Dracula – Bram Stoker
Hrabia Dracula zamieszkujący okazały i mroczny zamek w Transylwanii jest najbardziej rozpoznawalnym przedstawicielem wampirycznego gatunku. To pierwszy wampir popkultury, literacki pierwowzór powieściowych krwiopijców – pierwowzór, od którego niestety coraz bardziej się oddalamy.
„Dracula” po raz pierwszy wydany został w roku 1897 budząc sensacje. Formalnie fabuła powieści złożona jest z listów, które bohaterzy piszą do siebie, dzienników, które prowadzą, a także wycinków z prasy.
Głównym bohaterem jest młody prawnik Jonathan, który na życzenie zwierzchnika musi udać się w podróż z Anglii do Rumunii, gdzie oczekuje go klient zainteresowany nabyciem nieruchomości na terenie Wielkiej Brytanii. Owym klientem jest hrabia Dracula, zamożny mieszkaniec niedostępnych karpackich terenów, żyjący samotnie i budzący niepokój wśród mieszkańców okolicznych miasteczek. Pierwowzorem dla postaci demonicznego szlachcica był niejaki Vlad Palownik, który słynął z okrucieństwa zarówno wobec poddanych jak i wobec wrogów. Jeśli przyjrzymy się wizerunkom Palownika i porównamy je z opisem powierzchowności literackiego bohatera, widzimy iż mamy tu do czynienia z wiernym odwzorowaniem.
Tu, dla wielu osób mylący może okazać się wygląd odtwórców ról Draculi w rozlicznych ekranizacjach powieści. Tak naprawdę żaden z aktorów nie był dobrany do tej roli tak jak powinien, już w latach 30 wampiry zaczynały niebezpiecznie przystojnieć. Toteż za najwierniejszą wizualnie względem książki postać filmową uznam wampira Nosferatu, bo tu też mamy do czynienia z cichą ekranizacją książki.
Co się tyczy fabuły, różnic pomiędzy filmowymi scenariuszami a książką, to miałam wrażenie, że filmowcy starają się skomplikować sprawę. W tym momencie w pamięci mam tylko „Dracule” z ’31 i „Nosferatu” z 22, więc nie mogę zbytnio generalizować. Niemniej jednak powieściowa historia spotkania młodego prawnika z Draculą i konsekwencje tego spotkania jest dużo prostsza niż ukazują to filmy. Finał powieści w przeciwieństwie do ekranizacji z ’31 rozgrywa się z dala od korony brytyjskiej, a postać Miny nie jest utożsamiana z wybranką serca Draculi.
Jeśli o mnie chodzi, książka podobała mi się szalenie. Fabuła – prosta, język przystępny, ale nadal literacki. Klimat książki- NIESAMOWITY. Nie oddała go żadna z ekranizacji. Książkowy Dracula to antybohater, którego można się bać. A nawet trzeba. Obraz jego wampirycznej egzystencji opisany z perspektywy śmiertelnie przerażonego Jonathana jest autentycznie upiorny.
Moja ocena:9/10
Recenzja bierze udział w wyzwaniu Klasyka Horroru
Z tą inspiracją Palownikiem to właściwie do końca nie wiadomo. Ponoć nie ma dowodów, że Stoker znał jego historię. Podobieństwa oczywiście są, może rzeczywiście gdzieś tam o nim Stoker przeczytał, ale jest też dużo różnic, co rzuciło mi się w oczy w trakcie czytania „Prawdziwej historii Drakuli”.
Niemniej niezależnie od tego, czy Stoker inspirował się Palownikiem, czy nie „Dracula” to jedna z moich ulubionych książek, a bo wprost przepadam za archaicznym stylem – pewnie dlatego swego czasu „Biblię” przeczytałam;)
Oczywiście, pewności nigdy nie ma w kwestii inspiracji autora, ale jest bardzo wiele punktów wspólnych pomiędzy tymi postaciami, więc można tak założyć. Ale może to być też zbieg okoliczności.