Skinwalker Ranch/ Skórozmienni (2013)
Na ranczu Hoyta od dawna dzieją się niewytłumaczalne rzeczy. Rozległe tereny posiadłości farmera stały się obiektem zainteresowania przybyszy z kosmosu, którzy to zaznaczają swoją obecność okaleczając bydło mężczyzny, emitując przerażające dźwięki, czy przelatując swoimi statkami tuż nad ziemią. Ale to nie wszytko, kilka lat wcześniej w niewyjaśnionych okolicznościach zaginął ośmioletni syn Hoyta, Cody. Nikt nie wierzy mężczyźnie, że to właśnie przybysze z przestworzy są odpowiedzialni za uprowadzenie chłopca, wtedy na arenę wkracza grupa badaczy zainteresowana tematyką UFO. To dzięki ich relacji zarejestrowanej na video widza ma szansę poznać tajemnicę rancza.
Kolejny paradokument o obcych. W porównaniu z „Porwani przez obcych” nakręconym jeszcze w latach dziewięćdziesiątych wypada niestety bardzo biednie. Za to prezentuje poziom typowy dla większości współczesnych filmów kręconych z ręki.
Twórcy wykorzystali tu typowy schemat planu wydarzeń ubogacając go na siłę, jak tylko się dało.
Najpierw poznajemy naszych badaczy i nieszczęsnego ranczera, któremu uprowadzono synka. Dalej śledzimy stopniowo rosnącą aktywność obcych na tamtejszych ternach.
I tu muszę się na moment zatrzymać, bo początek filmu nie był najgorszy. Sceny, w których widzimy przerażonych protagonistów zszokowanych nieoczekiwanymi rozbłyskami świateł nad domem, czy emisją nieznanego dźwięku są całkiem zacne. Później mamy najlepszą filmową scenę, w której widzimy ducha/ hologram, czy cóż to było, Cody’ego przebiegającego przez kuchnie domu rodzinnego i wprawiającego tym w szok, zarówno bohaterów jak i widzów.
Im dalej postępuje fabuła tym więcej tego rodzaju zdarzeń aż w pewnym momencie następuje przegięcie. Pojawia się tu wszytko.
Indiański szaman z duchami swych przodków pod pachą, jaskinia, w której jacyś pierwotni ludzi rysowali statki kosmiczne, i wreszcie niedbale porzucony na terenie farmy film prezentujący przypadek zaginionej dziewczynki, która nieoczekiwanie powraca- prawdopodobnie z kosmosu- by wybić bezlitośnie tych, którzy chcieli jej pomóc. Stara taśma robi dobre wrażenie, ale całe zamieszanie dokoła jest już nie do zaakceptowania.
W pewnym momencie przechodzimy do klasycznego biegania bez sensu z kamerą w dłoni, której precyzyjne ujęcia ukazują nam wszytko tylko nie to, co trzeba.
Nie mogę powiedzieć by film mnie rozczarował, bo spodziewałam się czegoś dokładnie na takim poziomie. Kilka lepszych momentów daje szansę na szepniecie dobrego słowa o twórcach, ale generalnie jest to film na wskroś przeciętny i nawet desperacka plakietka 'true story’ nie ratuje sytuacji, bo to nadużywany chwyt.
Moja ocena:
Straszność:5
Fabuła:5
Klimat:5
Napięcie:5
Zaskoczenie:5
Zabawa:5
Walory techniczne:4
Aktorstwo:6
Oryginalność:5
To coś:5
50/100
W skali brutalności:1/10
Gość: Paweł, *.neoplus.adsl.tpnet.pl napisał
Muszę powiedzieć szczerze, że opis jaki nam tu zademonstrował autor jest bardzo interesujący. Nie mogę w przyszłym roku pominąć tej pozycji, ponieważ widzę, że dużo się dzieje, a ja lubię zarówno filmy jak i książki, gdzie od pierwszego do ostatniego momentu pierś człowiekowi zapiera. PEwnie pokuszę się o zakup jak tylko będę miał jakieś wolne środki, na koncie lub może ktoś ma to sobie pożyczę, żeby stestować.
theoldbook napisał
super 😉