Gallows Hill aka The Damned (2014)
Akcja filmu rozgrywa się w Ameryce Południowej, w okolicach Bogoty. To właśnie w stolicy Kolumbii obecnie mieszka osiemnastoletnia Jill. Przybyła do rodzinnego kraju swojej nie żyjacej już matki, by uczestniczyć w akcji charytatywnej. Opiekę nad nią sprawuje ciotka (siostra matki), a wkrótce z wizytą wpada tatuś, David – wraz nową narzeczoną, Lauren, zwaną pazerną suką. A, jest jeszcze chłopak Jill, niejaki Ramon.
Wszyscy oni w trakcie podróży trafią do nieczynnego od lat gościńca należącego do Felipe. W piwnicy jego przybytku odkryją ogromnych rozmiarów skrzynie, gdzie samotny facet przetrzymuje małą dziewczynkę, Anę Marię. Nie trudno się domyślić, że nasz główny bohater, David, w raz z familią zapragnie pomóc więzionej istotce.
Horror nakręcony przez dwóch panów z Hiszpanii – mam tu na myśli reżysera Vicora Garcie i scenarzystę Richarda D’Ovido – stosownie wsparty przez producentów z USA, rozbudził we mnie pewne oczekiwania.
Od filmów grozy made in Espania zwykła oczekiwać więcej, niż od produkcji chociażby, Amerykańskich. Niestety, jak już miałam okazję się wcześniej przekonać, nawet najlepszym zdarzają się potknięcia i „Gallows hill” zdaje się być tego potwierdzeniem.
Fabuła filmu skupia się na postaci Any Marii. Nie trzeba być geniuszem, żeby domyślić się, że stary Felipe nie zamknął dziecka bez powodu. Jeśli wykluczymy, że jest zboczeńcem- a należy to wykluczyć, bo żaden hiszpański filmowiec, jeśli przypadkiem nie nazywa się Almodovar, nie tyka takiej tematyki, a już na pewno nie spotkamy jej w horrorach.
Z góry można obstawić, że z dziewczynką jest coś nie tak. Rodzina Davida nie zamierza jednak wysłuchać tego, co może mieć na ten temat do powiedzenia Felipe, bo i po co? Facet ląduje w 'izolatce’, związany i zakneblowany. Tymczasem nasza gromada wraca do swoich maluczkich poczynań. Nie dane im będzie znudzić mnie do końca bezbarwnością ich postaci, bo oto Ana Maria przystępuje do ataku. Kim jest ta dziewczyna i co zamierza? Dla tych, którzy nie zamierzają filmu oglądać zdradzę tę tajemnicę w spoilerze, zaś tym, którzy planują seans powiem, że nie wiąże się z tą postacią absolutnie żadna godna zachodu zagadka. Wszystko to już było. Setki razy, w dodatku w kinie amerykańskim.
SPOILER: Ana Maria to w rzeczywistości Elena, czarownica stracona przed wielu laty. Jak się okazuje czarownicy nie da się zabić, bo czym prędzej jej demoniczny duch włazi w tego, kto dopuścił się morderstwa. A nawet bez tego mała czarowniczka jest w stanie przejąć kontrole nad niewinnymi duszami- co z resztę uczyni. Przyczyną jej 'niewłaściwego’ zachowania jest chęć zemsty, na potomkach tych, którzy próbowali ją uśmiercić. KONIEC SPOILERA.
Jak na doświadczonych filmowców, a za takowych można uznać zarówno reżysera jak i scenarzystę, film wypada blado. Może w tym wypadku nabyte doświadczenie podziałało na niekorzyść, bo twórcy zamiast szukać nowy rozwiązań wybrali ścieżkę mocno wydeptaną.
Zabrakło tu elementu który mógłby chwycić za gardło. Bo ani antagonistka nie jest przerażająca, ani protagoniści godni współczucia, czy w jakikolwiek sposób interesujący. W ogóle rzekłabym, że to stado jest za duże. Dobry układ do slashera, gdzie trzeba sporo mięsa armatniego, żeby spełnić wymogi podgatunku, ale słaby do horroru nastrojowego, gdzie najlepiej spisuje się minimalizm.
Aktorstwo jest słabe, bardzo słabe. W rolę głównego bohatera, Davida, wciela się ojciec rodziny ze „Zmierzchu„. Chyba maniera dostojnego wampira bez jaj została mu po pięciu częściach super produkcji bo jest po prosu… drewno. Reszta obsady też nie wydaje się pochodzić z ulicznej łapanki, bo jakaś tam filmografie mają, a zupełnie po nich tego nie widać. Myślę, że ta produkcja od początku nie miała potencjału, dlatego efekt jest taki – nijaki.
Moja ocena:
Straszność:5
Fabuła:5
Klimat:6
Napięcie:5
Zabawa:4
Walory techniczne:6
Zaskoczenie:4
Aktorstwo:5
Oryginalność:4
To coś:5
49/100
W skali brutalności:2/10
Dodaj komentarz