Pomorzu żyje sobie trzydziestoletni swawolny pijaczek, Wieńczysław/ Wieniek. Zdarza mu się pracować, tu i ówdzie, ale zdecydowanie częściej oddaje się swojej pasji, spożywaniu alkoholu w ilościach ograniczonych tylko przez złą wolę próbujących zmusić do trzeźwości obywatela Wieńka, ludzi.
Pewnego dnia, w zamian za obiecaną flaszkę Wieniek deklaruje matce zgłoszenie się do szpitala psychiatrycznego we Fromborku celem przejścia odwyku. Jako że pijaczek, człowiek solidny, litość nad rozpaczającą matką ma, nazajutrz wtacza się na odwyk, gdzie uczy się życia bez gazu, przez następne kilka miesięcy.
Powieść, zakładam debiutanta, traktuje o tych kilku miesiącach pełnych różnorakich wzruszeń, załamań i wreszcie zmian, jakie zachodzą w głównym bohaterze i narratorze.
Mieczysław Łuksza nie pochwalił się na odwrocie okładki swoją wybitną karierą naukową, miejscem urodzenia, czy choćby wiekiem. Pisarz zagadka:) Sądząc po bardzo podobnym fonetycznie imieniu jego bohatera literackiego sądzę, że pod powieścią może kryć się jego osobista historia. A może to tylko zbieg okoliczności, a Pan Mieczysław życie na odwyku zna z zupełnie innych źródeł?
Tak, czy siak, zapewnia on swoim czytelnikom pełną świetnego, często czarnego, humoru opowieść o gorzkim posmaku w ustach, jaki zna każdy zarzygany miłośnik trunków.
Wieniek, to taka postać tragiczno -komiczna. A sama opowieść to taka historia o poszukiwaniu bezpiecznego schronienia przed samym sobą. Bohater znajduje je w szpitalu, do którego trafia się albo w wyniku wielkiej desperacji albo pod przymusem.
Autor opowiada o życiu na oddziale i choć jego historia rozgrywa się w latach ’80 to placówka nie bardzo różni się od obecnego obrazu takich miejsc. No, może pomijając nadzwyczajny przerost atrakcyjnych kobiet wśród personelu szpitalnego;)
Wieniek przedstawia nam pokrótce siebie, swój sposób myślenia, proces zachodzących w nim zmian, swoiste przewartościowanie. Jego oczami widzimy szpitalne mury i ich więźniów. Niektórzy, tak jak on szukają tam schronienia, inni trafili tam, bo choroba psychiczna nie pozwoliłby im być dobrymi członkami społeczeństwa. Inni tak jak Wieniek, przybyli by trochę odpocząć od picia. Niektórzy odpoczywali bardziej, inni mniej:)
Relacje jaki bohater buduje z innymi pacjentami są przedstawione w bardzo ciekawy sposób, taki prosty, zwyczajny, bez wydumania. Pojawia się też ciekawy, iście detektywistyczny, wątek, który bardzo przykuł moją uwagę.
A całość fabuły? Niby nic, a jednak coś. O tych wszystkich perypetiach, przemyśleniach etc. czyta się bardzo dobrze. Na pewno jest to zasługa bardzo sprawnego pióra autora, który pisać po prostu umie. Tak po gawędziarsku bez silenia się na przyszłego noblistę, przeintelektualizowania, czy napinania przy każdym przecinku. Jest lekko i płynnie. Jest fajnie:)
Moja ocena:7/10
Za książkę dziękuję wydawnictwu Novae Res
Gość: , *.dynamic.chello.pl napisał
Dziękuję za recenzję.
Mieczysław Łuksza
ilsa333 napisał
A proszę bardzo. I gratuję udanej publikacji 🙂
Gość: , *.dynamic.chello.pl napisał
Dzięki wielkie ! Szkoda tylko, że tak mało osób wie, że to taka ,,udana publikacja”.
Pozdrawiam !
ilsa333 napisał
Ano tak to już jest. Ciężko się przebić z debiutancką książką jeśli nie jest to soft porno albo paranormal romanse 😉 Polecam założenie fanpage na facebooku, najprostsza i najtańsza forma promocji. Również pozdrawiam.