Quija /Diabelska plansza Quija (2014)
Nastoletnia Lane wini się za samobójczą śmierć najlepszej przyjaciółki, Debbie. Jej poczucie winy nie dziwi, bo kumpela wolała zadyndać na lampkach choinkowych zamiast iść z Lane na mecz;)
Wykorzystując tabliczkę Quija bohaterka chce skontaktować się z samobójczynią, by dowiedzieć się czemu targnęła się na swoje życie, albo chociaż pożegnać się z nią. Z pomocą przychodzi jej chłopak, chłopak Debbie, zbuntowana emo siostra i jeszcze jedna koleżanka.Seans zostaje odprawiony w domu rodzinnym samobójczyni pod nieobecność pogrążonych w żałobie rodziców. Jak należy się domyślać, młoda, piękna i zadowolona z życia dziewczyna nie zadyndała bez konkretnej przyczyny. Coś ją do tego skłoniło…
Oglądając horrory made in USA można dowiedzieć się o amerykańskim stylu życia dwóch rzeczy: każda rodzina jest w posiadaniu wielgachnej dwudrzwiowej lodówki i tabliczki Quija. Pomijając kwestie lodówki, która raczej ze śmiercią Debbie nie miała nic wspólnego, skupiamy się na tabliczce, która to służyła Debbie od dzieciństwa. Zapewniała rozrywkę i towarzystwo. Niestety wybierając numer telefonu na ślepo można trafić na niewdzięcznego rozmówce (o czym wiedzą za pewnie wszyscy pracownicy Call Center, którzy trafią na mnie), podobnie jest z wywoływaniem duchów. Nigdy nie wiadomo kto znajduje się po drugiej stronie.
Nastolatki z horroru Stiles White chcą skontaktować się z duchem kumpeli. W pogrążonym w mroku salonie siadają w kole i chwytają się za ręce. Klepią formułkę i nawiązują kontakt. Problem polega na tym, że jeśli do kogoś dzwonisz, ten ktoś może oddzwonić do ciebie. Tak też dzieje się, gdy zamiast komórki użyjesz tabliczki Quija. Młodzi zaczynają być prześladowani przez to co 'wydzwonili’ z zaświatów. Są ofiary w ludziach i przekonanie o nadprzyrodzonym charakterze zjawiska.
Muszą poznać przeciwnika zanim on siłą zaciągnie ich do swojej gromady. Dzielna Lane trafia na trop związany z poprzednimi lokatorami domu. Nie wie jednak wszystkiego, dzięki czemu naiwna fabuła filmu wzbogaca się o jeden fabularny twist, który jednak nie zawróci nam w głowie, ale przynajmniej uatrakcyjni seans.
A atrakcji nie mamy zbyt dużo. Scenariusz jest prosty i naiwny. Typowy teen horror o nastolatkach i dla nastolatek. Występują w nim młodzi i urodziwi. Ich włosy zawsze błyszczą i są nienagannie ułożone, makijaż nie rozmazuje się w chwilach największej rozpaczy… Przy tej okazji warto wspomnieć o aktorstwie, które jest uh… mniej niż słabe. To już kolejny kiepski horror z Olivią Cook. Myślałam, ze nie ma dziewczyna szczęścia do reżyserów, ale jej kiepawy warsztat też odgrywa tu rolę. Reszta obsady jest w zasadzie całkowicie nie warta wspomnienia, bo po za walorami estetycznymi, jakie daje młodość, uroda i dobry makijaż na twarzach nie skażonych emocją, nie wnoszą nic do produkcji.
Trochę lepiej jest z walorami technicznymi. Mamy tu kilka dobrych scen, więc chwała dla operatora, że chociaż popatrzeć jest na co. Do gustu przypadł mi moment w drugiej połowie filmu, scena przy stole kiedy w szeregach żyjących pojawia się trup. Fajny efekt. Muzyka też nie najgorsza, więc jakoś się to ogląda. Myśleć za bardzo nie trzeba, ale akcja posuwa się do przodu, nie mamy tu zastojów, więc nikt usnąć nie powinien. Finał przewidywalny, ale to można było… przewiedzieć:)
Nikomu nie polecam, nikomu nie odradzam. Można zerknąć.
Moja ocena:
Straszność:2
Fabuła:6
Klimat:7
Napięcie:4
Zaskoczenie:4
Zabawa:6
Aktorstwo:4
Walory techniczne:8
Oryginalność:4
To coś:5
50/100
W skali brutalności:1/10
kujoonka napisał
Radzę spróbować zabawy z tablicą ouija w rzeczywistości jestem młoda ale przywołałam ducha który nie chce odejść ale to świetna zabawa