Honogurai mizu no soko kara/Dark Wather (2002)
&
Dark Water – Fatum (2005)
Hido Nakata to japoński reżyser, który sprawił, że oczy całego świata grozy zwróciły się ku kraju kwitnącej wiśni. Azjatyckie horrory zaczęły płynąć do Europy nie przerwaną falą dając widzom możliwość zapoznania się z zupełnie inną filmową poetyką, grozą zupełnie innego rodzaju niż to do czego przywykli Europejczycy, a także Amerykanie. Reżyserzy ze Stanów Zjednoczonych szybko podchwycili skośne motywy, czyli chociażby typowy dla Nakaty motyw nawiedzonej metropolii, elektroniki wykorzystywanej przez mściwe duchy i tak zaczęły powstawać amerykańskie remake. Powstawały wręcz maniakalnie. Praktycznie każdy bardziej popularny wśród widzów azjatycki obraz doczekał się swojego amerykańskiego odpowiednika. Można za to opluć jadem tych, którzy nie do końca rozumiejąc azjatycką mentalność i podejście do straszenia zabrali się do przeróbek, ale fakt jest taki, że nie każdy przyswaja skośne kino i dla takich właśnie osób dobitne i łopatologiczne scenariusze remake są szansą na udany seans.
Osobiście przyjmuję te produkcje ze stoickim spokojem. Kiwam z aprobatą głowom i dla oryginałów i dla remake. Nie jest to łatwe jeśli nie rozgraniczy się tych produkcji pod względem różnych potrzeb różnych widzów. Wrzućmy je do jednego worka i postawny znak równości, a gwarantuje, że się ze sobą pogryzą.
Zacznę od produkcji oryginalnej. Reżyserem obrazu jest wyżej wspomniany Nakata. Za podstawę scenariusza, którego jest współtwórcą znowu posłużyła powieść Koji Suzuki.
Fabuła filmu stanowi historię rozwódki, która walczy z mężem o opiekę nad córką. Kobieta nie jest w najlepszej sytuacji finansowej toteż postanawia tanim kosztem wynająć obskurne mieszkanko w mało prestiżowej dzielnicy Tokio. Na kiepski wystrój można by przymknąć oko jednak cały budynek zdradza objawy nawiedzenia. Są one ledwie zasygnalizowane, oparte raczej o odczucia niż o wydarzenia. Coś jest w tym upiornym bloku.
Wrażenie grozy rośnie wraz z plamą wilgoci na suficie mieszkania Yoshimi. Po raz kolejny zagrożenie łączone jest z rzeczą prozaiczną- wodą. Aż strach odkręcać kran.
Bohaterka chcąc uchronić córkę przez złowrogą siłą dociera do smutnej prawdy o losie pewnej lokatorki, malej dziewczynki w żółtym płaszczyku przeciwdeszczowym.
W porównaniu z amerykańskim remake, o którym więcej za chwilę „Dark Water” z 2002 roku wypada dużo subtelniej. Zarówno sama historia głównej bohaterki jak i wydarzenia związane z historią ducha nie są tak wyklarowane. Wielu rzeczy trzeba się domyślić, wiele można wytłumaczyć po swojemu, ewidentnie ta swobodna przestrzeń jest całkowicie zagrabiona i wypełniona w filmie produkcji Amerykańskiej.
„Dark water- fatum” powstało w trzy lata później z błogosławieństwem i czynnym udziałem twórcy oryginału. Pewnie dlatego udało się tej produkcji zachować część klimatu z pierwowzoru.
Akcja filmu przenosi się za ocean do Nowego Jorku, gdzie kolejna młoda rozwódka boryka się z ex mężem i problemami finansowymi. Wprowadza się do nieciekawego budynku w nieciekawej dzielnicy, gdzie w strugach nie przerwanie padającego deszczu będzie się starać poukładać swoje życie. Podobnie jak to było w oryginalnej historii jej córeczka, Ceci znajduje na dachu budynku dziewczęcy plecaczek, zaś matka z niepokojem obserwuje rozrastającą się na suficie plamę wilgoci.
Od tego momentu fabuły obydwu filmów zaczynają się rozjeżdżać. Nie dlatego, że amerykański twórca zaplanował sobie inną przyszłość dla swoich bohaterek. On po prostu w zupełnie inny sposób operuje wątkami nawiedzenia.
Dorzuca więcej oczywistości, wyraźniej rysuje przed widzem charakter i problemy głównej bohaterki, wprowadza na arenę bardziej charakterystycznych bohaterów drugoplanowych i wreszcie wyrzuca na blat historię dziewczynki w żółtym płaszczyku. Klaruje, tłumaczy, objaśnia, wskazuje palcem.
Obydwa filmy opowiadają o tym samym, ale w zupełnie inny sposób, każdemu według potrzeb. Fabuły, szczególnie historia nieszczęsnego ducha nie wydają się szczególnie oryginalne – nie dla tych, którzy znają starsze produkcje Nakaty. Mnie w obydwu filmach najbardziej interesował klimat. Ponure miasto, goszczące smutnych bohaterów, stojących w strugach deszczu.
Moja ocena:
Dark Water (2002): 7/10
Dark Water-Fatum (2005): 7+/10
W skali brutalności:0/10
Dodaj komentarz