Wielcy zboczeńcy – Elwira Watała
„Wielcy zboczeńcy” to książka traktująca o tym, o czym przyzwoici ludzie milczą. To zestaw opisów wszelakich seksualnych dysfunkcji i parafilii, które przydarzały się możnym tego świata i w jakiś sposób zostały zapamiętane przez historię.
Książka składa się z rozdziałów i podrozdziałów ,między innymi znajdziemy tu tytuły takie jak: Fallus to brzmi dumnie, Orgazm to mój idol, Prostytucja sakralna, Choroby weneryczne, Kazirodztwo, Flagelacja, Nekrofilia, Pedofilia, Zoofilia, czy Homoseksualne tragedie.
Zawiera podane w formie ciekawostek, czy skrótowych not biograficznych opowieści z wyżej wymienionymi wątkami.
Mimo iż autorka jest doktorem habilitowanym, książka absolutnie nie ma formy publikacji naukowej. Jeśli mam być szczera, to oceniając pod tym kątem wypada gorzej niż najmarniejsza praca licencjacka spłodzona na schodach akademika przez leniwego studenta, któremu nawet nie chciało się poprawnie zredagować swojego dzieła.
Autorka jednak zastrzega, że jej książka z założenia miała być lekką lekturą, nie naukową rozprawą. Dobrze, że o tym wspomina, bo niejeden historyk, czy seksuolog zmieszał by ją z błotem, gdyby zechciała reklamować swoją pracę jako coś 'na serio’.
„Wielcy zboczeńcy” zdecydowanie nie są na serio. Pomijając kiepską redakcję, czyli błędy rzeczowe, logiczne, powtórzenia i na siłę wulgaryzowany styl, informacje w niej zawarte nie mają wartości… hym naukowej. Chociażby z tego względu, że pani Watała, nie umieszcza przypisów do przytaczanych informacji, przez co większość z nich można odebrać jako zwykłe wodolejstwo.
Czytając tą książkę miałam wrażenie, jakbym przysłuchiwała się opowieściom jakiejś rubasznej karczmarki, która powtarza zasłyszane ploteczki, a gdy zapytać ją o szczegóły, czy źródło rzuca na odczepne „Tak było”.
Część z opisanych przez autorkę historii słyszałam już wcześniej, inne były dla mnie absolutną nowością. Mimo iż niektóre z nich nie trzymają się kupy w jakiś sposób są interesującymi smaczkami.
Nie można odmówić autorce wiedzy, jednak za takie niechlujstwo należy się szafot. W jej książce panuje ogromny chaos, a rozdziały nie zawsze zawierają informacje, które pasują do tematu. Niektórym 'przypadkom’ poświęca ogromnie dużo uwagi inne, choć równie ciekawe, jedynie zaznacza. Nie ma tu jakiś chronologii, czy innego porządku, który trzymał by swobodę twórczą Watały w ryzach. Gdyby autorka włożyła w to więcej pracy efekt byłby lepszy.
Jeśli o mnie chodzi to jestem w stanie wiele wybaczyć i wybaczam, ale muszę ostrzec tych, którzy oczekiwaliby od tego dzieła naukowego tonu. To czysto rozrywkowa lektura.
Moja ocena: 6/10
Za książkę dziękuję wydawnictwu Videograf :
Dodaj komentarz