The Rosary Murders/Różaniec morderstw (1987)
Akcję filmu otwiera pogrzeb sędziwego duchownego, który zmarł w szpitalu. Istnieje podejrzenie, że ktoś mu w tym pomógł odłączając aparaturę od zasilania. Ta sama osoba wcisnęła w martwą dłoń księdza różaniec. Mimo iż kościół nie wnosi oficjalnego doniesienia o przestępstwie sprawą interesuje się młoda dziennikarka. Wkrótce znalezione zostają zwłoki młodej zakonnicy. Ojciec Robert Koesler zaczyna podejrzewać, że ktoś poluje na duchownych. Nie myli się, bo to dopiero początek fali morderstw.
Reżyserem thrillera jest znany z takich obrazów jak „Kiedy dzwoni nieznajomy” (’79), czy „April fools day”, Fred Walton. scenariusz, napisał wspólnie z nieżyjącym już Elmorem Leonardem. Za pierwowzór historii posłużyła powieść kryminalna Wiliama Kienzle pod tym samym tytułem. Jeśli powiem, że próżno szukać polskiego wydanie to chyba nie powinniście być zdziwieni;).
Tak jak wspomniałam w opisie fabuły, wszytko zaczyna się od morderstwa księdza. Zabójca jest sprytny i niebezpieczny. Pewność siebie skłania go do tego, by zdemaskować się przed księdzem Bobem wyznając mu swoje mordercze zamiary w czasie spowiedzi. Duchowny zobowiązany tajemnicą spowiedzi ma związane ręce. Tym czasem policja stara się tropić nieuchwytnego zabójce zbierając po drodze kolejne trupy z różańcami w dłoniach.
Podobnie jak to było w Hitchcockowskim „Wyznaję” w „Różańcu morderstw” dużą rolę odgrywa sfera katolickich dogmatów. Ofiarami zbrodni są duchowni,a jedyną osobą, której udaje się poznać tożsamość mordercy jest ksiądz. Niestety w momencie, gdy będzie starał się pokonać wątpliwości i pomóc w śledztwie usłyszy od zwierzchnika, że jego zadaniem jest ratowanie dusz nie ciał a tajemnica spowiedzi jest święta. Cóż więc począć?
W rolę księdza Boba wciela się świetny jak zawsze Donald Sutherland. To on na własną rękę chce złapać mordercę, bo tak jakby… nie ma innego wyjścia. Morderca dybie na życie kolejnych duchownych, a Bob nie może nic nikomu powiedzieć.
Szybko poznajemy tożsamość mordercy, zaczynamy domyślać się powodów jego działania. Niemniej jednak w moim przypadku domysły były błędne. Pomysł autora powieści, przełożony na filmowy scenariusz okazał się dużo ciekawszy, przewrotniejszy. Mocno godzi w katolickie podejście do kwestii odpuszczania grzechów przez księży.
„Różaniec morderstw” to całkiem udany obraz. Stara się zbudować suspens w Hitchcockowskim stylu, ale też dużo brakuje mu do filmów w okresu świetności tamtego reżysera.
Moja ocena:
Straszność:4
Fabuła:8
Napięcie:7
Klimat:6
Zaskoczenie:7
Zabawa:7
Aktorstwo:8
Walory techniczne:6
Oryginalność:6
To coś:6
65/100
W skali brutalności:1/10
karolina150793 napisał
Mogę prosić o recenzje „Gnaw” 2008 ?
ilsa333 napisał
Dopiszę do kolejki. Jak uda mi się go namierzyć to obejrzę.