The Gathering/ Zgromadzenie (2002)
Na terenie Anglii, w dość nieprzyjemnych okolicznościach, dwoje młodych ludzi odnajduje zasypane ruiny kościoła z pierwszego wieku naszej ery. Jest to, być może jedno z najstarszych znalezisk w Europie, dodatkowo cechuje je niestandardowa budowa ołtarza.
Wierni, którzy przybyliby do tej świątyni nie obserwowaliby standardowo ukrzyżowanego Jezusa, lecz innych, ludzi. Tych, którzy przypatrywali się ukrzyżowaniu.
Specjalista od renowacji zabytków, Simon Kirkman, rozpoznaje w budowli kościół wzniesiony przez jednego z naocznych świadków ukrzyżowania.
Tym czasem żona naukowca, macocha jego dwójki dzieci z pierwszego małżeństwa, w deszczowy dzień potrąca na drodze młodą dziewczynę.
Cassie, nie pamięta nic z celu swojej podróży. Rodzina Kirkman bierze ją pod swoją opiekę dopóki nie dojdzie do siebie.
Pamiętam jak bardzo spodobał mi się ten film, gdy obejrzałam go po raz pierwszy wkrótce po polskiej premierze. Teraz za każdym razem, gdy go oglądam, sentyment pozostaje, ale wyłapuję też coraz więcej elementów, które zdają się nie pasować, w najlepszy przypadku odbieram je jako naciągane.
„Zgromadzenie” to horror religijny, ale spokojnie obchodzi się bez antychrysta i bez boga- w zasadzie. Skupia się na ludziach. Na wyznawcach wiary chrześcijańskiej i na tych, którzy przeczą chrześcijańskiemu miłosierdziu.
Pierwsza połowa filmu jest bardzo tajemnicza. Młoda dziewczyna przybyła nie wiadomo skąd. Dziewczyna, która ma makabryczne wizje, w których widzi śmierć kilku osób.
Kościół, który ktoś wzniósł w sposób całkowicie różniący się od tradycyjnych budowli, kościół który ktoś później zasypał. I ludzie. Ludzie, którzy patrzą. Cassie widzi ich w miasteczku. Chodzą całymi grupami, jakby w oczekiwaniu.
Druga połowa filmu jest już bardziej przyziemna. Cassie odkrywa, że jeden z mieszkańców miasteczka ma złe zamiary wobec rodziny, która ją przygarnęła. Za wszelka cenę chce temu zapobiec.
Mamy tu więc wątki religijne, tajemnice kościoła, są wątki psychologiczne, trauma, zbrodnia etc. Bogactwo i urodzaj. A co mi zgrzyta, co mi nie pasuje, co konkretnie mi się podoba muszę umieścić w spoilerze.
SPOILER: Cała idea zgromadzenia jest szalenie ciekawa. Zawsze zastanawiało mnie to, jak ludzie mogą być tak podli i obojętni na cierpienie. Filmowy scenariusz pokazuje, że wszystkich takich osobników spotka kara. Tytułowe zgromadzenie to osoby, które przyszły na ukrzyżowanie Jezusa dla fun’u. Ze wszystkich stron świata zbiegli się żeby popatrzeć na widowisko śmierci. Nie okazali współczucia, nie uronili łezki, tylko patrzyli.
Od tamtej pory, na tych ludzi spadła klątwa. Przez wszystkie czas,y w swoim niekończącym się żywocie będą robić tylko to. Patrzeć na cierpienie. Wspaniała wizja kary. Ale w tym miejscu następuje zgrzyt.
Przecież każdego dnia tysiące ludzi na całym świecie cierpi. Toczone są wojny, ludzie padają ofiarami morderstw, dzieci są sprzedawane do burdeli, a chińskie małolaty obdzierają koty ze skóry! Jak Zgromadzenie odróżnia te Wielkie tragedie od małych? Bo przecież nie mogą być w tylu miejscach jednocześnie? Dlaczego akurat zemsta Freda, który pomijając rojenia wobec małego Michaela bierze do ręki bicz boży i wymierza karę tym, którzy zasłużyli został tak wyróżniony? Przecież masowe morderstwa to codzienność, jak nie w tym to w innym zakątku świata. Czemu zgromadzenie wybrało akurat te tragedię? Śmiesznie małą w porównaniu z wybuchem bomby atomowej? KONIEC SPOILERA
Obydwa wątki, te religijne i te przyziemne połączą się, tu następuje zgrzyt, ale to kwestia tego, czy widz jest upierdliwy, czy nie. Ja swoje wątpliwości wyłożyłam w spoilerze i tyle w tym temacie mogę Wam powiedzieć.
Czy je podzielicie, czy nie, nadal uważam, że „Zgromadzenie” jest jednym z oryginalniejszych pod względem pomysłu horrorem religijnym.
Obfituje w zwroty akcji, które owszem każdy stary horrorowy wyjadacz przewidzi, ale mimo wszytko są obecne i wzbogacają fabułę.
Jest tu sporo mocniejszych fragmentów, takich powodujących wzrost emocji, jak chwila w której klecha zaczyna łączyć wizerunki z ołtarza z innymi materiałami, w których szperał. Sceny kolejnych śmierci przy milczącym akompaniamencie obserwatorów, również robią wrażenie.
Tak, mimo wszystko to dobry film.
Moja ocena:
Straszność:6
Fabuła:7
Klimat:7
Napięcie:8
Zaskoczenie:7
Zabawa:7
Walory techniczne:7
Aktorstwo:6
Oryginalność:8
To coś:7
70/100
W skali brutalności:2/10
Jak dla mnie to on był mocno przeciętny, żeby nie powiedzieć słaby. A że oglądałem go dawno, a wracać do niego absolutnie nie mam zamiaru, to niestety nie podam argumentów na poparcie swojej opinii. :)))
Dla mnie także był nudny
Mnie się bardzo podobał. Scenariusz był bardzo oryginalny. Lubię do niego wracać.
A mi się Christina Ricci bardzo podobała w filmie Allena „Życie i cała reszta” 😛
Christina jest ogólnie dobrą aktorką, bardzo ją lubię. Akurat rola w „Zgromadzeniu” nie wymagała wielkich umiejętności, ale już w innych filmach pokazuje warsztat, a komedia o której piszesz mnie też bardzo się podobała.